Wild Duck

 
0.0
 
4.5 (7)
0 0 0 0 0

SG

Recenzje użytkowników

7 reviews
 
57%
 
43%
3 stars
 
0%
2 stars
 
0%
1 star
 
0%
Ocena ogólna
 
4.5
Ocena smaku
 
4.5(7)
Ocena opakowania
 
4.6(7)
Already have an account? or Create an account
Zobacz wszystkie recenzje użytkowników View most helpful
Rozczarowanie
Ocena ogólna
 
3.7
Ocena smaku
 
3.5
Ocena opakowania
 
4.5
O tabace przeczytałem w recenzji znakomitego, choć bardzo prostolinijnego Viking Spear. Postanowiłem więc natychmiast zamówić to cudo. Moje rozczarowanie było niestety ogromne. Spodziewałem się mieszającej się feeri zielonej świeżej mięty z ostrą miętą pieprzową. Zilonej mięty niestety specjalnie nie wyczuwam, pieprzowa za to przebija się wyraźnie. Pod spodem niestety wyczuwalny jest nieciekawy zapach tytoniu. Mi na myśl przywodzi zatęchły staw i kurz spod szafy. Na plus wybijają się ciekawe nuty wilgotnej ziemi które z miętą komponują się doskonale.

Razi neistety bardzo wyczuwalny amoniak z puszki. W nosie raczej znika, ale ciągle pozostaje ten nieuchwytny nieprzyjemny aromat. Może trafiłem na puszkę którą ktoś w ecenzji określił jako "pachnącą starym zakurzonym kapciem". Taką jednak mam i raczej z niej nie korzystam. Chętnie częstuję znajomych swoimi tabakami i tej jedynej nikt nie ma ochoty spróbować :)

Tabaka ma bardzo fajne zmielenie średniodrobne zmielenie, puszystą konsystencję, lekką wilgotność. Szkoda, że coś tutaj nie zagrało. Puszeczka idealna, półówkę odejmuję, bo do ideały Rosińskiego puszkom trochę brakuje :)

Podsumowanie o tabace

Zalety tabaki
Ciekawa mięta
Dobre zmielenie i wilgotność
Dobra puszka
Minusy Tabaki
Bardzo dużo nieprzyjemnego amoniaku
Zapach zakurzonego tytoniu
Zgłoś tę recenzję Komentarze (1) | Czy ta recenzja była dla Ciebie pomocna? 0 2
Zapach kaczki o poranku...
Ocena ogólna
 
4.1
Ocena smaku
 
4.0
Ocena opakowania
 
4.5
W pierwszej wersji tej recenzji chciałem zganić Samuela Gawitha za zmienianie receptur na gorsze i porównać obecną dziką kaczkę, do jej poprzedniej wersji. Stwierdziłem jednak, że skoro starej wersji już nigdy nie spróbuję a i moja pamięć może mnie zawodzić i zwodzić, recenzja dotyczyć będzie tylko produktu, który nabyć można obecnie.

Po pierwsze warto mieć na uwadze, że w przypadku Wild Duck puszka puszce nierówna. Oznacza to, że aromat pomiędzy partiami/puszkami może się czasem nieznacznie a czasem mocno różnić. Dwie puszki temu byłem zawiedziony całkowicie (tworząc nawet wątek na forum), bo kaczka smakowała jak stary zakurzony kapeć, którego zapach miała zamaskować mięta. Teraz raczę się dziką kaczką bardzo dobrą, gdzie w tytoniu próżno szukać tandety i doskonale uzupełnia on aromat mięty pieprzowej.

Wild Duck, to tabaka na pewno nietuzinkowa. Ciekawa i budząca dla mnie miłe skojarzenia. Po zażyciu zawsze na myśl przychodzi mi mglisty poranek nad jeziorem lub stawem, gdzie w powietrzu czuć charakterystyczny zapach stojącej wody, ziemi, drzew i tataraku. Jeżeli znasz zapach takiego miejsca właśnie rano o wschodzie słońca i wyobrazisz sobie, że dokoła rośnie również mięta, otrzymasz aromat Wild Duck. Aromat może nie wspaniały i powalający, ale solidny, przyjemny i odprężający. Osobiście uwielbiam zażywać tą tabakę rano lub po deszczu, nad jeziorem, nad rzeką, nad stawami, na spacerach w lesie i puszczy. Z tym mi się zawsze kojarzyła i kojarzyć będzie.

Po zażyciu tabaka chwilę piecze, więc mniemam, że pewną ilość nikotyny oddaje, nie ma tu jednak mowy o nikotynowym uderzeniu - ot kaczka trochę podziobie i tyle :) Aromat utrzymuje się kilka minut na finiszu racząc nas lekką słodkością. W międzyczasie przeplata się w nosie aromat mięty z tytoniem i pewnymi delikatnymi nutami słodkimi, skórzanymi i drewnianymi - są one jednak dość delikatne (przynajmniej w puszce, którą recenzuję). Mam wrażenie, że w tle, bardzo słabo, ale czuję też coś co przypomina mi Kendal Brown tego samego producenta, ale może to tylko złudzenie.

Obecnie do pełni szczęścia brakuje mi "tego czegoś" co sprawiłoby, że po zażyciu mówi się głośno WOW! A miała to dawna Dzika Kaczka. Może gdyby zastosować tutaj bazę tytoniową znaną z Elmo's Reserve, czy Scotch Black?

Na pewno kupię jeszcze nie raz tą tabakę.

Podsumowanie o tabace

Zalety tabaki
+ aromat mięty pieprzowej
+ przyjemnie piecze
Minusy Tabaki
- czegoś tu brakuje...
Zgłoś tę recenzję Komentarze (0) | Czy ta recenzja była dla Ciebie pomocna? 1 0
Dramat
Ocena ogólna
 
5.0
Ocena smaku
 
5.0
Ocena opakowania
 
5.0
Henryk Ibsen napisał kiedyś dramat pt. "Dzika kaczka". Dramat o tyle ciekawy, że zaskakujący, który najoględniej mówiąc jest o tym, że nic nie jest takie, jak nam się wydaje. Dzika kaczka od SG to dramat. Dramat piramidalny i nachalny w swej dobitności.

Uściślijmy. Dramat, a więc sztuka. Przedstawienie. Zmaganie się postaci z innymi postaciami i losem. Droga od początku do końca, całość doskonała, bo zamknięta. I taka jest właśnie Dzika Kaczka. Kompletna. Jedna z niewielu tabak, których nie zmieniłbym ani o jotę.

Doskonałość zamknięta w pięknej masywnej puszcze. Puszcze nieomal pancernej, do której dobrać się bez narzędzi graniczy z cudem. W wielu przypadkach należy posłużyć się ciężkim sprzętem, przez co rozumiem śrubokręt, albo inne żelazne cudo.

Pod wieczkiem kryje się 25 gram średnio zmielonego, wilgotnego i delikatnie podwędzanego tytoniu. Pięknie pachnie: przeplatające się aromaty tytoniu i mięt. Otóż to: mięt. Bo w tej tabace są mięty dwie. Po pierwsze: łagodna, która nadaje jej głębii, po drugie: pieprzowa, nadająca kaczce goryczy i świeżości. Mięty te wraz z połączeniem z ciężką i ciemną bazą stanowią całość idealną. Co najlepsze, mięty nie walczą ze sobą, ale współgrają i stanowią harmonijną całość. To jest początek, akt I - ugryzienie mięty.

Później przychodzi pora na rozkosz i tytoniową głębię. Paloną nieco, podwędzaną, o wyraźnym dymnym posmaku. Ciężką, ale daleką od przesady. Niewątpliwie jest to tylko (albo aż) kolejny akcent, wzbogacenie harmonijnej całości. Bez żadnej dominanty: mięta płynnie przechodzi w tytoń, ale nie przygasa. Nie przygasa do samego końca.

Aromat się nie kończy. Wiele tabak ma tą wstrętną cechę, że urywa się nagle, tracąc na intensywnośći. Kaczka trwa długo i mija jednostajnie. Wspaniała Kaczka. Za to koniec jest smutny. Piękny i nostalgiczny zarazem, przepełniony uczuciem straty.

Podsumowując, na myśl przychodzi mi myśl jednego z moich ulubionych filozofów. Arystoteles w swojej 'Poetyce' napisał, że doskonałe jest tylko to, co ma początek, środek i koniec. Napisał to w konteście dramatu i w tym sensie Dzika Kaczka niewątpliwie jest dramatem. Całością perfekcyjnie doskonałą.

Podsumowanie o tabace

Zalety tabaki
+ puszka
+ wszystko
Minusy Tabaki
- nic
Zgłoś tę recenzję Komentarze (0) | Czy ta recenzja była dla Ciebie pomocna? 4 0
Dzika kaczka
Ocena ogólna
 
5.0
Ocena smaku
 
5.0
Ocena opakowania
 
5.0
Nie każda tabaka inspiruje do stworzenia metaforycznej otoczki, wokół doznań zmysłowych związanych z obcowaniem z nią. W przypadku Wild Duck od Samuela Gawitha jest inaczej. Już sama nazwa kusi aby popuścić wodze fantazji, a mi jak na złość przychodzi to z trudem. Postaram się jednak jak najlepiej oddać w słowach to czego mogę doświadczyć zażywając tą znakomitą tabakę.

SG Wild Duck była moją pierwszą tabaką zapakowaną w metalową, hermetycznie zamkniętą, 25 gramową puszkę. Może nie jest ona szczególnie dekoracyjna, ale za to dostajemy produkt pierwszej świeżości i mamy pewność, że jeszcze długo pozostanie w takim stanie. Tabace nie grozi zwietrzenie, zawilgocenie (na deszczu), przypadkowe wysypanie lub uszkodzenie tabakiery - niezależnie gdzie i jak ją nosimy. Pokusiłbym się o stwierdzenie, że puszeczkę można zabrać ze sobą na polowanie na kaczki, a kilka takich puszek pochowanych w kieszeniach kurtki ochroniło by nas od "przyjacielskiego ognia". ;-)

Kiedy pierwszy raz otworzyłem puszkę (podważając wieczko przy pomocy noża) do moich nozdrzy doleciał bardzo nieprzyjemny zapach zbliżony do amoniaku. Żona wyczuła go z odległości kilku metrów i określiła jako "zaszczane wióry od chomika". Przez kilka tygodni aromat zniechęcał mnie do skosztowanie tego, jak sądziłem, kiepskiego specyfiku. Ale będąc dobrej myśli otwierałem puszkę co jakiś czas pozwalając aby amoniak wywietrzał. Gdy wreszcie odważyłem się zbliżyć do Dzikiej Kaczki aromat przypominał już bardziej wilgotną ściółkę leśną albo ziemię kompostową i zapach wygaszonego ogniska. Ostrożnie wziąłem w szczyptę odrobinę tabaki, puszystej i średniowilgotnej, zmielonej trochę drobniej niż średnio. Raz kaczce śmierć, trzeba zażyć i się przekonać czy do tabakiery nie zapakowano nawozu. Skosztowałem i wszystkie wątpliwości uleciały! Tabaka zaszczypała w nosie wytrawnym tytoniem jak w SG Kendal Brown z miętą pieprzową w tle. Ciężki tytoń jest w niej głównym smakiem, mięta wyczuwalna od początku z czasem nabiera intensywności ale nigdy nie wychodzi na pierwszy plan. Za to jest bardzo naturalna i odświeżająca, nie ma w niej nic z syntetycznego mentolu. Po dłuższym czasie wyczuwam minimalną cytrusową goryczkę, jakby z grejpfruta, ale tylko na świeżym powietrzu. Podzielam opinię zgorzellusa, który w swojej recenzji porównał aromat SG Wild Duck do "ogniska w lesie, nad wodą przy mgle, a w oddali jakby pole miętowe". Z pamięci przywołuję torfową łąkę mojego dziadka. Z jednej strony otoczona lasem, z drugiej małą rzeczką, nad którą podnoszą się mgły. Pamiętam, że rosło tam mnóstwo dzikiej mięty. Jesień, wilgoć, mięta, torf i ognisko - to wszystko odnajduję w smaku Wild Duck. Czyżby blenderzy z Kendal zamknęli w tej puszce swoją Cumbrię - krainę jezior?
Zgłoś tę recenzję Komentarze (1) | Czy ta recenzja była dla Ciebie pomocna? 4 0
Arcydzieło!
(Updated: Listopad 23, 2012)
Ocena ogólna
 
5.0
Ocena smaku
 
5.0
Ocena opakowania
 
5.0
Jak w tytule - arcydzieło!
Czy ktoś kiedyś znalazł tę idealną dla siebie tabakę? Ja znalazłem. Jest to Wild Duck od SG. Dlaczego? Najlepsze pytanie.

Tabakiera - taka sama jak w SG Zip - 25gram zamykana próżniowo. Puszka metalowa.

Aromat - tu kaczka wzbudza sobą tyle samo kontrowersji co poseł Macierewicz swoim raportem nt. służb specjalnych, czy raporty nt. rzekomo rosnącego wynagrodzenia i bogacenia się społeczeństwa. Jedno jest pewne - aromatu takiego nie spotkałem nigdzie. O ile miętę pieprzową znajdziemy u innych producentów, to zapachu ogniska nigdzie nie odnalazłem. Był aromat wędzonki, ziemnistość czy nawet mikstura kwiatów, ale aromat dzikiej kaczki przypomina mi festyn, na którym byłem kiedyś z dziadkiem. Festyn był organizowany przez myśliwych, którzy zgromadzonym serwowali zdobycze pieczone tradycyjnie na ogniu na leśnej polanie.
Co do SG Wild Duck - mi ten aromat kojarzy się z ogniskiem w lesie, nad jakąś wodą przy mgle, a w oddali jakby pole miętowe. Nie wiem dalczego - czy to siła autosugestii, ale aromat po zażyciu jest boski - jak pieczona na żywym ogniu kaczka z dodatkiem ziół, gdzie pierwsze skrzypce gra mięta.

Nietórzy czują tu stare skarpetki, niektórzy spelniznę, ale jak na angielską tabakę mocniej zmieloną niż popularny Poeschl przy sporej jak na anglika wilgotności powiem, że niech sobie czują i stary spleśniały ser czy wcześniej wspomniane skarpetki. Dla mnie to pieczona kaczka w ziołach i mięcie przyżądzana na ogniu na łonie natury.

Panowie od Samuela Gawitha - czapki z głów i pokłony ku Waszemu pomysłowi.

Ja po 6ciu latach poszukiwań znalazłem tabakę idealną i została nią SG Wild Duck.

Przepraszam za brak konkretów w recenzji, ale każdy ma coś takiego w sobie, że jak znajdzie jakiś smak, piosenkę, film czy książkę to wie, że to to. To jakby znaleźć połówkę swojego życia, ale jak to umotywować?
Po prostu... SG Wild Duck.


P.S. Po kilku tygodniach niuchania stwierdzam, że ta woń co niektórym kojarzy się ze spalenizną to zapach tytoniu z SG Kendal Brown - identyczna baza, mocno wyczuwalna. Jak takaka ciut wyschnie np. nosząc trochę ze sobą - powinniście wyczuć ten aromat, pod warunkiem, że mieliście styczność z SG KB.

Podsumowanie o tabace

Zalety tabaki
- niespotykany aromat
- idealne zmielenie
- brak mentholu - mięta pieprzowa
- udrażnia nos
Minusy Tabaki
- nie stwierdzono
Zgłoś tę recenzję Komentarze (0) | Czy ta recenzja była dla Ciebie pomocna? 3 0
Zobacz wszystkie recenzje użytkowników

Dodaj komentarz