Pewnie wielu z Was słyszało o przygodach, jakie podczas ostatnich Mistrzostw Polski w Zażywaniu Tabaki 2011, mieli organizatorzy tejże imprezy.
Poniżej artykuł, który ukazał się w Dzienniku Bałtyckim (2011-08-26), opowiadającym m.in. o tym fakcie, a również nieco więcej o aktualnej otoczce tabaki w Polsce. Warto przeczytać.
Artykuł wraz z linkami do pokrewnych informacji znajduje się pod adresem: http://www.dziennikbaltycki.pl/wiadomosci/443422,wojna-sluzy-tabace,id,t.html, autorkami są: Dorota Abramowicz oraz Janina Stefanowska.
I znów do sklepów ruszyli ciekawscy, by sprawdzić, jak smakuje zakazany owoc. Nic tak nie sprzyja tabace jak zakazy – piszą Dorota Abramowicz i Janina Stefanowska
Przez dziesiątki lat tabaka, czyli sproszkowany tytoń wzbogacony substancjami aromatyzującymi, przegrywał z papierosami, wepchnięty do szufladki z napisem „produkty regionalne”. Dziś kaszubska używka przeżywa renesans. Zwłaszcza wśród młodych – już 15 proc. uczniów gimnazjów przyznaje się do wciągania tabaki.
– Nic tak nie sprzyja tabace jak wszelkie zakazy – twierdzi Edward Zimmermann, ekspert od historii fajczarstwa i obyczajów używania tytoniu, współautor, z Jerzym Zającem, książki „Tabaka na Kaszubach i Kociewiu”. – Wprowadzona w drugiej połowie lat 90. prohibicja, zakazująca sprzedaży i wytwarzania tabaki, doprowadziła nie tylko do zarzewia buntu na Kaszubach, ale też do lawinowego wzrostu popytu. Negatywnym skutkiem było zniknięcie starych polskich gatunków tabaki – „Gdańskiej” i „Mazurskiej”. Na to miejsce weszły produkty zagraniczne, w większości niemieckie.
Druga tabaczna wojna wybuchła po zgłoszeniu przez Polskie Towarzystwo Programów Zdrowotnych doniesienia o niezgodnym z prawem promowaniu i reklamowaniu wyrobów tytoniowych podczas IX Mistrzostw Polski w Zażywaniu Tabaki, które to odbyły się 31 lipca, na stadionie gminnym w Chmielnie.
W ostatni poniedziałek Prokuratura Rejonowa w Kartuzach odmówiła wszczęcia dochodzenia. Prokurator Marcin Kochanowski z Prokuratury Rejonowej w Kartuzach stwierdził, że brak jest przesłanek uzasadniających popełnienie przestępstwa. Dostarczone przez policję materiały zdjęciowe z przebiegu imprezy nie wskazują w żaden sposób, by naruszono przepisy ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych.
Ale szum się zrobił. I znów do sklepów ruszyli ciekawscy, by sprawdzić, jak smakuje zakazany owoc.
W ostatniej wojnie o tabakę tylko na pozór stoją naprzeciw siebie Kaszubi i ludzie zajmujący się promocją zdrowia. Tak naprawdę walka toczy się na wielu różnych poziomach. Poziom pierwszy to bój o granice wolności i suwerenność regionalną. Poziom drugi – o interpretację prawa. Poziom trzeci – o interesy firm sprzedających wyroby tytoniowe. Poziom czwarty – o zdrowie.
Tradycja rzecz święta
– Tradycja to dla Kaszuby rzecz święta – twierdzi Zimmermann. – Trudno było wyobrazić sobie wesela, pogrzeby i spotkania rodzinne bez częstowania tabaką. Kawalerowie, jako symbol dorosłości, otrzymywali w prezencie drewniane rożki na tabakę. Niszczono je obcasem buta podczas wesela, a żonaty mężczyzna mógł już poczęstować znajomych z prawdziwego rogu.
Każde miejsce było odpowiednie do zażycia tabaki. Nieżyjący już ks. kanonik Bazyli Olęcki miał po objęciu pierwszej swojej parafii w Szczodrowie wygłosić z ambony zgrabny wierszyk: „Tabaczka pożyteczne ziele, można je zażywać w domu i w kościele”.
– Kaszubi byli związani z tabaką z dziada pradziada, zawsze ją zażywali, w kościele niektórzy księża nią częstowali – potwierdza, także nieco rymując, wójt Chmielna Zbigniew Roszkowski. I dodaje, że nie wierzy w oczerniające tabakę opinie, mówiące, że wpływa ona na impotencję mężczyzn. – Sam jestem najlepszym przykładem – tłumaczy. – Mój tata zażywał tabaki jak szalony, a miał nas 12 dzieci.
Zresztą mówienie o powszechności nałogu to lekka przesada. Tadeusz Makowski, pomysłodawca, inicjator mistrzostw w zażywaniu tabaki i popularyzator kultury kaszubskiej, policzył: – Jest nas 500 tysięcy Kaszubów, ale takich prawdziwych zażywajków to może z tysiąc.
Najczęściej jest to zażywanie okazjonalne. Grzegorz Kamiński ze Mściszewic zażywa samorobnej tabaki średnio trzy razy w tygodniu.
Dlaczego?
– Czuję się po niej dobrze – wyjaśnia, lekko zdziwiony pytaniem. – Biorę na katar. Daje mi lepsze samopoczucie, bo to zapachowa, miętowa tabaka.
Sławomir Szmuda , naczelnik OSP w Pomieczynie, także nie czuje się uzależniony. Czasem nawet przez tydzień nie spróbuje czarnego proszku. – Nie pamiętam, kiedy zacząłem – zastanawia się – ale tabaka zawsze była obecna w moim życiu. Tata Zenon zażywa do dziś, dziadek Józef też zażywał. Kupuję w sklepie, kiosku, a czasem od kolegów pożyczam. Tabaką się częstuje na uroczystościach rodzinnych. Na weselu – raczej nie, nie wypada. To sposób na zajęcie rąk, a w dodatku tabaka roztacza wokół swój aromat…
Na pomysł organizowania zawodów w zażywaniu tabaki w Chmielnie Tadeusz Makowski wpadł wspólnie ze Stanisławem Klimowiczem z Fundacji Nasza Checz. Główną ideą przedsięwzięcia miało być podtrzymanie tradycji.
– Postępująca amerykanizacja życia sprawia, że młodsze pokolenie zapomina o korzeniach – wyjaśnia Makowski. – Wymiera zwyczaj chodzenia przebierańców po wsiach w okolicy Bożego Narodzenia. Nie ma gwiżdży czy gwiózdek z dorosłymi. Nasze mistrzostwa nie polegają na tym, by zażyć jak najwięcej tabaki, by kogoś uzależnić. To pokazanie naszej kultury, dawnych zwyczajów. To okazja do opowiadania w języku kaszubskim przypowiastek i gadek związanych z regionem, do pośmiania się z dowcipów, anegdotek. Do poczucia wspólnoty. Szanujmy więc ten nasz kaszubski zwyczaj.
Przykład podtrzymania tradycji idzie z góry. W 2003 roku wicemistrzem Polski podczas zawodów w Chmielnie został Kaszuba – ówczesny wicemarszałek, a dzisiejszy premier Donald Tusk. Inni politycy z Pomorza również bez problemów pozują do zdjęć z tabakierą w dłoni.
Tusk wygrywał zawody w czasach, gdy tabaka była od dwóch lat legalna.
Nie wolno? No to trzeba spróbować
Do tej pory tak naprawdę nie wiadomo, dlaczego w ustawie z 1995 roku znalazły się zakazy produkcji i sprzedaży „produktów tytoniowych bezdymnych”. Później niektórzy parlamentarzyści tłumaczyli, że nie wiedzieli, za czym głosowali…
Tak czy tak, wysokie kary (grzywna do 25 tys. zł, a nawet ograniczenie wolności) sprowadziły tabakę do podziemia. Nie da się ukryć, że było to podziemie nieco symboliczne. Edward Zimmermann wspomina Klub Tabaczników, założony w 1996 roku przez Józefa Roszmana w piwiarni U Kalasia w Pucku. Do klubu należeli nawet policjanci, a członkowie pokazywali dziennikarzom, jak się uciera tabakę. Nikt nie został skazany, a za tabaką ujęli się pomorscy posłowie, m.in. Marek Biernacki, Ewa Sikorska-Trela i Anna Sobecka, na których wniosek Sejm w 1999 roku przyjął poprawkę do wcześniejszej ustawy antynikotynowej.
Prohibicja, jak to zwykle bywa, przyniosła sprzeczne z założeniami skutki.
– Od tamtej pory zainteresowanie tabaką poważnie wzrosło – mówi Piotr Jakubowski, prowadzący trafikę Gdański Salon Fajki.
Mimo zakazu sprzedaży tabaki młodocianym proszek stał się popularny wśród nastolatków, i to nie tylko na Kaszubach, ale praktycznie w całej Polsce. Moda przyszła ponoć z USA. Młodzi ludzie nie używają rożków, ale wciągają proszek rurką, jak narkotyk. Nie pomagają ostrzeżenia lekarzy, że skutkiem ubocznym przedawkowania mogą być wymioty, krew cieknąca z nosa, wysuszenie śluzówki.
Doniesienia o „snuffujących” 11-latkach dochodzą z Krakowa. W Lublinie gimnazjaliści zorganizowali zawody, w których wygrywał ten, kto wciągnie półtorametrowego węża z tabaki. Na forach internetowych pojawiają się wpisy miłośników wciągania z Katowic i Chojnic…
Szczególnym powodzeniem cieszy się wśród młodych tzw. biała tabaka. Prawdę mówiąc, żadna z niej tabaka, więc i zakaz sprzedaży nie obowiązuje.
– To proszek na bazie glukozy, beztytoniowy, zawierający naturalne aromaty – wyjaśnia Piotr Jakubowski.
Dlaczego wciągają cukier? Dla szpanu. Wygląda jak kokaina, więc robi wrażenie.
Szkodzi, nie szkodzi, szkodzi…
Powoduje jasność umysłu. Wyostrza zmysły. Leczy katar – to kilka z kilkunastu zalet, jakie – zdaniem zażywających, ma nikotynowy proszek. Na forach internetowych zwolenników tabaki często też cytowana jest opinia Międzynarodowego Centrum Badań nad Rakiem, które miało w 1985 roku stwierdzić, że nie ma związku między zażywaniem tabaki a wzrostem zachorowań na nowotwory.
– Tabaka, jak każdy wyrób tytoniowy, nie jest zdrowa – kręci głową prof. Jacek Jassem, znany gdański onkolog, który się zaangażował w walkę o wprowadzenie ustawy o całkowitym zakazie palenia papierosów w miejscach publicznych. – Poza tym tytoń powoduje nie tylko nowotwory, ale też wiele innych chorób. Na pewno nie powinno się jej promować ani reklamować.
Zresztą w ubiegłym roku naukowcy z University of Illinois udowodnili, że tabaka, obok tytoniu do żucia, podobnie jak papierosy zwiększa ryzyko śmiertelnego ataku serca, udaru oraz niektórych rodzajów raka.
Ostatnie dane mówią, że tabaka zawiera 28 związków kancerogennych. Jest przyczyną głównie raka jamy ustnej. Zażywana przez kobiety w ciąży, prowadzi do niskiej wagi urodzeniowej dziecka.
Łukasz Balwicki z Polskiego Towarzystwa Programów Zdrowotnych w lipcu tego roku uczestniczył w szkoleniu w Baltimore w USA. Zaproszono na nie sto osób z krajów, w których się pali najwięcej papierosów i używa nikotyny pod inną postacią.
– Z Europy przyjechali Rosjanie, Ukraińcy i Polacy – mówi Balwicki, absolwent Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, ze specjalizacją zdrowie publiczne. – Poza tym byli tam przedstawiciele Chin, Indii, Bangladeszu, krajów afrykańskich. Po powrocie do Polski usłyszeliśmy o imprezie w Chmielnie. Stary Kaszuba, zażywający tabakę, nas nie martwi, ale już dzieciak, który słyszy i widzi, jakie to przyjemne zażyć tabaki – tak. Uznaliśmy, że jest to jawne promowanie wśród turystów wyrobów tytoniowych. Na dodatek mistrzostwom patronował producent tytoniu. A to już jest sprzeczne z ustawą.
Najpierw było ostrzeżenie organizatorów, potem, gdy imprezy nie odwołano – zawiadomienie policji. Funkcjonariusze pojawili się więc w Chmielnie, by w obecności kamer telewizyjnych, fotoreporterów, turystów i rodowitych Kaszubów wypełnić swój obowiązek.
I tak rozsławiono mistrzostwa w Chmielnie na całą Polskę.
Jerzy Zając, współautor książki o tabace, chociaż nie jest zachwycony imprezą w Chmielnie i zarzuca organizatorom „bezguście”, nie wierzy w sens walki promotorów zdrowia. – To takie kręcenie afery – wzrusza ramionami. – Trzeba prowadzić kampanię o rozsądek w przyjmowaniu używek, a nie zakazywać – bo to wywołuje walkę z zakazem.
– Najbardziej boli, że dorobiono nam gębę wrogów Kaszubów, walczących z tradycją – stwierdza z goryczą Łukasz Balwicki.
Do przyszłego roku
Po tym jak prokurator nie dopatrzył się złamania przepisów i ocenił mistrzostwa jako imprezę promującą lokalne tradycje i zwyczaje oraz gminę Chmielno, wśród organizatorów trudno się dopatrzeć triumfalizmu.
– W życiu przetrwałem wiele protestów – mówi Tadeusz Makowski. – To, że się pojawiły głosy przeciwne imprezie, też mnie nie zdziwiło. Mamy w sobie coś takiego, jako naród, że jeśli ktoś robi coś pożytecznego, coś ciekawego – potrafimy być zawsze na „nie”. W przypadku tabaki mówi się, że to cicha promocja tytoniu. To głupota.
A jednak, nieoficjalnie, inny nasz rozmówca przyznaje, że ustawa była łamana w Chmielnie w sposób jawny.
– Na szczęście możemy zawsze liczyć na wsparcie „u góry” – stwierdza tajemniczo.
Wójt Chmielna Zbigniew Roszkowski boi się, by tabaka się nie stała towarem politycznym. – Odnoszę wrażenie, że ci, którzy sprawie rozgłos nadali, nie potrafią sobie z tym poradzić – twierdzi wójt. – Nieraz się zastanawiałem, będąc w Zakopanem, co by górale zrobili w takiej sytuacji? Internauci podtrzymywali mnie na duchu – większość była za tym, by to święto nadal organizować. Podkreślam – nie chcę łamać prawa.
Wójt żartem mówi, że podejrzewano go o reklamowanie gminy za pomocą akcji tabacznej. Teraz został więc zmobilizowany, by w przyszłym roku mistrzostwa w zażywaniu tabaki stały się głośne w całej Europie.
– Czy czuję się przegrany? – zamyśla się Łukasz Balwicki z Polskiego Towarzystwa Programów Zdrowotnych, które złożyło zawiadomienie o przestępstwie. – Raczej zdziwiony, że policja nie dostarczyła prokuraturze oczywistych, zebranych przez nas dowodów, i zaniepokojony łatwością promowania tabaki. Jedno jest pewne – w przyszłym roku przygotujemy się szybciej i lepiej.