Jałowiec mięta

 
0.0
 
4.3 (3)
0 2 0 0 0
Jałowiec mięta

Informacje o tabace

Producent
Paul Gotard

Parametry tabaki

Smak tabaki
jałowiec, mięta
Waga tabaki
8 g
Opakowanie
szklane

Edycja limitowana 1000 szt.

Photos

Jałowiec mięta

Recenzje użytkowników

3 reviews
Ocena ogólna
 
4.3
Ocena smaku
 
4.2(3)
Ocena opakowania
 
4.8(3)
Already have an account? or Create an account
Zamknięta księga, stare wino, brak tylko czaszki.
(Updated: Wrzesień 17, 2012)
Ocena ogólna
 
3.8
Ocena smaku
 
3.5
Ocena opakowania
 
5.0
Dwie pierwsze „limitki” przebojem zdobyły rynek, stały się hitem, obiektem westchnień i wzorcem. Wielokrotnie inne tabaki były zestawiane z wspaniałymi Bursztynem i Poziomką, nieraz zastanawiano się jakież to nowe aromaty dostaniemy od Paula Gotarda. Tabaczarze żywiołowo debatowali nad tym w jakież to flaszeczki zostaną zapakowane kolejne limitowane PG, jakież niesamowite, wymyślne kształty przybiorą te naczynia mieszczące Graale tabaczarstwa. Stało się, w połowie lipca niczym pożar po kraju niosła się wiadomość „nowe limitki u Taganzy! Aż 4!”. Najstarsi górale nie pamiętali poruszenia jakie wybuchło na sennych forach tabaczanych, wszystkie znak na niebie i ziemi wskazywały na to, że nowe limitki będą wyborne i doskonałe. Twórcy zaskoczyli aromatami Rabarbar, Gruszka, Jałowiec, Agrest- pomyślałem, że świetnym pomysłem było zrobienie tabak o tak ciekawych i „polskich” aromatach.

Stało się. Pod koniec lipca, drżącymi dłońmi wyjąłem z paczki artefakt. Napis na buteleczce głosił „Jałowiec Mięta”. Pełen podekscytowania, delikatnie odkręciłem korek. Z namaszczeniem usypałem malutką kupkę tabaki. Delikatnie, spokojnie zażyłem. Spodziewałem się tabaczanej ekstazy. Więc niczym młot uderzyła mnie proza życia.

Powitał mnie mroźny, mocny mentol. Zwyczajny, nudny, banalny mentol. Zerknąłem na etykietę, tak napis się nie zmienił. W dalszym ciągu na etykiecie widniał, zapisany gotycką czcionką napis „Jałowiec Mięta”. Nie poczułem ani mięty, ani jałowca. Ani nawet tytoniu. Sam mentol i to dość kiepski, mówiąc szczerze. Mógłbym go porównać do mentolu z białych produktów PG. Na szczęście zapobiegawczo kupiłem tylko jedną limitkę, pewnie kupię jeszcze jedną, tak dla oceny i przekonania się o jakości innych produktów z tej serii.

Jakieś doświadczenie z tabaką już mam, więc nauczony doświadczeniem odłożyłem limitkę na półkę. Co jakiś czas do niej wracałem, aromat zmieniał się w małym stopniu. Po pewnym czasie i kilku rozmowach z innymi tabaczarzami doszedłem do wniosku, że PG Jałowiec Mięta jest jak wino, im starszy tym lepszy. Ale szczerze mówiąc, wygląda na to, że „okres leżakowania” musiałby być sporo dłuższy niż 1,5 miesiąca. A to jednak bardzo długo moim zdaniem. Taka tabaka jak Packard's moim zdaniem najlepsza jest po miesiącu od otwarcia i mimo wszystko, aromat nie jest tak stłamszony mentolem jak w Jałowcu. W dalszym ciągu jestem rozczarowany i zawiedziony. Nie wiem czy miałem zbyt wysokie oczekiwania, czy PG Jałowiec Mięta jest, aż tak do bólu przeciętną tabaką. Bursztyn i Poziomka ustawiły poprzeczkę wysoko, ale nie jest to w żadnym razie wytłumaczenie dla kompletnej bezpłciowości omawianej tabaki.

Tabaka będąca przedmiotem tego opisu, nie jest pierwszą o aromacie jałowca. Wcześniej próbowałem już mistrzowskiej roboty Mistrza. Mówiąc szczerze nie ma porównania. Nie spodziewałem się takiej naturalności jak w Jałowcu od Mistrza, bo w zasadzie byłoby bardzo trudno konkurować olejkowi aromatycznemu z oryginalną nalewką jałowcową. Nuta jałowcowa jest mimo wszystko naturalna, słodka, ciekawa, ale co z tego skoro jest prawie całkowicie przykryta przez wspomniany już mentol. Tabaka byłaby o wiele lepsza, gdyby nie dodano do niej mentolu, albo dodano słabszy mentol. Nutę żywiczną mogę śmiało porównać do nuty bursztynowej z Bursztynu z Miętą.

W poprzednich limitkach wyraźna była nuta mięty, tutaj w ogóle jej nie znajduje. Być może jest przykryta przez mentol, ale szczerze mówiąc- wątpię. Prawdopodobnie wcale nie ma tutaj zapowiadanej na opakowaniu mięty. Być może twórcy wyszli z założenia, że Polacy lubią mentol.

Tytoń, o dziwo da się go wyczuć. Jest to podobny tytoń jak w poprzednich limitkach, czy innych produktach PG, ale mimo wszystko chyba nie jest to ta sama mieszanka. Muszę pochwalić Jałowiec za ten tytoń, jest dobry, może nawet bardzo dobry. Dobrze komponowałby się z nutą żywiczną jałowca. Ale co z tego skoro znów ten mentol...

Przejdźmy do głównego winowajcy, odpowiedzialnego za banalność tej tabaki i za moją relatywnie niską ocenę- do mentolu. W zasadzie ciężko napisać o nim coś konstruktywnego, zwyczajny mentol jak w białych PG, bez żadnych dodatkowych smaczków, prosty, nieskomplikowany, nachalny i bardzo mocny. Nie ma porównania do złożonej i ciekawej tabaki jaką był PG Medicated 1792 (kilka osób twierdzi, że receptura tego PG została później zmieniona).

Tytoń jest drobno zmielony, nieco wilgotny. Tabaka ma brunatny kolor, lekko pachnie tytoniem. Nie jest zbyt mocna jeśli chodzi o ilość nikotyny.

Pewnym zaskoczeniem dla mnie był fakt, że wszystkie z 4 nowych limitek są zapakowane w buteleczki o tym samym kształcie, nie jest to jednak moim zdaniem wada tej „książkowej serii”, nawet mi to pasuje. Ów flakonik ma kształt prostopadłościanu, jest oczywiście szklany, gwintowany, całość wieńczy duży drewniany, lakierowany korek. Tabakierka jest funkcjonalna, ciekawa i niebanalna. Stanowi nie lada ozdobę kolekcji. Jest z pewnością niezłą ciekawostką. Flaszeczka ma jednak jedną wadę, plastikowa nakrętka nie daje się dokręcić do końca, a w moim przypadku całkowicie wypadała z drewnianego korka. Seria 4 nowych limitek (jak ja to nazywam „książkowa”) charakteryzuje się rysunkiem książki na etykiecie. W przypadku Jałowca stosu książek oraz jednej książki opartej o ów stos. W pobliżu stosu umieszczono kupkę tabaki. Tło dla rysunku książek i gotyckich napisów stanowi manuskrypt. Z tyłu na owym manuskrypcie umieszczono dane firmy i ostrzeżenie o szkodliwości. Nie ma zbyt dużej pikselozy, więc jest ładnie. Buteleczka i etykieta jak najbardziej na plus, a nawet na piątkę z plusem. Jedno z ciekawszych i praktyczniejszych opakowań. Szklany flakonik jest też dość szczelny, co z pewnością opóźnia proces wietrzenia i „dojrzewania” tabaki. Zwiększenie ilości z 5 gram (jak w Poziomce i Bursztynie) do 8 gram jak najbardziej na plus.

Podsumowując, Jałowiec Mięta nie jest złą tabaką, jest za to tabaką do bólu przeciętną. Przynajmniej w moim odczuciu. W zasadzie nic mnie w niej nie zaskoczyło. Owszem, słodki aromat żywiczno-jałowcowy jest wyborny, ale cóż z tego, skoro praktycznie przez cały czas jest przysłonięty przez mocarny mentol, żeby wyczuć tytułowy jałowiec muszę się wczuwać, poszukiwać tego zapachu, a chyba nie o to chodzi. Zwłaszcza, że Poziomka i Bursztyn były oczywiste w aromacie. Tytułowej mięty prawdopodobnie wcale nie ma w tym produkcie. Czuję się nieco zawiedziony, gdyż za 21 zł mam kolekcjonerską buteleczkę i dość przeciętną tabakę. Nie jest zła, ale w mojej opinii do dobrej nieco jej brakuje. Spodziewałem się czegoś innego, czegoś delikatniejszego. Taka Poziomka była połączeniem naturalnej poziomki i naturalnej mięty, "miętol" był stłumiony, nie był nachalny. Szkoda, że nie jest podobnie w przypadku Jałowca. Mam nadzieję, że reszta tabak z „książkowej serii” okaże się lepsza i będę mógł z czystym sumieniem wystawić 5.

Podsumowanie o tabace

Zalety tabaki
-Edycja kolekcjonerska
-Flaszeczka
-Ciekawy aromat jałowca, niezły tytoń
Minusy Tabaki
-Niezbyt dobry, mocny mentol
Zgłoś tę recenzję Komentarze (2) | Czy ta recenzja była dla Ciebie pomocna? 8 0
Paul Gotard Limited Edition 1/4
Ocena ogólna
 
4.5
Ocena smaku
 
4.5
Ocena opakowania
 
4.5
Długo przyszło nam czekać na kontynuację serii limitowanych tabak od Paula Gotarda. Plotkom, domysłom i spekulacjom nie było końca, jednakże warto było cierpliwie czekać – efekt przerósł oczekiwania. Dostaliśmy cztery nowe, wyśmienite smaki; lecz zanim rozpłynę się w zachwytach, na początek uwaga krytyczna. Nie podoba mi się pomysł ujednolicenia buteleczek, choć są bardzo ładne, stylowe, to nużą identycznym kształtem – może zabrakło pomysłu, może zadecydowały względy ekonomiczne… nie wiem. Dobrze, że nie zrezygnowano z ogromnego, pięknego, drewnianego korka (nadal nie wiem, jakiego użyto drewna – producent nie chce zdradzić). Na plus zaliczam także zwiększenie gramatury (z 5 do 8 gramów) oraz liczby wyprodukowanych flaszeczek (z 900 do 1000 sztuk).
Jeśli chodzi o smak, to dominuje dość intensywny zapach kamfory, a na drugim planie są odcienie żywiczne i dobry, jasny tytoń – to dość klasyczna kombinacja, jako źródło inspiracji wskazałbym choćby genialny Camphor Menthol od Gawitha Hoggartha. Jałowiec jest iglastym krzewem, wiecznie zielonym i taka jest ta tabaka – ożywcze, odświeżające igiełki wbijają się mocno w nos. Zapach utrzymuje się długo i jest mocny, wyraźny, ostry ale nie dławiący. Tytoń zmielony drobno, suchy, wysokiej jakości. Bardzo dobra rzecz – dałbym 5 gwiazdek, gdybym nie znał Bursztynu i Poziomki, ale z czystym sumieniem daję 4,5.

Podsumowanie o tabace

Zalety tabaki
- bardzo tradycyjny i smaczny wyrób,
Minusy Tabaki
- nazwa; bardzo drażnią mnie wszelkie, niepotrzebne i nienaturalnie brzmiące, angielskie naleciałości: powinno być "Jałowiec z miętą" lub "Jałowiec i mięta", a nie "Jałowiec mięta" (odjąłem z tego względu 0,5 pkt. za opakowanie)!
Zgłoś tę recenzję Komentarze (0) | Czy ta recenzja była dla Ciebie pomocna? 4 0
Nowe=lepsze?
Ocena ogólna
 
4.6
Ocena smaku
 
4.5
Ocena opakowania
 
5.0
Po spektakularnym sukcesie jaki odniosły tabaki Bursztyn z miętą oraz Poziomka z miętą, balon oczekiwań wobec nowych limitek został nadmuchany do granic możliwości. Środowisko tabaczarzy z niecierpliwością wyczekiwało na nowe aromaty od Paula Gotarda, oczekując iż będą one jeszcze lepsze i smaczniejsze aniżeli dwa pierwsze produkty sygnowane dopiskiem "limited edition". No i wreszcie, mniej więcej w połowie lipca, stało się. Otrzymaliśmy aż 4 nowe zapachy od PG. I to jakie zapachy! Gruszka, agrest, rabarbar i jałowiec wywołują pożądanie w niemal wszystkich miłośnikach tabaki. Śmiem wątpić w to, że w przyszłości uświadczymy jeszcze w jakimkolwiek produkcie smaki tak nietuzinkowe i oryginalne, ale zarazem dobrze nam znane. Przysiągłem sobie w duchu, że kupię wszystkie cztery nowe limitki, chociażbym miał sprzedać na czarnym rynku nerkę(ostatecznie obyło się bez tak drastycznych kroków). Największą ciekawość z nowego kwartetu, wzbudził u mnie jałowiec z miętą, toteż czym prędzej zabrałem się za niego. Po około dwóch tygodniach doszedłem do wniosku, iż znam tą tabakę od podszewki i właśnie to popchnęło mnie do popełnienia tej recenzji.
W odróżnieniu od swoich poprzedniczek, nowe limitki zatraciły swój indywidualny charakter jeśli idzie o opakowanie. Teraz bez trudu można dostrzec, iż w przypadku najnowszych dzieci Paula Gotarda mamy do czynienia z jednym "miotem". A wszystko za sprawą ujednolicenia kształtu buteleczek, które są wyższe, szersze i ogólnie pojemniejsze. Rzecz jasna, tabakierki nadal są w całości wykonane ze szkła, a zakrętka z bejcowanego drewna. Krótko mówiąc: prześliczne. Forma opakowania o jaką pokusili się designerzy, sprawia że mamy świadomość obcowania z produktem absolutnie wyjątkowym. Jednakże małe zmiany zaszły. Wydaje mi się, że bejca użyta do zaimpregnowania drewna jest innego rodzaju, ewentualnie została skąpiej użyta. Zakrętka w jałowcu sprawia wrażenie odrobinę jaśniejszej i mniej połyskliwej, niż w posiadanej przeze mnie poziomce. Jednakowoż wzrok może mi płatać figle.
Etykietka może i nie powoduje szybszego bicia serca, ale świetnie pasuje do szklanej flaszeczki. Na froncie oprócz nazwy producenta i tabaki, widnieje obrazek przedstawiający stos starych, oprawionych woluminów. Tuż obok mamy usypany kopczyk tabaki. Lektura dobrej książki, co jakiś czas przerywana sznupaniem ulubionej tabaki, to dobry sposób spędzania wolnego czasu. Etykietka przyklejona z tyłu nie zawiera nic ciekawego. Ot standardowe ostrzeżenie o szkodliwości oraz adres producenta. Naklejki mają postrzępione krańce oraz imitację przypalania, czym nie odstają od poprzedniczek. Kiedy bliżej przyjrzymy się buteleczce, w oczy rzuca się jedyna jej wada, a mianowicie straszliwa pikseloza. Chyba jednak mało kto przygląda się tabakierze tak wnikliwie i z takiej bliskiej odległości, aby dostrzec tą brzydotę.
Może to i odrobinę dziwne(proszę się nie śmiać ;P), ale zazwyczaj przed zażyciem Jałowca(jak i innych limitek) odbywam swój mały rytuał, którym to podkreślam wyjątkowość tego produktu. Odkręcam zakrętkę i wącham jej spód, niczym koneser wina czyniący to samo z korkiem. Cudowna woń, na którą składa się zapach bejcowanego drewna, mięty oraz jałowca. Kontemplując te nuty zapachowe, równocześnie mierzę spojrzeniem tabakierkę. Następnie nasypuję na rękę malutkie kopczyki. Proszek jest barwy ciemno brązowej i raczej drobno zmielony. Dają się zauważyć maleńkie białe i zielone skrawki. Te zielone mogą być fragmentami jałowca, ale czym są białe-nie mam pojęcia.
Po zażyciu w nosie czuć natychmiast miętę, która rozlewa się po całym nosie przyjemnie odświeżając. Chwila, chwila, a gdzie jest tytułowy jałowiec? Spokojnie, po krótkiej chwili nadchodzi następna fala aromatu, która dołącza do rezydującej już w nosie mięty. Jałowiec we własnej osobie! Świeży, naturalny, słodkawy i perfekcyjnie odwzorowany. Zapach może przywodzić na myśl wizytę w lesie iglastym w upalny dzień, kiedy to w powietrzu unosi się żywiczna woń drzew(a raczej ich igliwia). Mięta i jałowiec nieustannie przeplatają się ze sobą. Kiedy już wydaje się, że do głosu dochodzi mięta i za nic nie da sobie wydrzeć prymatu, za chwilę z piedestału strąca ją jałowiec, rozpoczynając swoje panowanie.
Jednak nie zawsze było z tą tabaką tak kolorowo. Przez parę pierwszych dni zażywania tego produktu czułem się oszukany przez Paula Gotarda. Za cholerę nie mogłem wyczuć tytułowego jałowca, albo gdy już udało mi się go uchwycić, natychmiast znikał. Różnie tłumaczyłem sobie brak tego aromatu. Złożyłem to na karb zmęczonego nosa tudzież chwilowej niedyspozycji receptorów węchowcyh. Wierzyłem jednak, że któregoś dnia nastąpi przełom, który pozwoli mi w pełni cieszyć się tym arcydziełem. Wszakże czym by ono było bez tej jałowcowej nuty, która wyróżnia je z tłumu innych tabak? Inną kwestią jest to, że Poziomka oraz Bursztyn pokazywały pełnię swojego kunsztu już od pierwszego zażycia, w przeciwieństwa do bohatera tej recenzji. No ale kilka dni "pomęczyłęm" tą tabakę i wreszcie się doczekałem.
Długo zastanawiałem się czy Jałowiec mięta zasługuje na najwyższą ocenę. Wszystko jest zależne od tego czy patrzymy na ten wyrób przez pryzmat poprzednich limitek, które były bliskie perfekcji, czy też jako na całkowicie nowy produkt. Jednak jak można przeczytać w powyższej recenzji, nie udało mi się uciec od porównań z poprzednimi tabakami z serii. Gdybym nie wiedział co mają do zaoferowania Poziomka i Bursztyn, pewnie byłaby wyższa ocena, a tak jest "tylko" 4,5.

Podsumowanie o tabace

Zalety tabaki
-piękny flakonik
-oryginalny aromat
-świeżość
-długi czas utrzymywania się w nosie
-przyzwoita jak na taki rarytas cena
-świetnie odwzorowany zapach
Minusy Tabaki
-piksele widoczne na etykiecie
-jałowiec początkowo stłamszony przez mięte
Zgłoś tę recenzję Komentarze (4) | Czy ta recenzja była dla Ciebie pomocna? 6 0

Dodaj komentarz