Six Photo Coffee Kick

 
0.0
 
4.9 (3)
0 1 0 0 0
Six Photo Coffee Kick

Informacje o tabace

Producent
Lachhman Dass Amar Nath

Parametry tabaki

Smak tabaki
kawa
Waga tabaki
30 g

Lachhman Dass Amar Nath

Six Photo Coffee Kick

Recenzje użytkowników

3 reviews
Ocena ogólna
 
4.9
Ocena smaku
 
5.0(3)
Ocena opakowania
 
4.3(3)
Already have an account? or Create an account
W poszukiwaniu mentolu idealnego.
(Updated: Październik 19, 2014)
Ocena ogólna
 
4.8
Ocena smaku
 
5.0
Ocena opakowania
 
4.0
Mój stosunek do mentolówek jest dwubiegunowy. Z jednej strony uwielbiam ich smak, uczucie orzeźwienia i odświeżenia. Z drugiej - niezmiennie wywołują u mnie rożnego rodzaju cierpienia. Jak nie uczucie wypalania spojówek, to wysiadająca i podrażniona śluzówka. Jak nie "Niagara" z nosa, to zapchane i opuchnięte dziurki. Krótko mówiąc cała mentolowa przygoda ma w sobie coś z masochizmu.

Ale zacznijmy po Bożemu, czyli od pudełka. Coffee Kick dotarło do mnie w metalowej puszeczce przypominającej te od O&G McChrystalsa. Na wyglądzie podobieństwa się kończą, bo przez dobre kilka minut nie byłem w stanie tego cholerstwa otworzyć. Puszeczka jest zabita na amen. Zanim dotarłem do zawartości niezbędna była interwencja nożem i śrubokrętem. Co gorsza, po każdym zamknięciu przykrywka się zaklinowuje ponownie, więc zalecałbym przesypanie zawartości do dyskretniejszej tabakiery, chyba że będąc w robocie możecie sobie nie niepokojeni manipulować śrubokrętami przy podejrzanych puszeczkach. Pancerność opakowania ma też swoje zalety - przerobiłem od tego czasu około 10 opakowań i tabaka niezmiennie zachowuje fantastyczną świeżość.

Tabaka jest dość wilgotna jak na indyjskie produkty, ma ciemnobrązowy, kawowy kolor i średnie zmielenie. W niewielkim opakowaniu ubito aż 30 gram, co prawdopodobnie spowodowało utworzenie się dość upierdliwych grudek, które mają tendencję do opuszczania nosa w widowiskowy sposób, dlatego warto przed zażyciem rozetrzeć tabakę paluchami.

Po zażyciu uderza nas potężna fala mentolowego oziębienia, znakomicie orzeźwiając i oczyszczając nochal. O dziwo, nie czułem przy tym charakterystycznego dla tego typu tabak wypalania spojówek, łzawienia i innych atrakcji. Po kilku chwilach uczucie chłodu stopniowo zanika, i nadchodzi druga faza zapachu, połączenie wspaniałej gorzkiej czekolady i świeżo zaparzonej kawy. Zapach utrzymuje się w nosie bardzo długo, dla niektórych może nawet zbyt długo, wiec czasami warto przełamać smak czymś lżejszym.

Zawartość nikotyny jest spora, potrafi zakręcić się w głowie, zwłaszcza że tabaka, mimo mentolowej mocy, jest bardzo przyjazna nawet dla początkujących i można ją ładować do nosa w ogromnych ilościach. Długotrwałe używanie (w moim przypadku kilka miesięcy) nie męczy śluzówki, dzięki czemu Coffee Kick nadaje się idealnie na tabakę codzienną.

Nawet ze względu na sam smak tabaka trafiłaby do mojego panteonu, a dodatkowy brak męczących efektów ubocznych daje jej pierwsze miejsce w moim rankingu mentolówek.

Rewelacyjny produkt który powinien trafić do każdego, nawet do nietrawiących mentolu.

Podsumowanie o tabace

Zalety tabaki
- pancerne opakowanie
- niezła cena
- doskonale odświeża
- niebanalny smak
- nie powoduje typowych dla mentolówek skutków ubocznych
- mentolowy raj
Minusy Tabaki
- gołymi rękami opakowania nie otworzy nawet Chuck Norris
- niezwykle długo utrzymujący się zapach
- kłopotliwa konsystencja, trudne do utrzymania w nosie
- problemy z dostępnością
Zgłoś tę recenzję Komentarze (0) | Czy ta recenzja była dla Ciebie pomocna? 3 0
Wafelnik
Ocena ogólna
 
5.0
Ocena smaku
 
5.0
Ocena opakowania
 
5.0
Przytyłem od tej tabaki. Serio. Zaraz się dowiecie dlaczego.

Szukając dobrej tabaki kawowej przypomniało mi się o Coffee Kick - bezwiednie wpisałem nazwę w Google dopisując "tabaka sklep", nie mając jednak zbytniej nadziei na znalezienie jej w sklepie krajowym. Spotkała mnie jednak miła niespodzianka - tabaka dostępna była w hurtowni Synchro. Cena dość spora, bo 31 złotych, a do kompletu zakupiłem jeszcze trzy Swishery. Zapłaciłem i przyszło mi już tylko czekać na dostawę.

Puszka prawie w stylu tych od Samuela Gawitha - prawie, bo jest nieco mniejsza. O ile średnica jest identyczna, tak wysokością sięga zaledwie do wieczka standardowej 25 gramowej puszki SG. Kolor puszki także odmienny - jasnozłoty. Dość dziwnym rozwiązaniem jest uszczelka doczepiona po obwodzie puszki, bardzo kiepskiej jakości - mi trafiła się postrzępiona i jej kawałki musiałem wydłubywać z tabaki. Mój egzemplarz nie był też próżniowo zamknięty, wieczko bardzo łatwo schodziło od pierwszego otwarcia (aż za łatwo), a puszka była dość mocno porysowana.

Co ciekawe, mimo że puszka jest mniejsza od puszki SG, napisane jest że mieści ona 30 gram tabaki - a więc o pięć gram więcej niż puszki Samuela.

I skłonny jestem w to uwierzyć, bo tabaka jest bardzo zbita - jak na indyjską tabakę przystało. Wilgotnością można ją porównać do produktów Pöschla, jednakże zmielenie jest nieco drobniejsze co razem tworzy wrażenie "zbicia". Jest ogromny plus takiego stanu rzeczy - gdy ubędzie nam nieco tabaki wystarczy wstrząsnąć opakowaniem by znów mieć jej wizualnie taką samą ilość. Samouzupełnianie zawartości, mimo że pozorne, potrafi bardzo poprawić humor.

Tak więc nabieram wieczkiem, na którym są resztki kleju i ślad palców, nieco tabaki - bynajmniej szczyptę, bo po co mi szczypta, skoro mogę usypać kopczyk? Sam aromat czuć było już od paru minut, ba, jeszcze przed otwarciem puszki. Wystarczy, że Coffee Kick leży obok mnie na biurku bym ją czuł. Zażycie jest bardzo proste, tabaka nie jest pylista dzięki dużej wilgotności, choć lubi wraz z branym przez nos podmuchem powietrza uderzyć w tylną ściankę gardła. A jeszcze bardziej lubi trzepnąć w potylicę i niczym ogr wyciskać białko z oczu.

I co ja czuję! Czuję coś pięknego. Czuję aromat palonej kawy przyrządzonej w ekspresie ciśnieniowym. I choć zdaję sobie sprawę, że kawa kawie nierówna, to zdecydowanie bliżej tu do aromatu kawy z ekspresu ciśnieniowego niż do kawy sypanej bądź rozpuszczalnej. Brakuje tu tego dziwnego orzechowego posmaku znanego z Grado - i bardzo dobrze! W zamian dostaliśmy pewną słodycz. Słodycz, którą można jasno i prosto zdefiniować - kakaowe Wafle Familijne od Jutrzenki. Teraz już wiecie czemu przytyłem przez tę tabakę i dlaczego sąsiedzi nie mogli ostatnio kupić kakaowych wafli w okolicznych sklepach.

Coffee Kick by połechtać nos, a kakaowe Familijne by zaspokoić kubki smakowe, bo ochota na nie jest po prostu nieodparta. Nie przesadzę, że na około dwa gramy tej tabaki przypadła jedna paczka tych wafli. Komponują się idealnie, perfekcyjnie uzupełniają i tworzą ciężką do opisania zmysłową harmonię. Dlatego tabaka ta powinna zwać się nie tylko Coffee Kick, ale mieć też podtytuł - Impact of Glucose. Lub wafelnik - wzorem herbatników zakąsanych do herbaty.

To najbardziej "europejska" z indyjskich tabak, a zarazem najlepsza indyjska z jakimi miałem do czynienia oraz jedna z najlepszych w ogóle.

Warto byłoby pomęczyć Pana Michała by wprowadził do swojej oferty tę tabakę. Nie pożałowałby ani on, ani my. Co najwyżej nasza linia.

Podsumowanie o tabace

Zalety tabaki
- konsystencja
- zmielenie
- wygoda zażywania
- przyzwoita ilość nikotyny
- aromat
- może służyć jako codzienna
Minusy Tabaki
- dostępność
- puszka
- przytyłem :(
Zgłoś tę recenzję Komentarze (0) | Czy ta recenzja była dla Ciebie pomocna? 5 0
Czekolada, kawa i mięta
Ocena ogólna
 
4.8
Ocena smaku
 
5.0
Ocena opakowania
 
4.0
Tabakę kupiłem za 16 zł, co wg. mnie za 30 gram tabaki jest bardzo dobrą ceną. Na pierwszy rzut oka pudełko nie powala, ot pozłacana puszka, z naklejką zawierającą ostrzeżenie, ziarna kawy i parę listków mięty, to wszystko podkreślone czerwonym napisem Coffee Kick.
Otwieramy puszkę i tu pierwszy zgrzyt: nie idzie otworzyć, trzeba podważyć kluczem, lub czymś takim. Ogólnie cholernie ciężko chodzi.
Po otwarciu puszki następuje drugi zgrzyt: przy rancie wieczka jest silikon uszczelniający (dla mnie to coś, z czym się jeszcze nie spotkałem), oraz jego resztki w miejscu styku puszki z wieczkiem. Pierwsze wrażenie nie jest dobre, niemniej tabaka nie jest nim zanieczyszczona, co więcej, na dłuższą metę może spowolni wysuszanie.
Co do samej tabaki: tytoń jest ciemnobrązowy i mocno wilgotny, zbija się w grudki. Nie wiem jaki to jest rodzaj tytoniu, ale czuć, że jest to tabaka indyjska.
Aromat jaki uderza w nozdrza jest ciężki, przypomina mocną kawę, wymieszaną z gorzką czekoladą i nutką mięty, a to wszystko spotęgowane przez wilgoć.
Bierzemy do nosa: uderzenie jest mocne. Na pierwszym planie świetna mięta, rewelacyjnie chłodząca, później idzie smak gorzkiej czekolady wymieszany z nutką czarnej kawy. Jeśli ktoś oczekuje tutaj stricte kawy, może być zawiedziony.
Ogólne wrażenia są takie, że jest to rewelacyjna tabaka, która mnie osobiście nie nudzi, a biorę ją już prawie dwa tygodnie.

Podsumowanie o tabace

Zalety tabaki
- stosunek cena\jakość jest świetna
- puszka mimo wad przypadła mi do gustu
- wspaniała mięta
- orzeźwiająca
- nie nudzi
Minusy Tabaki
- dla niektórych opakowanie jednak będzie zbyt toporne
- ten silikon ...
Zgłoś tę recenzję Komentarze (0) | Czy ta recenzja była dla Ciebie pomocna? 3 0

Dodaj komentarz