Nefha Supérieure

Ano prawdę rzecze kolega M_O_K. Istny rarytas, którego mogliśmy spróbować dzięki uprzejmości jednego z panów z TTI na Mistrzostwach w Chmielnie. Saszetka rzeczywiście ładna, kremowa, z brązowo czerwonym paskiem, czarnymi, arabskimi napisami i brązowym rysunkiem przedstawiającym prawdopodobnie liść tytoniu. Generalnie saszetka wygląda na szczelną. Co do samego produktu, to jak słusznie zauważył mój szacowny przedmówca, jest nim jasny, drobno mielony tytoń, choć jak zdążyłem zauważyć jego zmielenie jest niejednorodne, gdzie nie gdzie uświadczymy kilka grubszych ziarenek. Co do aromatu, to jest nim tytoń, może jeszcze coś, jakiś lekki, ledwo uchwytny, przyprawowy aromat. Mogę się jednak w tej kwestii mylić. Wilgotność rzeczywiście równa zeru. Może spowodowane jest to długą podróżą i złymi warunkami przechowywania. Nie wiem i możliwe, że nigdy się nie dowiem. Prawdopodobnie świeża, spożywana na miejscu Nefha byłaby czymś przyjemnym, jednak tę, której próbowałem, mogę jedynie określić mianem okazu kolekcjonerskiego, miłym i ciekawym eksponatem w kolekcji, który niczego oprócz pochodzenia i wyglądu nie może nam zaoferować.

Tabaka z Maroka. Rarytas dla prawdziwego miłośnika tabaki, ale czy w rzeczywistości znalazło to odzwierciedlenie... Tabakiera to saszetka, osobiście lubię ten rodzaj opakowań. Bardzo ładna z czarnymi arabskimi napisami, w beżowej intonacji. Wykonana z papieru, nie tak jak egzotyki pochodzenia indyjskiego produkowane przez Dholakię. Tabaka to istny pył, kręci w nosie, wilgotność bardzo słaba, biorąc szczyptę w palce nie odczuwamy żadnej wilgoci. Co do smaku hmm. Tytoń i może coś jeszcze, ale ja niestety nie potrafiłem tego rozpoznać. Nie wiem czy był tam jakiś inny aromat, ale jak dla mnie to wyrób poza pochodzeniem nie błyszczy. Dlatego ocena adekwatna co do niej.