- Tabaki
- Tabaki
- The Viking
- Viking Brown
Viking Brown
HotInformacje o tabace
Producent
The Viking
Parametry tabaki
Smak tabaki
tytoń
Waga tabaki
25g
Opakowanie
metalowe
Viking
Brown
Recenzje użytkowników
7 reviews
Ocena ogólna
4.6
Ocena smaku
4.5(7)
Ocena opakowania
4.9(7)
Already have an account? Log in now or Create an account
ZAKLINACZ DESZCZU
(Updated: Kwiecień 15, 2014)
Ocena ogólna
4.6
Ocena smaku
4.5
Ocena opakowania
5.0
Czy Viking Brown przerwie suszę panującą wśród kendalowskich tabak?
Od dłuższego czasu na niebie nie widać ani jednej chmurki, jednak prognozy nie pozostawiają złudzeń, zanosi się na deszcz...
Wygląd tabakiery daje jednoznacznie do zrozumienia że nie będziemy mieli w tym wypadku do czynienia z żelowanym chłopakiem z gimnazjalnej dyskoteki. Solidna, aluminiowa, zamknięta próżniowo puszka mieszcząca 25g brutalnego barbarzyńcy, w tym wypadku ostrzeżenie o zagrożeniu zdrowia jest jak najbardziej na miejscu, ale pora stawić mu czoła.
Z północy nadciągają czarne chmury, to nie będzie rześki deszczyk...
Pierwsze otwarcie Vikinga nie jest łatwe, on nie podda się łatwo bez walki, próba sił i wreszcie słychać charakterystyczny syk, podejżewam że podobny dźwięk towarzyszył Carterowi podczas otwierania grobowca Tutanchamona. Po odsłonięciu wieczka ukazuje się nam w całej okazałości, brązowa barwa z jaśniejszymi prześwitami, nieregularne, średnie zmielenie, niewielka część pozbijana w drobne, twarde grudy, wygląd jednoznacznie kojarzy się z torfem. Tabaka jest wilgotna, nawet trochę tłusta w dotyku, pomimo tego luźno trzyma się w tabakierze. Z puszki bije ciężki jak ołów i surowy jak wyrok śmierci aromat porównywalny z uderzeniem topora. To ostatni moment żeby się wycofać. Uciekaj albo walcz!
Rozpętała się burza.
Wraz z pierwszymi kroplami było już wiadomo że to nie będzie krótki deszcz który nawadnia pola, użyźnia glebę i powoduje wzrost upraw. Nadeszła ulewa niszcząca plony i paraliżująca życie mieszkańców.
Wraz z pierwszą szczyptą Viking wdziera się do nosa niczym berserk, siejąc spustoszenie w szeregach wroga. Ta tabaka nie bierze jeńców, wrócisz z tarczą albo na tarczy. Po zażyciu czuć nardzo dobry tytoń, szorstki, szczypiący, obfity w nikotynę i bardzo męski. Viking Brown nie należy do monotematycznych, zeszłoroczna słoma, mokry las, świeże siano, podmokła łąka, sucha ziemia, bagna... Aromaty długo i zawzięcie walczą o byt i panowanie w krwawym starciu, ale po męczącej walce na polu bitwy może zostać tylko jeden. Zwycięsko z bitwy wychodzi szlachetny aromat tytoniu. Tryumfuje w pełnej krasie i jeszcze długo w chwale święci zwycięstwo nad innymi...
Nawałnica przeszła zostawiając duże spustoszenia. Na jakiś czas można odetchnąć, jednak meteorolodzy ostrzegają że ten sezon będzie bogaty w silne burze i ulewy.
Od dłuższego czasu na niebie nie widać ani jednej chmurki, jednak prognozy nie pozostawiają złudzeń, zanosi się na deszcz...
Wygląd tabakiery daje jednoznacznie do zrozumienia że nie będziemy mieli w tym wypadku do czynienia z żelowanym chłopakiem z gimnazjalnej dyskoteki. Solidna, aluminiowa, zamknięta próżniowo puszka mieszcząca 25g brutalnego barbarzyńcy, w tym wypadku ostrzeżenie o zagrożeniu zdrowia jest jak najbardziej na miejscu, ale pora stawić mu czoła.
Z północy nadciągają czarne chmury, to nie będzie rześki deszczyk...
Pierwsze otwarcie Vikinga nie jest łatwe, on nie podda się łatwo bez walki, próba sił i wreszcie słychać charakterystyczny syk, podejżewam że podobny dźwięk towarzyszył Carterowi podczas otwierania grobowca Tutanchamona. Po odsłonięciu wieczka ukazuje się nam w całej okazałości, brązowa barwa z jaśniejszymi prześwitami, nieregularne, średnie zmielenie, niewielka część pozbijana w drobne, twarde grudy, wygląd jednoznacznie kojarzy się z torfem. Tabaka jest wilgotna, nawet trochę tłusta w dotyku, pomimo tego luźno trzyma się w tabakierze. Z puszki bije ciężki jak ołów i surowy jak wyrok śmierci aromat porównywalny z uderzeniem topora. To ostatni moment żeby się wycofać. Uciekaj albo walcz!
Rozpętała się burza.
Wraz z pierwszymi kroplami było już wiadomo że to nie będzie krótki deszcz który nawadnia pola, użyźnia glebę i powoduje wzrost upraw. Nadeszła ulewa niszcząca plony i paraliżująca życie mieszkańców.
Wraz z pierwszą szczyptą Viking wdziera się do nosa niczym berserk, siejąc spustoszenie w szeregach wroga. Ta tabaka nie bierze jeńców, wrócisz z tarczą albo na tarczy. Po zażyciu czuć nardzo dobry tytoń, szorstki, szczypiący, obfity w nikotynę i bardzo męski. Viking Brown nie należy do monotematycznych, zeszłoroczna słoma, mokry las, świeże siano, podmokła łąka, sucha ziemia, bagna... Aromaty długo i zawzięcie walczą o byt i panowanie w krwawym starciu, ale po męczącej walce na polu bitwy może zostać tylko jeden. Zwycięsko z bitwy wychodzi szlachetny aromat tytoniu. Tryumfuje w pełnej krasie i jeszcze długo w chwale święci zwycięstwo nad innymi...
Nawałnica przeszła zostawiając duże spustoszenia. Na jakiś czas można odetchnąć, jednak meteorolodzy ostrzegają że ten sezon będzie bogaty w silne burze i ulewy.
Podsumowanie o tabace
Zalety tabaki
-Bezkompromisowa
-Mocna
-Ciężka
-Mocna
-Ciężka
Minusy Tabaki
-Brak
W
Socjopata?
Ocena ogólna
4.0
Ocena smaku
4.0
Ocena opakowania
4.0
W ostatnim czasie panuje niejako moda na postaci z zaburzeniami dyssocjalnymi. Różnej maści psychopaci, szaleńcy czy outsiderzy zyskuję sławę wśród mas - by pomnieć choćby Dextera, doktora House czy Hannibala. Widzowie uwielbiają ich na ekranie - ale co by zrobili gdyby spotkali się z takim oko w oko?
Odpowiedź jest prosta - zażyli Vikinga po raz kolejny.
W dużym uproszczeniu, za które zapewne niejeden znawca tematu ludzkiej psychiki sam stałby się socjopatą, uznać można, że psychopatą się rodzi, a socjopatą staje. Oba typy osobowości starają się ukrywać swe oblicze przed światłem dziennym i ciekawskimi spojrzeniami - z mniejszym lub większym skutkiem - ale Viking Brown bezpardonowo zdziera przed nami maskę już od otwarcia wieczka. I to właśnie wieczko jest jego jedyną maską.
A pod nią czyha odkrycie zatrważające; odkrycie, po którym w zwykłym człowieku włącza się instynkt samozachowawczy - mamy ochotę - nie, potrzebę! - uciekać jak najdalej od tego marginesu cywilizacji, zostawić to daleko za sobą i nigdy więcej do tego nie wracać, choćby we wspomnieniach. Wyłącza się zdolność zimnego, logicznego rozumowania. Chcemy tylko przetrwać. Bo oto, na tę jedną chwilę, przestajemy być ludźmi. Stajemy się zwierzyną. Pokarmem, którego ostatnim zadaniem przed śmiercią ma być kompletne wykończenie organizmu zuchwałą choć bezcelową ucieczką, tak aby w mięśniach nagromadził się kwas mlekowy , bo nasz oprawca delektuje się w lekko kwaskowym posmaku upolowanej ofiary. Wbrew powszechnemu przekonaniu kwas mlekowy prawdopodobnie nie jest powodem powstawania zakwasów, ponieważ zostaje wydalony krótko po wysiłku.
Dlatego Viking próbuje dopaść nas jak najszybciej.
Ostatkiem sił mkniemy przez bagniste wertepy norweskich fiordów w mglisty jesienny poranek. Czujemy na naszym karku Jego oddech - gorący, kwaśny i bezlitosny. Tuż po chwili uderza nas woń zjełczałego nordyckiego potu wydostającego się z zakurzonych porów umięśnionego Normana, dzierżącego w swym ręku topór z niezaschniętą jeszcze tętniczą krwią poprzedniego nieszczęśnika - czy może raczej szczęściarza, bowiem uniknął śmierci w ognistej pożodze jaka rozpętała się w jego wiosce.
Topór dosięga naszego karku i nie czujemy już nic. Tylko błogostan.
Ta tabaka nie jest dla nowicjuszy - tacy mogą dać się zwieść pozorom i uciec w siną dal. Bo oto okazuje się, że topór nie był toporem - to była szklanka wody, by nas wzmocnić po długotrwałym biegu. Viking nie chciał nas zabić, ale uratować - przecież nasza wioska płonęła. Krew pochodziła od zwierzęcia, którym wcześniej nakarmił swoją rodziną. A myśmy wcale nie zostali zdekapitowani, tylko potknęliśmy się o wystający korzeń.
A może on tylko udawał, że chce nam pomóc - tak jak wytrawny socjopata?
Odpowiedź jest prosta - zażyli Vikinga po raz kolejny.
W dużym uproszczeniu, za które zapewne niejeden znawca tematu ludzkiej psychiki sam stałby się socjopatą, uznać można, że psychopatą się rodzi, a socjopatą staje. Oba typy osobowości starają się ukrywać swe oblicze przed światłem dziennym i ciekawskimi spojrzeniami - z mniejszym lub większym skutkiem - ale Viking Brown bezpardonowo zdziera przed nami maskę już od otwarcia wieczka. I to właśnie wieczko jest jego jedyną maską.
A pod nią czyha odkrycie zatrważające; odkrycie, po którym w zwykłym człowieku włącza się instynkt samozachowawczy - mamy ochotę - nie, potrzebę! - uciekać jak najdalej od tego marginesu cywilizacji, zostawić to daleko za sobą i nigdy więcej do tego nie wracać, choćby we wspomnieniach. Wyłącza się zdolność zimnego, logicznego rozumowania. Chcemy tylko przetrwać. Bo oto, na tę jedną chwilę, przestajemy być ludźmi. Stajemy się zwierzyną. Pokarmem, którego ostatnim zadaniem przed śmiercią ma być kompletne wykończenie organizmu zuchwałą choć bezcelową ucieczką, tak aby w mięśniach nagromadził się kwas mlekowy , bo nasz oprawca delektuje się w lekko kwaskowym posmaku upolowanej ofiary. Wbrew powszechnemu przekonaniu kwas mlekowy prawdopodobnie nie jest powodem powstawania zakwasów, ponieważ zostaje wydalony krótko po wysiłku.
Dlatego Viking próbuje dopaść nas jak najszybciej.
Ostatkiem sił mkniemy przez bagniste wertepy norweskich fiordów w mglisty jesienny poranek. Czujemy na naszym karku Jego oddech - gorący, kwaśny i bezlitosny. Tuż po chwili uderza nas woń zjełczałego nordyckiego potu wydostającego się z zakurzonych porów umięśnionego Normana, dzierżącego w swym ręku topór z niezaschniętą jeszcze tętniczą krwią poprzedniego nieszczęśnika - czy może raczej szczęściarza, bowiem uniknął śmierci w ognistej pożodze jaka rozpętała się w jego wiosce.
Topór dosięga naszego karku i nie czujemy już nic. Tylko błogostan.
Ta tabaka nie jest dla nowicjuszy - tacy mogą dać się zwieść pozorom i uciec w siną dal. Bo oto okazuje się, że topór nie był toporem - to była szklanka wody, by nas wzmocnić po długotrwałym biegu. Viking nie chciał nas zabić, ale uratować - przecież nasza wioska płonęła. Krew pochodziła od zwierzęcia, którym wcześniej nakarmił swoją rodziną. A myśmy wcale nie zostali zdekapitowani, tylko potknęliśmy się o wystający korzeń.
A może on tylko udawał, że chce nam pomóc - tak jak wytrawny socjopata?
Podsumowanie o tabace
Zalety tabaki
- wyjątkowa
- wielowątkowa
- pobudza wyobraźnię
- niełatwa w odbiorze
- wielowątkowa
- pobudza wyobraźnię
- niełatwa w odbiorze
Minusy Tabaki
- niełatwa w odbiorze
K
Wczesno wiosenne podłoże, po topniejącym śniegu
(Updated: Styczeń 14, 2014)
Ocena ogólna
4.2
Ocena smaku
4.0
Ocena opakowania
5.0
"I po co było tyle tego zamawiać?! To nie pachnie tak pięknie- czyli pierwsze wrażenie po otwarciu puszki. Ale jeśli chodzi o ocenianie tabaki po zapachu... W tym samym czasie zamówiłem Gekachelter Virginie; więc nie będę narzekał na Vikinga, bo to dopiero "śmierdzi z pozoru". Ale o tym jeszcze napiszę ;)
W przyrodzie występuje taki owoc jak durian. Owoc jest znany z tego, że strasznie cuchnie, ale jego smak jest tak wspaniały, że w Azjii nazywany jest "Królem Owoców"
Co ma Wiking do Duriana?
A, otóż coś tam ma ;) Kiedy przełamiemy się i wciągniemy tabake, całkowicie zapominamy o jej woni prosto z pudełka. Jest naprawdę niezła, szczególne dla koneserów tego rodzaju tabak (których zwolennikiem jestem również i ja)- aromat mocny, ciężki, "nikotynowy". Do czego porównać? Do wilgotnego leśnego poszycia w nie zielonym lesie, może do torfu- jest ciężki, dość wybujały, choć aromat nie jest szczególnie trwały i łatwo zapomnieć co przed chwilą się wchłonęło :p (Pewnie stąd daję tylko 4, choć z czystym sumieniem mógłbym dać 4,5)
Puszka jest spora- 25g. etykieta tylko na wieczku- niby nic szczególnego, ale też nie ma sie do czego przyczepić. Trzeba uważać, żeby nie wciskać wieka na siłe, bo mogą być później problemy z otwieraniem. I jeszcze nazwa : Viking Brown. Co ma viking do tytoniu? Nie wiem, chyba nic- nazwa ma być chyba podkreśleniem siły/ mocy wikingów- przełożonej na mocny smak tabaki. Brown? Tak ale bardzo, bardzo ciemny brown.
W skrócie tabaka- nie dla każdego i nie na każdy czas, bo nie zawsze kiedy najdzie ochota na tabake, Viking swoją ciężkością wstrzeli się w nasze nozdrza. W końcu ciężkie brzmienia nie psaują do każdej okazji :)
W przyrodzie występuje taki owoc jak durian. Owoc jest znany z tego, że strasznie cuchnie, ale jego smak jest tak wspaniały, że w Azjii nazywany jest "Królem Owoców"
Co ma Wiking do Duriana?
A, otóż coś tam ma ;) Kiedy przełamiemy się i wciągniemy tabake, całkowicie zapominamy o jej woni prosto z pudełka. Jest naprawdę niezła, szczególne dla koneserów tego rodzaju tabak (których zwolennikiem jestem również i ja)- aromat mocny, ciężki, "nikotynowy". Do czego porównać? Do wilgotnego leśnego poszycia w nie zielonym lesie, może do torfu- jest ciężki, dość wybujały, choć aromat nie jest szczególnie trwały i łatwo zapomnieć co przed chwilą się wchłonęło :p (Pewnie stąd daję tylko 4, choć z czystym sumieniem mógłbym dać 4,5)
Puszka jest spora- 25g. etykieta tylko na wieczku- niby nic szczególnego, ale też nie ma sie do czego przyczepić. Trzeba uważać, żeby nie wciskać wieka na siłe, bo mogą być później problemy z otwieraniem. I jeszcze nazwa : Viking Brown. Co ma viking do tytoniu? Nie wiem, chyba nic- nazwa ma być chyba podkreśleniem siły/ mocy wikingów- przełożonej na mocny smak tabaki. Brown? Tak ale bardzo, bardzo ciemny brown.
W skrócie tabaka- nie dla każdego i nie na każdy czas, bo nie zawsze kiedy najdzie ochota na tabake, Viking swoją ciężkością wstrzeli się w nasze nozdrza. W końcu ciężkie brzmienia nie psaują do każdej okazji :)
Podsumowanie o tabace
Zalety tabaki
- Cena na za taką ilość;
- Mocny aromat
- Ciężka, wilgotna
- Puszka
- Mocny aromat
- Ciężka, wilgotna
- Puszka
Minusy Tabaki
- Czasem może spłynąć i podrapać, ale "ten typ tak ma" więc to niekoniecznie wada;
- Zapach.
- Zapach.
K
VIKING BROWN
Ocena ogólna
4.6
Ocena smaku
4.5
Ocena opakowania
5.0
Produkt który dostałem od Rafała, stary wielkie dzięki jeszcze raz.
Viking Brown to prawdziwy barbarzyńca .Nie ukrywam, przy pierwszych otwarciach ta tabaka mi bardzo śmierdział, nie ukrywam. Ale z czasem zaczęła pokazywać mi swoje wdzięki niczym kobieta .
Co kojarzy mi się z ta tabaką? Bez dłuższego namysłu stwierdzam. Bagna, ciemne ponure moczary podkarpackie przychodzą mi na myśl gdzie często jeżdżę do wujka, oczywiście wujek nie mieszka na bagnach jak ktoś by sobie pomyślał tylko kilka kilometrów od nich.
Ciemny gesty las, gdzie promienie słoneczne maja problem przedostać się do ściółki. Takie myśli mi narzuca ta tabaka podczas jej zażywania.
Pora na tabakierkę jest w stylu SG a mianowicie Elmosa. Różni się praktycznie tylko etykietka.
Tabakiera jest bardzo solidna, metalowa i mieści w sobie 25g, hermetycznie zamykana.
Cena ,dostałem ją od Rafała jak wcześniej wspominałem ale próg cenowy to od 18 do 20zł.
Konsystencja ( miło aż oko nacieszyć): bardzo podobna jak w Elmosie, proszek w dotyku jest mięciutki (torfowy)bardzo przyjemny (puszysty).Barwa to ciemny brąz, wilgotna.
Smak…
Zaraz po otwarciu czujemy wyraźny ziemisty aromat, raz myślałem że dosłownie wciągam ziemie. Ale nie jest to jedyna nuta zapachowa. Tabaka jest bardzo bogata w walory aromatyczne czy jak ktoś woli smakowe.
Zaraz przy wciągnięciu czujemy wyraźna woń ziemi bagiennej ( takie jest przynajmniej moje odczucie) sprawia to że wydaje się nam że w kilka sekund znacznie podniósł się poziom wilgotności powietrza.
Na drugi plan wskakuje nam tytoń i coś co przypomina zapach drewna po deszczu? Suchej trawy? Coś w tym rodzaju oraz da się wyczuć bardzo delikatna nutę słodyczy, co moim zdaniem wspaniale podkreśla aromat.
Wielkim minusem moim zdaniem jest to że momentami zapach ziemi potrafi całkowicie zagłuszyć resztę nut zapachowych . Czemu tak się dzieje nie mam pojęcia.
Dodam że tabaka sama w sobie jest mocna i potrafi dać solidny zastrzyk nikotyny .
Pozdrawiam Bonczi.
Viking Brown to prawdziwy barbarzyńca .Nie ukrywam, przy pierwszych otwarciach ta tabaka mi bardzo śmierdział, nie ukrywam. Ale z czasem zaczęła pokazywać mi swoje wdzięki niczym kobieta .
Co kojarzy mi się z ta tabaką? Bez dłuższego namysłu stwierdzam. Bagna, ciemne ponure moczary podkarpackie przychodzą mi na myśl gdzie często jeżdżę do wujka, oczywiście wujek nie mieszka na bagnach jak ktoś by sobie pomyślał tylko kilka kilometrów od nich.
Ciemny gesty las, gdzie promienie słoneczne maja problem przedostać się do ściółki. Takie myśli mi narzuca ta tabaka podczas jej zażywania.
Pora na tabakierkę jest w stylu SG a mianowicie Elmosa. Różni się praktycznie tylko etykietka.
Tabakiera jest bardzo solidna, metalowa i mieści w sobie 25g, hermetycznie zamykana.
Cena ,dostałem ją od Rafała jak wcześniej wspominałem ale próg cenowy to od 18 do 20zł.
Konsystencja ( miło aż oko nacieszyć): bardzo podobna jak w Elmosie, proszek w dotyku jest mięciutki (torfowy)bardzo przyjemny (puszysty).Barwa to ciemny brąz, wilgotna.
Smak…
Zaraz po otwarciu czujemy wyraźny ziemisty aromat, raz myślałem że dosłownie wciągam ziemie. Ale nie jest to jedyna nuta zapachowa. Tabaka jest bardzo bogata w walory aromatyczne czy jak ktoś woli smakowe.
Zaraz przy wciągnięciu czujemy wyraźna woń ziemi bagiennej ( takie jest przynajmniej moje odczucie) sprawia to że wydaje się nam że w kilka sekund znacznie podniósł się poziom wilgotności powietrza.
Na drugi plan wskakuje nam tytoń i coś co przypomina zapach drewna po deszczu? Suchej trawy? Coś w tym rodzaju oraz da się wyczuć bardzo delikatna nutę słodyczy, co moim zdaniem wspaniale podkreśla aromat.
Wielkim minusem moim zdaniem jest to że momentami zapach ziemi potrafi całkowicie zagłuszyć resztę nut zapachowych . Czemu tak się dzieje nie mam pojęcia.
Dodam że tabaka sama w sobie jest mocna i potrafi dać solidny zastrzyk nikotyny .
Pozdrawiam Bonczi.
Podsumowanie o tabace
Zalety tabaki
- Jakość
- Moc
- Tytoń
- Wielowątkowa
- Tabakiera
- Cena za 25g
- Moc
- Tytoń
- Wielowątkowa
- Tabakiera
- Cena za 25g
Minusy Tabaki
- Momentami przytłaczająca.
B
Viking Brown
Ocena ogólna
4.6
Ocena smaku
4.5
Ocena opakowania
5.0
Co mają Wikingowie do tabaki? To pytanie zadałem sobie, pierwszy raz spotkałem się na forum z tą tabaką. Okazuje się, że wbrew pozorom całkiem dużo. Choć średniowieczni wojownicy nie mieli okazji raczyć się tytoniem to moc Viking Brown można porównać nie mniej, nie więcej tylko do mocy topora Wikingów.
Powalająca moc nikotyny jest główną cechą tego snuffu. Atak wspomaga trudny w odbiorze - ciężki, duszny, ostry aromat. Zapach wilgotnej ziemi, drewna i korzennych przypraw (zgaduję że jedną z nich są goździki aczkolwiek nie jestem przekonany). Nie jest to aromat zbyt skomplikowany. Nie doszukamy się w nim rozmaitych nut zapachowych i odcieni ale z pewnością jest jedyny w swoim rodzaju.
Przyznam, że mając puszeczkę Viking Brown od półtora miesiąca przeżywałem fazy zarówno zachwytu jak i całkowitego obrzydzenia - otwierałem tabakierkę, buchał we mnie żar i zamykałem z powrotem - nie, nie tym razem. Viking Brown nie zawsze smakuje. Niektórym zapewne nie zasmakuje w ogóle.
Powalająca moc nikotyny jest główną cechą tego snuffu. Atak wspomaga trudny w odbiorze - ciężki, duszny, ostry aromat. Zapach wilgotnej ziemi, drewna i korzennych przypraw (zgaduję że jedną z nich są goździki aczkolwiek nie jestem przekonany). Nie jest to aromat zbyt skomplikowany. Nie doszukamy się w nim rozmaitych nut zapachowych i odcieni ale z pewnością jest jedyny w swoim rodzaju.
Przyznam, że mając puszeczkę Viking Brown od półtora miesiąca przeżywałem fazy zarówno zachwytu jak i całkowitego obrzydzenia - otwierałem tabakierkę, buchał we mnie żar i zamykałem z powrotem - nie, nie tym razem. Viking Brown nie zawsze smakuje. Niektórym zapewne nie zasmakuje w ogóle.
Podsumowanie o tabace
Zalety tabaki
+ moc
+ ciężki, surowy aromat
+ puszka
+ ciężki, surowy aromat
+ puszka
Minusy Tabaki
- nieco za mocna
- nie zawsze smakuje
- nie zawsze smakuje
L