Peanut Butter

Nie wiedziałem jak zacząć tę recenzję, więc poradziłem się naszego forumowego kolegi Antagonisty, na co on odparł "napisz co jedzą w Ameryce", więc skorzystam z rady i zaczynam. Stereotyp głosi, że w Ameryce jedzą dania z fast foodów, syrop klonowy i masło orzechowe. Właśnie o tym ostatnim będzie traktowała dzisiejsza recenzja. Nie będzie to jednak opis mazidła do smarowania kanapek, a tabaki marki Paul Gotard. Nie jest to pierwszy produkt o tym aromacie, gdyż prekursorami byli zakręceni blenderzy z Toque, niestety nie miałem okazji spróbować w/w szkockiej tabaki, więc mój opis będzie dotyczył jedynie PG Peanut Butter.

Tabakiera to typowe dla tabak PG akrylowe pudełko mieszczące w zależności od źródła informacji 8-10 gram tabaki. Na przedzie umieszczono naklejkę z nazwą marki, herbem, ostrzeżeniem, sugerowaną ceną (6,50 zł) i nazwą tabaki. Z tyłu znajdują się dane firm odpowiedzialnych za ten produkt. Tabakierka spełnia swoją rolę i jest dość ładna.

Proszek jest brązowy, raczej ciemniejszy niż jaśniejszy, można dostrzec jaśniejsze drobinki pochodzące z żyłek liścia tytoniu i łodyżek. Proszek pachnie dość słodko, trudno określić czym. Nie jest to mocna tabaka jeśli weźmiemy pod uwagę ilość nikotyny.

No i najważniejsza część recenzji, wrażenia po zażyciu. Pozostaje włączyć "Natalię w Brooklynie" albo "American Boy" (co kto woli) i skupić się na aromacie. Ciągle zastanawiałem się co czuję w tej tabace, a co jest podobne do czegoś co zażywałem wcześniej. W końcu niedawno na to wpadłem, wydaje mi się, że mieszanka tytoniowa jest podobna do tej ze Stoka. Na mój nos Peanut Butter jest dość podobne do Stoka Vanilli. O ile ten drugi mi nie smakował, tak tabaka będąca przedmiotem recenzji jest całkiem niezła, być może nie określiłbym jej jako tabaki codziennej, ale od czasu do czasu- czemu nie. W tym momencie występuje zasadniczy problem- nie wiem o czym napisać dalej- najprościej mówiąc PG Peanut Butter ma aromat zbliżony do zapachu masła orzechowego i tyle. Chyba nic więcej nie wymyślę, nie chcę silić się na nikomu niepotrzebne metafory. Nie jest to idealnie ten aromat, ale jest całkiem blisko.