Bullet

[Jan Smetana]

Jan Smetana

Participant

Tak z innej beczki- ostatnio rozgorzała dyskusja o 'hydraulice”, a co myślicie o zażywaniu tabaki z tzw. bulletów? Chodzi mi o zażywanie poprzez przystawienie nosa do dziurki z tabaką w takim bullecie (imo. najbardziej funkcjonalna pod tym względem jest Zuka Black), czyli zażywanie jak ja to nazywam „jak z inhalatora”.

Moim zdaniem jest to całkiem przydatna innowacja, zwłaszcza dla osób z irracjonalnym lękiem o pobrudzenie nosa. Praktyczne, gdy mamy ochotę zażyć w tramwaju czy autobusie nie narażając się na komentarze niezaznajomionych z terminem „tabaka”. Sam czasem korzystam z tego sposobu i rodzaju opakowania, chociaż nie ukrywam, że wolę zażyć szczyptę z puszki, niż kręcić tymże bulletem.

EDIT: Oczywiście powyższy post odnosi się do bulletów, w które fabrycznie pakowana jest tabaka: Dholakie,Toque, Zuki itd.

Tych kupnych nie trzymałem w dłoni, nie wiem na czym polegają.

[Marcin Wisniewski]

Marcin Wisniewski

Participant

dobrze Nitzo, zrobię Ci przyjemność 🙂

W mojej opinii bullety to niewypał. Ciężko to obsłużyć, trzeba odwrócić, przekręcać, znów odwrócić, znów przekręcić i dopiero wciągnąć. Za dużo tu zamieszania za mało przyjemności z zażywania. Nie możemy obejrzeć tabaki, sprawdzić jej fakturę, czar pryska. Wychodzi bardziej na przyzwyczajenie niż na cieszenie się tabaką, rutyna.

Chciałbym jeszcze dodać, że mam bulleta Dholakii, w sumie z przymusu, jest on wykonany kiepsko. Ile trzeba się na pukać w to pudełko od spodu żeby coś wleciało do tego bulleta… dodatkowo jest on niedokładnie wyłamany w środku tak, że wystaje kawałek plastiku z tej komory z której się zażywa. Kolejny minus to to, że mój egzemplarz jest zwyczajnie nieszczelny. Kiedy wyciągnąłem z folii to opakowanie, rozsypała mi się na nogi tabaka, całe było upaćkane i klejące. Fajna sprawa, że jest odkręcane ale funkcjonalne tylko przy sypkich tabakach.

Dużo bardziej praktyczne są tabakierki Poschla czy Bernarda, niektóre również ładniejsze. Ideałem byłaby właśnie metalowa tabakierka na zawiasach lub z wieczkiem, która byłaby szczelna. Myślę, że rozwiązaniem jest coś w rodzaju uszczelki i dobrego spasowania obu części opakowania ale to oczywiście ciągnie za sobą dodatkowe koszty. Nie miałem jeszcze tabakierek F&T bo te podobno są solidne.

[Jan Smetana]

Jan Smetana

Participant

Od napisania mojego posta minęło sporo czasu i oto moja garść przemyśleń:

Bullety od Dholakii (fabryczne):
Moim zdaniem kompletnie niepraktyczne, nie da się ani zażywać tak jak z bulletu powinno się zażywać, a gdy próbujemy dozować na rękę to „dawka” jest zbyt mała. Etykieta lubi się niszczyć, gdy naciskamy na miękki plastik, aby zmusić bullet do dozowania.

Zuka:
Jedyny praktyczny bullet jaki trzymałem w rękach. Zainteresowanych zapraszam do mojej recenzji Zuki Black. Wbrew temu co wypisują w sieci- da się ją otworzyć, ale ja swojego bulletu nie używam, bo to bardzo rzadzki okaz.

Kupne:

Mam taki jak ten biały na zdjęciu. Moim zdaniem również niepraktyczny (choć mam go dopiero jeden dzień- cały dzień się nim bawię). Przy tabace bardziej wilgotnej np. DS Bezoar dawkowanie na dłoń jest bardzo utrudnione, a zażywanie jak na bullet przystało jest de facto niemożliwe, przy tabace suchej i dość drobnej np. mój wysuszony Kryształ Clove albo QES od WoSa proszek leci zawsze, czy bullet jest zamknięty czy nie, proszek leci zawsze.

Także jak na razie bullety to dla mnie rozdział zamknięty jeśli chodzi o tabaczarskie innowacje. No chyba, że kiedyś w moje ręce trafi Zuka (patrząc na cenę to raczej nieprędko).

[Author]

Posts