Schneeberg

Z malutkiej buteleczki biję niebywała świeżość;
Świeżość która potrafi zasadzić w twoich nozdrzach błogostan;
Błogostan ten można nazwać czystością- pełną wolnością dla nosa;
Czy można wymagać czegoś więcej od tabaki... ?

ALEŻ OCZYWIŚCIE, ŻE MOŻNA- TYTONIU!
(W przypadku nie zapotrzebowania- odpowiadam z pełną śmiałością- Nie Można!)

Co dostajemy tym razem od Polscha? Produkt zupełnie różniący się od wszystkich. Wyróżniający się z pewnością przede wszystkim opakowaniem- muszę przyznać, że to dotychczas moja jedyna tabaka "w szkle" i muszę przyznać, że robi ona na mnie nie tylko wizualne wrażenie. Korzysta się z niej bardzo praktycznie- łatwo miarkować dawkę i nie ma problemu z wysypywaniem.
Jeśli chodzi o konsystencje to wydaję się bardzo drobna, choć z białego proszku nie tak łatwo wyczytać poziom zmielenia.
Smak jest równie ciężki do opisu... Mamy to co w białych tabakach, tylko pozbawione żadnych zbędnych, nieudanych aromatów. Jej "moc" jeżeli to słowo nie jest nie trafione działa bardzo oczyszczająco i odświeżająco na śluzówki. A więc nie potrzeba jej wiele do wspomnianemu stanu.
Możemy swobodnie odetchnąć czując przyjemne lodowe zmrożenie.
Zapaszek jest słodki i bardzo miły dla nosa.
Podsumowując, bo można by ją wychwalać jeszcze długo, lecz wszystko co trzeba już powiedziałem:

Najlepsza beztytoniówka na jaką trafiłem. Godna polecenia każdemu, kto poszukuje tabaki i nie wymaga od niej zawartości tytoniu. Na zdrówko!

Biała tabaka, fikuśny twór nie mający z prawdziwą tabaką nic wspólnego, często te beztytoniowe odświeżacze są dramatyczne tak w smaku jak i w cenie. Schneeberg jest inny. Z odświeżaczami nie mam długiej przygody, ale to odświeżacz "Ozona Snuffy Weiss" był pierwszą tabaką jaką spróbowałem. Dobra widzę że zbaczam z tematu. Schneeberg jest bardzo słodką acz orzeźwiającą "tabaką". Jest ciekawsza i bardziej chłodzi od białej ozony, nie wiem czemu. W roli tabakierki występuje tutaj szklana buteleczką która dodaje powagi białemu proszkowi. Odkręcamy plastikową nakrętkę, staramy się wysypać choć trochę tego białego puchu (co nie jest niestety łatwe, ja musiałem pomóc sobie nożem), no i snuff! I w tym momencie przenosimy się z środka upalnego lata do górskiego kurortu w środku zimy, szkoda że na tak krótko.

Podsumowując, to bardzo smaczna namiastka w nietuzinkowym opakowaniu które sprawia odrobinę problemów za to nadrabia wyglądem. Jest to chyba najlepsza biała tabaka jaką próbowałem (acz próbowałem ich niewiele). Cena może wydawać się nieco wygórowana, ale nie żałuje ani złotówki wydanej na Schneeberga.

Bardzo przyjemna tabaka i naprawdę miła odmiana po morderczej Dholakii White. Schneeberg kojarzy mi się z puszystym, diamentowym, miękkim i delikatnym śniegiem (zgodnie z nazwą, która po polsku brzmi „śnieżna góra”), z narciarskim stokiem i lepieniem ogromnego bałwana z czerwonym nosem, z marchewki. Niewielka, płaska, czarno-biała flaszeczka z przezroczystego szkła, z emblematem jakiejś góry, również wpisuje się w tę puchatą stylistykę białego szaleństwa. Dodam, iż buteleczka może zostać wykorzystana, jako tabakierka wielokrotnego użytku, zakrętka jest plastikowa, solidna, uszczelniona podbiciem z czegoś w rodzaju pianki poliuretanowej lub twardego styropianu. Sam proszek jest jednym z najsmaczniejszych, jakie próbowałem. Bardzo słodki, miodowy, nie za mocny i lekko miętowy. Oj, panowie z Pöschla tym razem skonstruowali naprawdę znakomity beznikotynowy snuff, delikatniejszy i ciekawszy od, na marginesie całkiem smacznej, Ozony Snuffy Weiss. Schneeberg orzeźwia, odświeża i dzięki sporej zawartości glukozy (zwanej też cukrem gronowym) – stawia na nogi. Polecam! Szczególnie zimą, gdyż tabaka pięknie komponuje się z zaśnieżonym krajobrazem za oknem. Wasze zdrowie!