- Tabaki
- Tabaki
- The Viking
- Viking Peach
Viking Peach
Informacje o tabace
Producent
The Viking
Parametry tabaki
Smak tabaki
brzoskwinia
Waga tabaki
25 g
Opakowanie
metalowe
Viking Peach
Recenzje użytkowników
2 reviews
Ocena ogólna
3.6
Ocena smaku
3.5(2)
Ocena opakowania
4.0(2)
Already have an account? Log in now or Create an account
Zgniła brzoskwinia
Ocena ogólna
3.8
Ocena smaku
3.5
Ocena opakowania
5.0
Viking Peach, to ciężki przypadek. Przy pierwszym otwarciu puszki, czuć mocny zapach brzoskwiń, jednak jest on ciężki i bardziej na myśl przychodzą stare, lekko sfermentowane brzoskwinie a nie zapach świeżego i soczystego owocu. Faktem jest, że po Vikingu nie spodziewałem się lekkiej owocówki, jednak ten aromat ciężko zaakceptować przy pierwszym spotkaniu. Pierwszą puszkę w zasadzie umęczyłem, nie wiedząc zupełnie, czy snuff przypadł mi do gustu. Dopiero druga puszka sprawiła, że Viking Peach zażywałem z przyjemnością.
Aromat jest ciężki, słodki z tytoniowym dodatkiem w tle. Tabaka jest bardziej wilgotna, niż pozostałe Vikingi i potrafi zbijać się w ogromne kule. W kwestii konsystencji, na myśl przychodzi mi schmalzler. Do tej brzoskwini trzeba przywyknąć, ponieważ cały czas ma się wrażenie, jakby były to brzoskwinie sfermentowane, zbyt dojrzałe i przez to trochę mdłe i nieprzyjemne. Wystarczy wspomnieć, że piękniejszą połówkę dosłownie odrzuca od tej tabaki i również aromat kojarzy jej się z zepsutymi owocami. Gdy jednak już się do tego snuffa przyzwyczaimy, jest znacznie lepiej, choć to już nie jest tabaka do zażywania 7 dni w tygodniu. Ciężka słodycz potrafi zmęczyć, ale też może stanowić miłą odmianę od Viking Dark...
Ostatecznie, to Viking, zatem tabaka mocno tytoniowa, z dużą ilością nikotyny (nie ustępuje wersji Dark) i mocnym, męskim wariantem brzoskwini. Jeśli więc liczysz na przyjemną owocowość, to srogo się zawiedziesz. Prawdopodobnie nie zrobi na Tobie dobrego pierwszego wrażenia, ale jeśli dasz jej trochę czasu, to kupisz więcej niż raz.
Aromat jest ciężki, słodki z tytoniowym dodatkiem w tle. Tabaka jest bardziej wilgotna, niż pozostałe Vikingi i potrafi zbijać się w ogromne kule. W kwestii konsystencji, na myśl przychodzi mi schmalzler. Do tej brzoskwini trzeba przywyknąć, ponieważ cały czas ma się wrażenie, jakby były to brzoskwinie sfermentowane, zbyt dojrzałe i przez to trochę mdłe i nieprzyjemne. Wystarczy wspomnieć, że piękniejszą połówkę dosłownie odrzuca od tej tabaki i również aromat kojarzy jej się z zepsutymi owocami. Gdy jednak już się do tego snuffa przyzwyczaimy, jest znacznie lepiej, choć to już nie jest tabaka do zażywania 7 dni w tygodniu. Ciężka słodycz potrafi zmęczyć, ale też może stanowić miłą odmianę od Viking Dark...
Ostatecznie, to Viking, zatem tabaka mocno tytoniowa, z dużą ilością nikotyny (nie ustępuje wersji Dark) i mocnym, męskim wariantem brzoskwini. Jeśli więc liczysz na przyjemną owocowość, to srogo się zawiedziesz. Prawdopodobnie nie zrobi na Tobie dobrego pierwszego wrażenia, ale jeśli dasz jej trochę czasu, to kupisz więcej niż raz.
Podsumowanie o tabace
Zalety tabaki
+ słodki, owocowy Viking
+ mocna jak Dark
+ mocna jak Dark
Minusy Tabaki
- "nieudana" brzoskwinia
H
Młodszy brat
Ocena ogólna
3.4
Ocena smaku
3.5
Ocena opakowania
3.0
Z brzoskwiniowych tabak próbowałem tylko dwie – Samuel Gawith Peach w plastikowej tabakierce oraz Butterfly Monarch. Porządna tabaka brzoskwiniowa, której aromat szedłby w parze z wygodą zażywania, to coś czego szukam od pewnego czasu. Nigdy nie miałem specjalnej motywacji by zainwestować w kilka różnych rodzajów, położyć je obok siebie, zażywać po kolei i odkrywać pyliste odmęty aluminiowych puszek. Po Viking Dark i Viking Brown przyszła więc kolej na kolejnego Normana – Viking Peach. Liczyłem, że po znakomitych poprzednikach trzeci z braci będzie im dorównywał.
Jego bracia już dorośli. Niemal każdy skrawek ich ciała pokryły grube, kręcone włosy, brud spalonych wsi zatyka pory – co, jak drzewiej wierzono, chroni przed chorobami – tłuste kołtuny kłaków spadają na poharatane ramiona a po kolejnym dniu bojowego zaprawiania leżą przy tlących się w środku ogniska kłodach upojeni alkoholem, czkając od czasu do czasu.
Przy nich Brzoskwinka to berbeć, który miast włosów ma delikatny meszek i mleko pod nosem. Na którego dziewiczym wąsie skrapla się wilgoć uprzednio odparowana z ciała. Słodkie, niewinne dziecko, dla którego wojna to pojęcie znane tylko z opowiadań rodzeństwa, dla którego wszystko jest kolorowe, piękne, a ono samo jest ciekawe świata. Dzidzia, która przy grubym i tłustym Brownie, po chudszym i surowym Darku jest tylko pyłkiem na wietrze, swobodnie targanym przez wiatr wznoszony ku naszym nozdrzom.
Viking Peach to tabaka, po której otwarciu nie można się od niej oderwać aż do ostatniej szczypty, która spoziera na nas z tęsknotą spode wieczka. Czy jednak po tej ostatniej szczypcie tęsknota jest odwzajemniona?
Tak. Tęsknota jest cały czas. Ale nie za brzoskwiniowym Vikingiem, którego aromat jest żywcem wyrwany z puszki kandyzowanych połówek brzoskwinek – ta tęsknota jest za tabaką po której zażyciu będę mógł krzyknąć: Eureka!
Choćby w głowie, choćby do siebie.
Jego bracia już dorośli. Niemal każdy skrawek ich ciała pokryły grube, kręcone włosy, brud spalonych wsi zatyka pory – co, jak drzewiej wierzono, chroni przed chorobami – tłuste kołtuny kłaków spadają na poharatane ramiona a po kolejnym dniu bojowego zaprawiania leżą przy tlących się w środku ogniska kłodach upojeni alkoholem, czkając od czasu do czasu.
Przy nich Brzoskwinka to berbeć, który miast włosów ma delikatny meszek i mleko pod nosem. Na którego dziewiczym wąsie skrapla się wilgoć uprzednio odparowana z ciała. Słodkie, niewinne dziecko, dla którego wojna to pojęcie znane tylko z opowiadań rodzeństwa, dla którego wszystko jest kolorowe, piękne, a ono samo jest ciekawe świata. Dzidzia, która przy grubym i tłustym Brownie, po chudszym i surowym Darku jest tylko pyłkiem na wietrze, swobodnie targanym przez wiatr wznoszony ku naszym nozdrzom.
Viking Peach to tabaka, po której otwarciu nie można się od niej oderwać aż do ostatniej szczypty, która spoziera na nas z tęsknotą spode wieczka. Czy jednak po tej ostatniej szczypcie tęsknota jest odwzajemniona?
Tak. Tęsknota jest cały czas. Ale nie za brzoskwiniowym Vikingiem, którego aromat jest żywcem wyrwany z puszki kandyzowanych połówek brzoskwinek – ta tęsknota jest za tabaką po której zażyciu będę mógł krzyknąć: Eureka!
Choćby w głowie, choćby do siebie.
Podsumowanie o tabace
Zalety tabaki
- brzoskwinia z puszki
- całkiem przyjemna w konsystencji i wygodna w zażywaniu
- porywa
- całkiem przyjemna w konsystencji i wygodna w zażywaniu
- porywa
Minusy Tabaki
- brzoskwinia z puszki to nie to samo co prawdziwa brzoskwinka
- nieco za słodka
- to nadal nie to
- nieco za słodka
- to nadal nie to
K