- Tabaki
- Tabaki
- Gawith Hoggarth TT Ltd
- Tia Maria
Tia Maria
Informacje o tabace
Producent
Gawith Hoggarth TT Ltd
Parametry tabaki
Smak tabaki
Kawa
Waga tabaki
10 g.
Opakowanie
plastikowe
Gawith Hoggarth TT Ltd
Recenzje użytkowników
7 reviews
Ocena ogólna
3.6
Ocena smaku
3.5(7)
Ocena opakowania
3.9(7)
Already have an account? Log in now or Create an account
K(r)wawa Maria
(Updated: Wrzesień 22, 2014)
Ocena ogólna
3.1
Ocena smaku
3.0
Ocena opakowania
3.5
Angielska róża pomyślałem sobie czym ta róża różni się od polskiej, niemieckiej czy francuskiej róży? Tym, że w wymienionych krajach nikt nie pomyślał, żeby zrobić na jej bazie tabake.
Tak ta tabaka jest jak róża uderza swoją moją, aromatem jak ten piękny czerwony kwiat, jedynym problemem który zauważyłem po drugim podejściu do produktó Gawitha jest to, że ich aromat nie jest zbyt trwały, mocny, specyficzny czy unikatowy owszem, ale nie jest trwały poza bardzo drobnym zmieleniem jest to kolejny problem z tą tabaką w mojej opinii.
Tak ta róża powala swoim unikatowym aromatem, pachnie naprawdę jak róża jak kwiat którym obdarujemy swoje ukochane osoby... czasami się zastanawiam czy nie mógłbym swojej przyszłej ukochanej obdarować tą tabaką, jest ona wyjątkowa w każdym tego słowa znaczeniu.
Właśnie ten wyjątkowy i unikatowy aromat przekonał mnie do kolejnych prób z Gawithem Hoggarthem, aromaty tych tabak pozwalają nam zapomnieć o ich drobnym zmieleniu, jak dla mnie kolejnym plusem jest tabakierka która emanuje klasą i elegancją która skrywa w sobie 10 gram unikatowego, cudownie pachnącego, ale zarazem niewdzięcznego proszku.
Tak ta tabaka jest jak róża uderza swoją moją, aromatem jak ten piękny czerwony kwiat, jedynym problemem który zauważyłem po drugim podejściu do produktó Gawitha jest to, że ich aromat nie jest zbyt trwały, mocny, specyficzny czy unikatowy owszem, ale nie jest trwały poza bardzo drobnym zmieleniem jest to kolejny problem z tą tabaką w mojej opinii.
Tak ta róża powala swoim unikatowym aromatem, pachnie naprawdę jak róża jak kwiat którym obdarujemy swoje ukochane osoby... czasami się zastanawiam czy nie mógłbym swojej przyszłej ukochanej obdarować tą tabaką, jest ona wyjątkowa w każdym tego słowa znaczeniu.
Właśnie ten wyjątkowy i unikatowy aromat przekonał mnie do kolejnych prób z Gawithem Hoggarthem, aromaty tych tabak pozwalają nam zapomnieć o ich drobnym zmieleniu, jak dla mnie kolejnym plusem jest tabakierka która emanuje klasą i elegancją która skrywa w sobie 10 gram unikatowego, cudownie pachnącego, ale zarazem niewdzięcznego proszku.
Podsumowanie o tabace
Zalety tabaki
- Unikalny słodki aromat
- Elegancka tabakierka
- Elegancka tabakierka
Minusy Tabaki
- Zbyt drobne zmielenie
P
Viva Maria, czyli Zapach Kobiety
(Updated: Październik 06, 2011)
Ocena ogólna
3.2
Ocena smaku
3.0
Ocena opakowania
4.0
Szukając "tabaki innej niż dotąd" skusiłem się na Tę Marynię :). Ładna "złota" tabakierka po czujnym obniuchaniu w trafice wydzielała jakiś dziwny słodkawo-kwiatowy zapach, opis w necie zapowiadał zaś aromat kawy (jestem od niej uzależniony) i likieru kawowo-waniliowego (co też brzmiało zachęcająco) oraz problemy z nasypywaniem, co już tak zachęcająco nie brzmiało.
Trzeba przyznać, że co do nasypywania, to szczera prawda jest. Jakbym nie kombinował, przysłaniał paluchem otworek tabakierki i ostrożnie manipulował, to i tak zwykle sypie mi się porcja, która zapewne wystarczyłaby mi na cały dzień i może jeszcze poranek dnia następnego. Sama tabaka jest dość sucha, sypka i średnio drobna, fakturą przypominająca faktycznie dość grubo zmieloną kawę. Obwąchanie udowodniło, iż dobrze wyczułem - słodkawo-mydlano-kwiatowy zapach jest mocny i... nieco dziwny, acz przyjemny.
Niucham. Uch, kto by pomyślał, że to takie mocne - tzn. nie jakaś tam siekiera jak różne medyki czy redbule, ale nie dajcie się zmylić - ta słodka ślicznotka ma ostre pazurki. Najpierw czuję nieco "chropawy" ale niezbyt ciężki aromat tytoniu, ale zaraz po nim nozdrza wypełnia mi owa wspominana słodycz. Halo, a gdzie ta obiecana kawa? Ja czuję raczej kwiatowe perfumy, jakieś waniliowe akcenty, nawet odrobinkę damskiego mydła toaletowego (!?) - ciężko mi opisać ten aromat, ale jeśli podejdziecie do swej kobiety, która właśnie wyszykowała się do wyjścia na imprezę i wtulicie twarz w jej kark, to będzie chyba właśnie to, tego rodzaju mieszanka. W sumie - przyjemne.
A gdy owa woń zaczyna zanikać, w kooońcu pojawiają się nutki kawowe. I jak ktoś powiedział - to raczej kawa zbożowa, albo rozpuszczalna, niż uczciwe espresso czy zapach świeżo mielonej kawy. Ciekawe, że od tego momentu - tzn. gdy cięższe kawowe nutki zaczynają przebijać się przez lekki i słodki pierwotny aromat, całość się równoważy i trwa dość długo, a potem pozostaje już tylko lekki posmaczek kawy i ponownie tytoniu.
To jest tabaka do szukania w niej kolejnych delikatnych warstw, a nie do przeczyszczenia nosa uderzeniem mentolu czy kamfory. Tabaka "kontemplacyjna" a nie użytkowa.
Jeśli lubisz kawę - taką czarną, z ekspresu, bez cukru, mleczka, pianki, śmietanki, spienionego mleka, syropu i tego wszystkieco co ludzie do niej dolewaja, by przytlumic jej oryginalny aromat; jeśli czekasz na esencjonalnie goryczkowaty i intensywny kawowy seans - Tię Marię raczej omijaj. Jeśli jednak masz ochotę na randkę ze ślicznotką, która słodko się uśmiecha, ale potrafi dokopać... Tia czeka. :)
Aha. Po paru dniach od otwarcia slodycz staje sie dużo mniej dominująca, a szorstkie kawowo-tytoniowo akcenty są silniejsze. I to się z każdym dniem nasila - po ok. 3 tygodni od otwarcia czuć głównie kawowo-zbożowo-tytoniowy smak.
Jeśli więc początkowa słodycz cię zniechęci - poczekaj pare(naście) dni.
Dlatego jeśli pierwszy niuch was nie zachwyci - dajcie Maryni drugą i trzecią szansę. Wszak prawdziwe uczucie rodzi się z czasem.
Trzeba przyznać, że co do nasypywania, to szczera prawda jest. Jakbym nie kombinował, przysłaniał paluchem otworek tabakierki i ostrożnie manipulował, to i tak zwykle sypie mi się porcja, która zapewne wystarczyłaby mi na cały dzień i może jeszcze poranek dnia następnego. Sama tabaka jest dość sucha, sypka i średnio drobna, fakturą przypominająca faktycznie dość grubo zmieloną kawę. Obwąchanie udowodniło, iż dobrze wyczułem - słodkawo-mydlano-kwiatowy zapach jest mocny i... nieco dziwny, acz przyjemny.
Niucham. Uch, kto by pomyślał, że to takie mocne - tzn. nie jakaś tam siekiera jak różne medyki czy redbule, ale nie dajcie się zmylić - ta słodka ślicznotka ma ostre pazurki. Najpierw czuję nieco "chropawy" ale niezbyt ciężki aromat tytoniu, ale zaraz po nim nozdrza wypełnia mi owa wspominana słodycz. Halo, a gdzie ta obiecana kawa? Ja czuję raczej kwiatowe perfumy, jakieś waniliowe akcenty, nawet odrobinkę damskiego mydła toaletowego (!?) - ciężko mi opisać ten aromat, ale jeśli podejdziecie do swej kobiety, która właśnie wyszykowała się do wyjścia na imprezę i wtulicie twarz w jej kark, to będzie chyba właśnie to, tego rodzaju mieszanka. W sumie - przyjemne.
A gdy owa woń zaczyna zanikać, w kooońcu pojawiają się nutki kawowe. I jak ktoś powiedział - to raczej kawa zbożowa, albo rozpuszczalna, niż uczciwe espresso czy zapach świeżo mielonej kawy. Ciekawe, że od tego momentu - tzn. gdy cięższe kawowe nutki zaczynają przebijać się przez lekki i słodki pierwotny aromat, całość się równoważy i trwa dość długo, a potem pozostaje już tylko lekki posmaczek kawy i ponownie tytoniu.
To jest tabaka do szukania w niej kolejnych delikatnych warstw, a nie do przeczyszczenia nosa uderzeniem mentolu czy kamfory. Tabaka "kontemplacyjna" a nie użytkowa.
Jeśli lubisz kawę - taką czarną, z ekspresu, bez cukru, mleczka, pianki, śmietanki, spienionego mleka, syropu i tego wszystkieco co ludzie do niej dolewaja, by przytlumic jej oryginalny aromat; jeśli czekasz na esencjonalnie goryczkowaty i intensywny kawowy seans - Tię Marię raczej omijaj. Jeśli jednak masz ochotę na randkę ze ślicznotką, która słodko się uśmiecha, ale potrafi dokopać... Tia czeka. :)
Aha. Po paru dniach od otwarcia slodycz staje sie dużo mniej dominująca, a szorstkie kawowo-tytoniowo akcenty są silniejsze. I to się z każdym dniem nasila - po ok. 3 tygodni od otwarcia czuć głównie kawowo-zbożowo-tytoniowy smak.
Jeśli więc początkowa słodycz cię zniechęci - poczekaj pare(naście) dni.
Dlatego jeśli pierwszy niuch was nie zachwyci - dajcie Maryni drugą i trzecią szansę. Wszak prawdziwe uczucie rodzi się z czasem.
Podsumowanie o tabace
Zalety tabaki
Niewątpliwie niecodzienny aromat
Potrafi kopnąć w... kubki smakowe
Potrafi kopnąć w... kubki smakowe
Minusy Tabaki
Naprawdę ciężko odsypać sobie porcję "na jeden niuch"
Mało kawy w tej kawie :)
Troszkę taka "perfuma" na początku, co nie każdy lubi
Mało kawy w tej kawie :)
Troszkę taka "perfuma" na początku, co nie każdy lubi
L
GH Tia Maria
(Updated: Sierpień 26, 2012)
Ocena ogólna
2.8
Ocena smaku
2.5
Ocena opakowania
4.0
Gawith Hoggarth Tia Maria to tabaka o dosyć dziwnej nazwie, ale jakże pięknej i intrygującej. Nie wielu powiedziałoby o co w niej chodzi. Mnie osobiście kojarzy się z imieniem jakiejś pięknej kobiety, w której każdy mógłby się zakochać i latać do niej by prężyć swoje wdzięki i starać się o jak najlepszą pozycję w jej oczach. Ot takie skojarzenie. A jaka jest prawda o tej świetnej nazwie? No i tu chylimy czoło dla GOOGLE. Wpisujemy tam „Tia Maria” i zamiast zdjęć pięknej modelki mamy cudowne wyjaśnienie nazwy. Tia Maria to likier kawowy pochodzący z Jamajki. No któż by się tego spodziewał. GOOGLE zniszczyły moje wyobrażenie, ale jednocześnie nauczyły mnie czego nowego. Czyli, że co? Muszę teraz pojechać kupić sobie jakiś likierek żeby móc porównać go do tego angielskiego wyrobu? Myślę, że takie posunięcie nie byłoby najlepszym rozwiązaniem. Pewnie taki alkohol z supermarketu nie jest jakimś idealnym odwzorowaniem jamajskiego trunku. Nie kupuję i nie porównuję. Chociaż ciekaw jestem ile z zapachu likieru jest w GH Tia Maria. Nie mnie oceniać. A zastanówmy się gdyby powstała jakaś Vodka Snuff to czy pachniałaby tak samo jak pierwowzór? Ja bym się bał skosztować tabaki o aromacie prawdziwej wódki.
Zaskakująca jest konsystencja tej tabaki. Odchylamy lekko pudełko żeby co nieco sobie sypnąć na rączkę i co się dzieje?! Cała masa tabaki wylatuje tworząc na naszej dłoni wielką górę. Tabaka jest tak sypka, tak mocno zmielona, że potrzeba wiele wprawy żeby nasypać sobie tylko tyle na ile ma się ochotę. Trzeba spokojnie, ale to bardzo spokojnie manewrować tabakierką.
Czas na wrażenie po zażyciu, a wrażenia są po tej straszliwie zmielonej i sypkiej tabace. Mocny strzał po nosie i dużo łez tak w skrócie można opisać dostanie się tabaki do nosa. Niczym laik tabaczany się można zachować, ale co tam, warto sobie przypomnieć swoją młodość tabaczaną. Co do aromatu to ciężko go do końca sprecyzować. Jest on dosyć stłumiony i ciężko odnaleźć jakiś konkretny, przewodni element. Jest w niej coś słodkiego w tle i przewijający się zapaszek kawy zbożowej. Tabaka ma także coś w sobie z perfum. Jakiś kosmetyczny zapaszek kremu. Dziwna to tabaka. A może właśnie ta cała nazwa Tia Maria to jednak chodzi o kobietę? Słodycz, kawa, kosmetyk dają nam do zrozumienia, że ciężko jest odkryć o co w tej tabace chodzi i mamy zawrotu głowy od tych zapaszków. W sumie mi się tam to podoba. Na początku miałem same problemy z tym wyrobem, ale coraz bardziej go lubię. Czyżby przez wiosnę?
Zaskakująca jest konsystencja tej tabaki. Odchylamy lekko pudełko żeby co nieco sobie sypnąć na rączkę i co się dzieje?! Cała masa tabaki wylatuje tworząc na naszej dłoni wielką górę. Tabaka jest tak sypka, tak mocno zmielona, że potrzeba wiele wprawy żeby nasypać sobie tylko tyle na ile ma się ochotę. Trzeba spokojnie, ale to bardzo spokojnie manewrować tabakierką.
Czas na wrażenie po zażyciu, a wrażenia są po tej straszliwie zmielonej i sypkiej tabace. Mocny strzał po nosie i dużo łez tak w skrócie można opisać dostanie się tabaki do nosa. Niczym laik tabaczany się można zachować, ale co tam, warto sobie przypomnieć swoją młodość tabaczaną. Co do aromatu to ciężko go do końca sprecyzować. Jest on dosyć stłumiony i ciężko odnaleźć jakiś konkretny, przewodni element. Jest w niej coś słodkiego w tle i przewijający się zapaszek kawy zbożowej. Tabaka ma także coś w sobie z perfum. Jakiś kosmetyczny zapaszek kremu. Dziwna to tabaka. A może właśnie ta cała nazwa Tia Maria to jednak chodzi o kobietę? Słodycz, kawa, kosmetyk dają nam do zrozumienia, że ciężko jest odkryć o co w tej tabace chodzi i mamy zawrotu głowy od tych zapaszków. W sumie mi się tam to podoba. Na początku miałem same problemy z tym wyrobem, ale coraz bardziej go lubię. Czyżby przez wiosnę?
F
Tia Maria
(Updated: Styczeń 04, 2011)
Ocena ogólna
3.2
Ocena smaku
3.0
Ocena opakowania
4.0
Opakowania nie opiszę, ponieważ otrzymałem próbkę tej tabaki. Bardzo ostra sucha i drobno zmielona.
Po zażyciu pierwsze wrażenie jest jakby tabaka była trochę kwiatowa, po chwili ujawnia się delikatny kawowy aromat. Zapach nie utrzymuje się szczególnie długo i pozostawia lekko mydlany posmak. Może oceniłbym ją wyżej, ale zmielenie nie przypadło mi szczególnie do gustu.
Nie jest to na pewno snuff na co dzień, polecam bardziej jako ciekawostkę.
Po zażyciu pierwsze wrażenie jest jakby tabaka była trochę kwiatowa, po chwili ujawnia się delikatny kawowy aromat. Zapach nie utrzymuje się szczególnie długo i pozostawia lekko mydlany posmak. Może oceniłbym ją wyżej, ale zmielenie nie przypadło mi szczególnie do gustu.
Nie jest to na pewno snuff na co dzień, polecam bardziej jako ciekawostkę.
P
Kawa od GH
(Updated: Styczeń 04, 2011)
Ocena ogólna
5.0
Ocena smaku
5.0
Ocena opakowania
5.0
Tak, czuję kawę, dobrą kawę i nic więcej. Aromat kawy jest bardzo wyczuwalny, co się rzadko zdarza w wyrobach GH. Tu nie trzeba się doszukiwać - pierwszy snuff nam da zasmakować kawy od GH. Tabak jak u GH zmielona na pył zamknięta w ładnej tabakierce. Warto spróbować.
V