Szczegóły recenzji

Moja historia rozpocznie się smutno. Nie miałem pieniędzy... co gorsza nie miałem też tabaki... ktoś robił jakieś tabaczane zamówienie, a ja nie mogłem się doń przyłączyć... Aż tu nagle w moje ręce wpadło 10 zł! Zbawienie! Ale co za to kupić? 2 WoSy (cóż to 10 g?) 2 Ozony? (które zejdą w parę dni?), 2 Gawithy? (za którymi nie przepadam), Alpiny jeszcze wtedy nie ubiłem i takoż nie przepadałem byłem za Gletscherem. Reszta żeby zamówić czegoś 20 g i nie być pewnym nie była rozważana. Nagle zauważyłem 10 g tabaki od Poschla za 3 zł! Po szybkiej kalkulacji wyszedł mi 30 gramowy zakup czegoś, czego nie próbowałem. Przyznam - ryzykowne. Po otworzeniu saszetki ujrzałem ciemną, mocno wilgotną, grubo zmieloną tabakę. Jak zwykle w produktach od Poschla zostałem uderzony po nosie zapachem mentolu. Mi to pasuje przynajmniej się nie nudzi. Pierwszy test smakowy: wydawało mi się, z początku, że podjeżdża Gawciem. Ale po poprawieniu i użyciu większej ilości straciłem to wrażenie. Tabaka jest ciężka, mocno aromatyczna, taka jak powinna być. Tak właśnie wyobrażałem sobie tradycyjną tabakę.

Podsumowując: Koningspirse jest jedyną w swoim rodzaju tabaką Poschla. Mimo wyczuwalnego mentolu nie ma ona dokładnie takiej samej nuty zapachowej jak inne. Zmielenie i wilgotność są odpowiednio dobrane do smaku. Opakowanie, które tak obniża cenę jest zaletą, a zawsze można ją sobie przesypać do pustej tabakierki. Po za tym dobrze trzyma aromat. Ta tabaka jest jedną z najbardziej zbilansowanych produktów od pana Aloisa Poschla. Aromat, cena i konsystencja są jej niesamowitymi atutami.