Ozona Raspberry Fresh & Fruity

Ehhh mmmmmm...
Po otwarciu wydostał się przepiękny zapach z tego małego pudełeczka.
Zapach identyczny jak syrop, który piłem jak byłem mały i przeziębiony.
Syrop ten pomagał mi wyzdrowieć i poprawiał humor swoim smakiem, tak samo jest z tą tabaką pozwala się odprężyć i odpoczywać z dobrym humorem.
Za każdym razem po zażyciu przypomina mi się moment, w którym właśnie zażywałem ten syrop.
Przenosi mnie w inne czasy i pozwala się nią delektować ze wspomnieniami.
Pamiętam te momenty gdy mama mnie wolała bym zażył ten syrop, biegiem wtedy z radością bo był to jeden z najlepszych syropów, a teraz z przyjemnością sięgam po tą tabakę bo jest jedną z najlepszych.

Tytoń jest wilgotny, średnio zmielony i brązowy.

Pudełeczko jest małe metalowe z czerwoną naklejką na której są maliny.
Jest to pudełeczko, które mocno zachęca do spróbowania tej tabak.

Długo zastanawiałem się nad oceną smaku. Ozonka ta reprezentuje sobą aromat malin jednakże na tym chyba się kończy. Sama tabaka jest słodkawa co trzeba lubić jednakże ocenę smaku musiałem obniżyć ze względu na przyzwyczajenia. Od razu po zakupie tabaka dawała kopa tj. czuć było maliny a i w głowie potrafiło się zakręcić. Po tygodniu zażywania nie czuje smaku tej tabaczki już po kilku minutach. Ogólnie zmieleniem oraz suchością trafili w moje gusta jednakże to nadal nie jest to czego szukałem. Wiem jestem wybredny, jednakże ta tabaka pozostawia wiele do życzenia.

Jeśliby mówić o opakowaniu to jest genialne chodź minusem może okazać się początkowe zamknięcie "antywłamaniowe", ponieważ początkowo otwierając tabakę musiałem pokombinować trochę śrubokrętem, jednakże można to ująć również jako zaleta gdyż nigdy nie wiemy ile dana tabaczka leży na półce sklepowej, a im lepiej zabezpieczona tym dłuższa jej świeżość i ochrona w przypadku niestosownych warunków przechowywania. Sama etykieta jest zachęcająca i nie ukrywa jaki smak tabaczka ma reprezentować. Dziurka jak dla mnie idealna, a czasem wręcz dziękuję, że można ją regulować gdyż potrafi sypać się zbyt dużo tytoniu.

Swoją drogą tabaka jest dostępna w Polsce i ja swoją kupiłem w kiosku inmedio tak więc jak ktoś się spotka z opinią braku dostępności to nim weźmie to do siebie niech spojrzy na datę publikacji :)

Uwielbiam tą tabakę :) malina jest wyczuwalna, niestety nie tak mocno jakbym chciał i czasem po prostu jej nie ma! Tabaka ta jest dobra kiedy zmiesza się ją ze spearmintem :p Jedno krótkie zdanie opisuje tą tabakę: Malinowa mamba zamknięta w pudełku :) a lubię malinową mambę :p

Ozona Raspberry to moja druga tabaka z serii Ozony. Zachęciła mnie wiśnia więc i malinie postanowiłem dać szansę.

Zacznijmy od początku czyli od tabakierki. Aluminiowe , okrągłe pudełeczko z czerwono-różową naklejką na ,której widzimy dwie dojrzałe maliny. Całość jest przyjemna dla oka. Najbardziej jednak zaintrygowało mnie otwieranie ,które doświadczonym tabaczarzom jest na pewno dobrze znane jednak dla laików to nowość. Górna część tabakierki jest ruchoma , przekręcamy nią do momentu napotkania dziurki / dozownika. Dość praktyczne i szczelne rozwiązanie jednak ma małą wadę. Tabaka jest dość wilgotna i lubi się zbrylić przez co czasem problematyczne może być nasypanie magicznego proszku. Wystarczy jednak parę razy " puknąć " w pudełeczko i problem jest rozwiązany.

Przejdźmy do samej tabaki. Zapachem nie przypomina świeżej maliny z ogrodu ,a raczej sok " babuni " ,który rozrabia się z wodą. Nie jest to jakaś wielka wada osobiście lubię ten zapach ,aczkolwiek chciałbym ,aby był nieco bardziej naturalny. Zmielenie średnie , ciemna barwa , wilgotny. Typowa tabaka Poschl'a.
Po wciągnięciu pierw czujemy wyraźną słodycz ,a następnie lekkie orzeźwienie. Aromat utrzymuje się jakieś 5 minut ,ale efekt orzeźwienia jest dłuższy.

Parę słów na koniec. Tabaka jest przyjemna ,ale na dłuższą metę nie jest zachwycająca rzekłbym że jest lekko ponadprzeciętna. Jeśli ktoś bardzo lubi owocówki to powinien spróbować. Osobiście chciałbym tam poczuć nutkę tytoniu ,której niestety brakuje.

Ozona Rapsberry to moja trzecia owocowa ozonka. Od Orange zaczynałem, w Cherry się zakochałem, Rapsberry mnie zawiodła. Do rzeczy.

Tabakierka jest standardowa dla puszkowych Ozon, okrągła, aluminiowa, z dozownikiem na boku. Doskonale wszystkim znana forma. Opakowanie jest szczelne, dobrze wykonane, ale czerwona naklejka z logiem i nazwą bardziej pasuje mi do cukierków niż do tabaki. Kwestia gustu.

Ozona Raspberry, w przecieństwie do swoich sióstr, w ogóle nie pachnie tak jak Poeschl obiecał. Ja wyczuwam mentol i słodki, niezidentyfikowany zapach. Coś na kształt tanich syropów do rozcieńczania, które mają czymś tam być, a są po prostu słodkie i mają ładny kolor.

Sama tabaka jest standardowa dla Poeschla, średnio zmielona, średnio wilgotna, o kolorze zdrowego brązu.

Po wciągnięciu czuć lekki mentol i ten słodki zapach, który ani trochę nie przypomina malin. Niby smak jest ok, ale nie to nie miało być to. Aromat nie utrzymuje się zbyt długo, spływ do gardła nie jest jakiś tragiczny. Tabaka- średniaczek.

Poeschl kolejny raz potwierdził, że jego podstawka jest średniej jakości. Kupiłem tę tabakę, bo miałem ochotę na lekką owocówkę, ale właśnie mi się kończy i na pewno więcej jej nie kupię. Może być dobra na początek przygody z tabaką, ale niczym nie zachwyca. Osobiście wolę dwie pozostałem owocowe Ozony.