Sunset (non-tobacco)

Tabaka beznikotynowa. Pierwsze zaskoczenie po otwarciu puszki, to kolor – łososiowy, dziwny, taki wyrazisty, jaskrawy, niczym różowy marker. I na tym fajerwerki się kończą. Dobre ¾ puszki zastanawiałem się, co to za smak: czuć mentol, cukier (strasznie słodką glukozę) i nic więcej, zupełnie nic. Czegoś w tej tabace ewidentnie brak. Oczywiście, olśniło mnie – brak smaku. Ta tabaka jest do bólu nijaka, niczym nażelowane i wymuskane gwiazdki z popowego boysbandu, śpiewające jednosezonowy hit. Panowie! Nie tędy droga! WoS, to tradycja, to klasa i najwyższa jakość, a nie plastikowe pierdoły dla kolekcjonerów błyskotek i mieniącej się tęczą tandety. W tej firmie, priorytetem zawsze było być, a nie mieć! Pod różowawym kolorem, niestety, nie udało się ukryć bezbarwnej natury. Bez tytoniu, bez pomysłu, bez smaku, bez klasy, bez sensu. Jeden, gigantyczny bez. Nigdy więcej! Ps. W „Snuff Store” wyczytałem, że Sunset zawiera guaranę – może to jest ten brakujący atut? Mimo wszystko, spośród białych tabak polecam zdecydowanie CranBe Stoka; spośród białych WoSów – White. No, chyba że ktoś lubi takie klimaty, rodem z Love Parade.