Irish Creame

Dla jednych kawa jest codzienną używką, wspomagaczem w trudach życia, inni widzą w niej nieomal Gralla, wielki wynalazek cywilizacji, świętość dostępną tylko dla koneserów. Ja sam lubię sobie "strzelić kawkę", zwykle pijam bez różnych upiększaczy w rodzaju mleka czy o zgrozo cukru, z likierami także mi nie smakuje, a wlewanie do kawy alkoholu traktuję w taki sam sposób jak mieszanie piwa z colą, czy posypywanie cukrem placków ziemniaczanych, czyli z drwiącym uśmieszkiem przypatrując się wyżej wymienionym dziwacznym czynnościom i mieszaninom. Dlatego też z pewną dozą sceptycyzmu podszedłem do tej tabaki, a nie kupiłbym jej gdybym wcześniej nie powąchał tabakiery z Irish Creme wysyłanej do Anglii w ramach wymiany międzynarodowej. Zapachniało ładnie, słodko i kawowo, być może ciut za słodko, ale kawowo i przyjemnie. Szybko więc zakupiłem tabakierkę z herbem Paula Gotarda i zażyłem. Być może nie zakrzyknąłem "Kocham Cię jak Irlandię!", ale pierwsze wrażenie było jak najbardziej pozytywne. Więc nucąc "Ajrisz" z przyjemnością zażywałem ją przez jakiś czas i wtedy dotarł do mnie smutny fakt- w tabakierze jest już mało tabaki! Więc rzuciłem się do komputera przelać na... właśnie nie na papier... przelać na ekran moje wspomnienia, ody i żale.

Bez wątpienia PG Irish Creame to zacna tabaka, może nie jest tak kawowa jak moja ulubiona tego rodzaju, czyli SG Black Coffee, ale też nie taka miała być- bo to w końcu ma być tabaka o aromacie kawy po irlandzku, czyli napoju sporządzanego z kawy, cukru, whisky i śmietanki. No i da się to odczuć, chociaż aromatu alkoholowego nie odczułem to lekki aromat kawy i słodkiej śmietanki jak najbardziej są obecne. Bazy tytoniowej nie odczuwam, ale myślę, że w takiej tabace nie jest ona do szczęścia potrzebna. Poszczególne składniki bukietu aromatycznego są zrównoważone, dobrane w odpowiednich proporcjach. Najpierw słodka śmietana, potem gorzkawa kawa, potem chwile słodkości, chwila kawy i kawa już do końca, po kilku-kilkunastu minutach zapada kurtyna, aromat zanika i można rozpocząć zabawę od początku. Czasem w tle przeleci lekki zapaszek czekoloadowy.

Zmielenie średnie, z tym ,że proszek jest bardzo miły w dotyku, taki granulowany trochę. Wilogtność- dolne partie średniej, kolor-brunatny, nikotyna- średnio.

Tabakierka kanciasta forma znana z Radforda czy innych PG. W przypadku tej tabaki sprawdza się i cieszy oko. W moim przypadku naklejka przedstawia herb firmy na tle zębatek.

Jestem wielką fanką Ala Pacino, więc gdy dotarło do mnie, że kiedyś widniał on na tabakierkach Paula Gotarda, to moim marzeniem stał się zakup takowej. Niestety zaczęłam przygodę z tabaką zbyt późno i w każdym miejscu, w którym ją kupuję, znajdowałam jedynie wersję z herbem. W końcu poddałam się, przestałam wierzyć, że jeszcze dorwę tą z Pacino, aż pewnego razu, w ulubionej trafice odnalazłam mojego świętego Graala. Co prawda tak "ubrana" była jedynie tabaka Irish Creame, więc nie miałam zbytnio wyboru, ale szansa, że kiedykolwiek ponownie trafię na Ala jest niewielka, więc zakupiłam ją bez większego wahania.

Myślę, że o tabakierce już nie muszę się rozpisywać, kanciate, praktyczne pudełko, mieszczące 8g tabaki, z wyżej (WIELOKROTNIE)wspomnianym Alem Pacino na etykiecie. Osobiście bardzo lubię te opakowania, ponieważ są dosyć płaskie i dobrze się je nosi w kieszeni.

Zmielenie średnie, tabaka nie jest sucha, w dotyku czuć drobno skruszone suche liście, kolor brązowy. Może czasem polecieć do gardła, co powoduje nagły kaszel.

Przed wciągnięciem czuję kawę z mlekiem, a może nawet trochę cukierki kawowe, w każdym razie jest to przyjemny aromat. Gdy znajdzie się w nosie, dalej czuć ten zapach co wcześniej, a do tego wyłania się intensywny aromat słodkiej śmietanki, można też wyczuć delikatną czekoladę. Jest to tabaka bardzo łagodna, przyjemna, o ciekawym aromacie, nie odświeża ani nie mdli. Gorąco ją polecam, w szczególności na zewnątrz, gdzie jej aromat jest dużo intensywniejszy.

Idę do sklepu i tam widzę same Paule Gotardy uśmiech na twarzy no i wybieramy wącham sobie z pudełeczka wszystkie po kolei były różne medicaled,strawberry,vanilia i jeszcze parę innych ale irish creame przykuła moją uwagę od razu ciekawy silny zapach takiej czekolady jak by z kawą za bardzo nie wiedziałem co to irish creame no to spytałem się o jakim smaku jest ta tabaka odpowiedz brzmiała że czekoladka z kawą więc kupiłem zauroczony przepięknym aromatem.
Wychodzę z sklepu pełnego wszelakich przypraw (może ktoś zna skład towarów kolonialnych w łodzi) a na dworzu zimno i wiaterek idę chowam się w pierwszej lepszej kamienicy przed wiatrem i snuffimy. A tu cudowny łagodny wyrazisty aromat gorzkiej czekolady w raz z nutką kawy bardzo łagodna co dobrze się przełożyło na mróz przez długi czas odczuwałem przepiękny aromat czekolady kiedyś piłem taką kawę czekoladową bardzo podobny aromat mają te dwa produkty. Super udana tabaka polecam każdemu co lubi łagodne tabaki dla smaku i aromatu, nie przeczyszcza ona jakoś specjalnie i w ogóle nie czuć tytoniu.
Co do tabakiery jak w przypadku wszystkich od PG niczym się nie różni oprócz napisu poręczna szczelna i bardzo fajna ale nie za ładna przez logo.

Prześwietna tabaka ! Mogę ją zażywać i zażywać. Jest wyśmienita. Standardowe Gotardowskie pudełeczko. Tabaka koloru jasnobrązowego. Jest dość sypka, w sumie suchawa, czasem pojawi się grudka, a raczej kulka. Co ciekawe tabaka nie leci do gardła. Nigdy. Aromat wyśmienity. Już po otwarciu pudełeczka czujemy aromat kakao z mlekiem. Delikatny, przyciągający. Od razu po wciągnięciu czujemy sliny aromat jak dla mnie pachnący troszkę jakby whiskey, który bardzo rozgrzewa nam nos na kilka sekund. Aromat ten ulatuje z naszego nosa i czujemy takie aromaty jaak kawa, kakao, mleko, wanilię. Wszystko idealnie komponuje się razem, przeplata, pieści nasz nos. Tabaka nie szczypie, nie leci do gardła, nie powoduje potęznego smarkotoku. Ta tabaka ma coś w sobie, ze co chwile po nią sięgam. Mam ją od niedawna i zażywam prawie tylko jej. To co jest w środku zasługuje na maximum w każdej skali. paul Gotard stworzył tabakę, która jest pod każdym względem świetna. Nie można jej kompletnie nic zarzucić. Polecam !

Sesja zbliża się wielkimi krokami, wszyscy studenci z przerażeniem patrzą na zegary, których wskazówki jakby zdwoiły tempo ruchu, a kartki z kalendarza opadają jak kwiaty po solidnym, majowym przymrozku, choć wydawałoby się, że zima jeszcze w pełni. Nic więc dziwnego, iż tak niepokojące fluktuacje czasu wzbudzają spory stres, a hektolitry kawy (o innych mniej legalnych substancjach nie wspominając) nie poprawiają sytuacji. Z racji tego, że i ja zaliczam się do Homo Studentus, doświadczam wszystkich uroków tego jakże pięknego okresu w roku, jakim jest sesja. Dlatego też, siedząc w środku nocy nad zagadnieniami z Chemii fizycznej, postanowiłem nieco rozluźnić się jakąś dobrą tabaką. Mój wybór padł na kolejny wyrób ze stajni Paula Gotarda – Irish Creame. Stwierdziłem, iż idealnie wpisze się w „kawowy” klimat piątej pory roku. Pozwólcie jednak, iż zacznę od początku.

O tabakierze rozpisywać się nie będę, kto widział jednego Paula, ten widział wszystkie.
O zmieleniu i wilgotności też za dużo nie napiszę, bowiem możemy tutaj zaobserwować typowy standard, znany chociażby z Gletschera czy Ozon.

Natomiast aromat tej tabaki jest bardzo ciekawy - jak dobrze wiemy (bądź nie), krem irlandzki to gęsty, śmietankowo-kakaowy likier z dodatkiem whisky i wanilii. I rzeczywiście w tej tabace zdecydowanie wyczuwam mocny, słodki, śmietankowy aromat, przeplatający się z nieco słabszym zapachem kakaowo-kawowym. Jeżeli są tutaj nuty whisky, to raczej ciężko wyczuwalne, choć pewne alkoholowe wrażenie istnieje. Wanilia gdzieś tam w tle, wraz z tytoniem, nieśmiało podnosi głowę. Całość jest dosyć harmonijnie skomponowana, przyjemnie ciężkawa, daje uczucie nasycenia, które można uzyskać za pomocą dużej ilości słodyczy. Tak, z pewnością tą tabaką można się przesłodzić.

Paul Gotard Irish Creame to bardzo przyjemna i niezobowiązująca tabaka, o bardzo ciepłym, głębokim, ciężkim, wręcz usypiającym aromacie. Pozwala na chwilę relaksu i wytchnienia – doskonale imituje likier o tej samej nazwie, który ma być właśnie taką małą, słodką przerwą od jakże gorzkiej rzeczywistości. Tę tabakę, podobnie zresztą jak wszelakiej maści likiery, poleciłbym głównie paniom, gdyż mam wrażenie, że dla facetów (a przynajmniej dla mnie) tak duża ilość słodyczy jest na dłuższą metę męcząca.