Zee

Przedstawiam Wam odświeżacz o aromacie waty cukrowej. Tak tej białej, waciatej substancji, którą to tworzy starszy pan w jeszcze starszej maszynce. Będąc dzieckiem uwielbiałem watę cukrową i teraz gdy zbytnio nie wypada mi zajadać waty cukrowej (niczym w piosence Czerwonych Gitar "Dozwolone od lat 18"), mogę raczyć się namiastką tabaki o jej aromacie. Pamiętam te pełne oczekiwania chwile, gdy z okazji jakiegoś festynu lub święta zjawiał się "waciarz" i chętnie dzielił się tą bezwartościową garstką cukru w postaci waty. Całe dziecięce majątki można było w ten sposób przełasuchować. W Zuce Zee idealnie odwzorowano właśnie ten aromat, dodając do niego trochę więcej karmelkowatości- wprost można poczuć tą puszystą watę, te zapaćkane i lepkie dłonie. Coś pięknego! Jednak podobnie jak inne odświeżacze tak i Zuka Zee odrobinę zlepia nos, ale można przymknąć na to oko. Oprócz aromatu waty cukrowej, odświeżacz oferuje nam także krótki, ale "sympatyczny" powiew mentolu, piękne preludium do karmelkowego, słodkiego aromatu. Kolejną uwerturą wespół z mentolem może być specyficzny zapach hmm ziołowy? Coś zgoła innego niż w Zuce Black, ale z tego rodzaju doświadczeń. Bardzo ciekawa kompozycja, zwłaszcza jak na odświeżacz! Zuka Zee i jej kolega Akuz mają nam według producenta dostarczać dawkę energii, mnie jakoś ZZ nie pobudza, nie biegam po domu jak oszalały, nie mam ochoty przenosić ciężarów :). Jako łyżkę dziegciu do tej beczki miodu dołożę ważną informację, Zuka Zee dostępna jest jedynie w kilku zagranicznych sklepach internetowych, a jej cena oscyluje około 4€, tak około 18 zł za 2 gramy odświeżacza.

Zuka Zee nie jest idealnie biała, jest lekko żółtawa, według informacji na bullecie posiada 1% barwnika. Przy tym jest średnio "mielona". Co ciekawe dość mocno pachnie, pierwszy raz się z tym spotykam przy odświeżaczach.

Chciałbym skopiować opis z recenzji Zuki Black, ale nie mogę tego zrobić, bullet w przypadku tego odświeżacza jest KOMPLETNIE niefunkcjonalny, KOMPLETNIE. Musiałem otworzyć bullet (otwiera się go od dołu, trzeba znaleźć miejsce na paznokcie i ciągnąć) i w ten sposób zażywać, bo nie tylko nie dało się zażywać Zukii Zee bezpośrednio z bulletu, ale nawet wysypanie na dłoń wiązało się z wieloma trudnościami. O ile w przypadku Zuki Black ten typ bulletu jest genialnym rozwiązaniem, tak w przypadku Zukii Zee jest wielkim nieporozumieniem. Za to estetyka samego bulletu jest ciekawsza niż w przypadku Zuki Black, jednak nie powala na kolanach. Jest ciekawsza ponieważ nie ma tutaj ostrzeżenia o szkodliwości, które w przypadku ZB zajmowało bez mała 1/2 bulletu. Etykietka jest w kolorze starego złota, widnieje na niej duży napis "Zuka Zee" i napis mówiący o tym ,że nie zawiera nikotyny, że jest to cukier z mentolem, że zawiera 1% barwnika. Bullet w tym przypadku okazał się rozczarowaniem. Dam 2 ,żeby nie zaniżać oceny ogólnej, ale powinna być pała z wykrzyknikiem. Bullet można powtórnie wykorzystać, oczywiście najlepiej zapełnić go tabaką suchą i drobno zmieloną.

Polecam wielbicielom odświeżaczy do nosa, jest to chyba najciekawsza namiastka tabaki jaką zażywałem, aromat jest bardzo złożony, broni się przed banałem. Jednak bullet jest zupełnie nieprzystosowany do konsystencji tego odświeżacza. Mam nadzieję ,że tabaka pojawi się w Polsce, tylko ,że w innym opakowaniu.