Szczypta tabaki – I.L. Peretz
12 years, 3 months ago | 0 RepliesTytuł: Szczypta tabaki
Autor: I.L. Peretz
Każdego piątkowego popołudnia, po kąpieli przygotowującej na Szabat, rabin Steru wybierał się na spacer do lasu. Zawsze wybierał tę samą ścieżkę, pomiędzy polem pszenicy, a polem kukurydzy; a jak tak szedł, z całego serca powtarzał sobie – jak to każdy pobożny Żyd piątkowego popołudnia – „Pieśń nad Pieśniami”.
Wiedząc jakim to on jest roztargnionym człowiekiem i bojąc się, że pewnego piątkowego popołudnia mógłby zapuścić się za daleko, przy tym spóźniając się by otrzymać Szabat (co było krzywdzącym wykroczeniem), wymyślił dla własnego bezpieczeństwa, specjalną technikę. Odmierzył dystans oraz czas potrzeby do tego by powtórzyć sobie całą „Pieśń nad Pieśniami” i odkrył, że w połowie odmawiania modlitwy dochodzi do pewnego drzewa. Tam to też siadał, raczył się serdecznie szczyptą tabaki prosto ze swojej tabakierki z koziego rogu, odpoczywał chwilę i wracał z powrotem odmawiając drugą część modlitwy. W ten sposób powracał idealnie na czas by przywitać Szabat.
Pewnego nieszczęsnego piątku, zanim rabin Steru wyruszył w swoją drogę, pewien niski, wrzeciono-nogi facet, ubrany jak Niemiec z melonikiem na głowie i spodniach w zielone paski, pojawił się na scenie, wyrwał z korzeniami drzewo, o którym mowa powyżej i zaniósł je dalej w głąb lasu; przesadził w inne miejsce, a sam poszedł położyć się kawałek dalej.
W międzyczasie rabin zjawił się w miejscu gdzie zawsze znajdował drzewo. Jest w połowie drogi odmawiania „Pieśni nad Pieśniami”, a drzewo, jak spostrzegł, jest całkiem spory dystans dalej. Jest w szoku. Najwidoczniej omawiał modlitwę zbyt mechanicznie, gwałtownie, bez poświęcenia i kontemplacji. – co także było krzywdzącym wykroczeniem. Natychmiast zrobi pokutę. Odmówi sobie szczypty tabaki zanim nie dosięgnie tego drzewa. Jego nos swędzi za wdzięcznym łaskotaniem tabaki, serce mu umiera z tęsknoty – ale nie! Nie dopóki nie dojdzie do drzewa.
Jego kończyny są słabe, jego kroki są chwiejne. Zajmuje mu to sporo czasu by się tam dostać. Przez cały czas jest to swędzenie i tęsknota, przez które ledwo co widzi. W końcu dochodzi do drzewa; siada i wyrywa tabakierkę z kieszeni; ale jego ręce się trzęsą i w tym momencie wiatr zaczął wiać z drugiej strony drzewa (to ten parszywy mały Niemiec oczywiście dmucha) przez co tabakierka wypadła z rąk rabina.
Sięga po nią. Wiatr zaczyna wiać mocniej i pudełko toczy się coraz dalej. Rabin czołga się po nie na wszystkich kończynach, jego ciało płacze za mocnym smaczkiem tabaki. Paskudny Niemiec szczerzy zęby i dmucha mocniej. Nagle znowu wyrywa drzewo i przesadza je tam gdzie dawniej stało. Rabin spogląda w górę i zastanawia się co się stało z drzewem. Spostrzega, że jest noc, a niebo jest gwiaździste! Zaczął się Szabat. Słońce zaszło, a on nawet tego nie zauważył przez to, że jego serce tak opętanie chciało szczypty tabaki.
Ale czekaj mój przyjacielu. Grzech rabina w nie przybyciu na powitanie Szabatu był mniejszy od tej żądzy tabaki, która go opanowała tego dnia. Kiedy demon dmuchał, tabakierka się toczyła, a rabin czołgał się za nią w udręce weszło poza limit Szabatowej wędrówki.
Genialny, młody demon powracający na dolne regiony, został od razu powierzony kolejnej bardzo ważnej misji. Przed wyjazdem na szatańskim zgromadzeniu powiedział: „Panowie, nikt nie ruszy kciukiem przeciwko górze. To jest ten mały grzeszek, który sprawia, że mężczyzna upada”.
-
Szczypta tabaki – I.L. Peretz
- You must be logged in to reply to this topic.