Szczegóły recenzji

Będąc dziś w moim ulubionym sklepie, w którym oprócz tabak zaopatruje się w też w yerbe, gdzie zawsze jest miła atmosfera a ze sprzedawcą można zawsze porozmawiać, skusiłem się na tą że tabakę. Byłem ciekaw jakież to cuda skrywa ta puszeczka łudząco podobna do opakowań WoS, z lekkim trudem a zarazem delikatnością, nauczony doświadczeniami z WoS'em, że może być usypana po same brzegi, otworzyłem. Oczywiście się nie myliłem i moim oczom ukazała się po brzegi usypana, sucha, jasnobrązowa i drobno zmielona tabaka, rzekł bym nawet że pylista. Pierwsze wdechy i z tabaki unosi się aromat kwiatowy, dość wyczuwalny ale nie męczący.
Tak więc do dzieła, pierwsze wrażenie jest identyczne jakie mam ostatnio po wyrobach WoS, pierwsze co czuje to taki metaliczny posmak, jakby mi ktoś dodatkowo dosypał tej zmielonej puszeczki, lekkie pieczenie w nozdrzach i wreszcie czuć jaśmin, jest raczej spokojny i stonowany, moim zdaniem nie powala ale może komuś przypadnie do gustu. Na próżno tu szukać przeniesienia naszych zmysłów na piękną zieloną łąkę pełną kwiatów.
Etykieta na opakowaniu troszkę się różni do połowy jest koloru pomarańczowego z widniejącym logiem producenta, nazwą tabaki i angielską informacją, że produkt wykonany dla krajów UE, druga połowa etykiety to informacja o szkodliwości. Produkt moim zdaniem trafi do miłośników WoS'ów i tych którzy lubią delikatne aromaty, dobra na wieczorne pory. Ja raczej już nie skuszę się na wyroby tej marki, nie twierdze że jest zła, ale to nie moja bajka, bardziej wole tabaki grubiej zmielone, mokre i z większą dawką nikotyny. Być może krzywdzę ją swoją oceną ale nic więcej nie potrafię powiedzieć na temat jej zalet.