Szczegóły recenzji
3.9 12 0.5Highland Ice
Ocena ogólna
3.8
Ocena smaku
4.0
Ocena opakowania
3.0
Dziennik podróżnika część 3.
Grampiany pasmo górskie w szkockim regionie Highlands. Czort jeden wie co robię tutaj na tym wznoszącym się na wysokość 1344 m n.p.m pagórku, zwanym Ben Nevis. Nie chodzi mi o pagórek, chodzi mi o moją nową załogę składającą się z transwescytów... faceci z spódniczkach to dla mnie dziwna sprawa i boję się, że prędzej czy później może dojść do jakieś dzikiej orgii. Panowie mówią o sobie "szkoccy górale". Pewnie to przez to, że gdy ten tego, to ten tego się spódnica w górę podnosi. Mam nadzieję, że szybko zadanie ukończę póki im "górale" od zimna w stanie spoczynku wiszą.
Zadanie jest bardzo proste, jak proste jest wejście jest na szczyt tej góry. Pewien Anglik z Leicester o dziwnie brzmiącym szkockim nazwisku McChrystal zamówił sobie wsadzenie do pudełeczka powietrza górskiego oraz zdobycie kawałka lodu z samego wierzchołka. Brzmi dosyć... jakby to ująć... debilnie. Ale co mi tam, jest kasa, są "pachoły", wszystko dofinansowane, więc można ruszać, prawda? Dorzuciłby Pan McChrystal jeszcze namiot i dwie panie, to i całą górę bym mu przeniósł, plus nowych pracowników dostępnych po 9 miesiącach.
Powiem szczerze, po kilku godzinach wędrówki ze Szkotami, okazało się, że to całkiem fajne chłopaki. Okazało się też, że to nie transwestyci, a jakiś tam bzdurny symbol tradycji, czy inne pierdoły. Dodatkowo byłbym w stanie powierzyć tym gościom swoje życiowe oszczędności. Dwóch w ciągu 45 minut wędrówki straciło swoje życie, tylko po to by złapać pensa, który wypadł im z kieszeni. Piękny to naród i nawet tabakę noszą ze sobą. Dobrych mi kompanów dali - nie to co Majki, ten mały szubrawca.
Chłopaki nawet poczęstowali mnie odrobiną tytoniowego proszku. Mówili, że to dzieła mojego zleceniodawcy, który okazał się być wytwórcą tabaki. Tabakę trzymali w małym pudełeczku z niebieską etykietą - nic specjalnego. Mogliby brać ze sobą te baranie łby służące jako tabakierki, a nie takim czymś mnie traktować. Mnie, wielkiego podróżnika! No dobra, niechaj im będzie, że z tego badziewia coś sobie skosztuję. No i co? Nic nie czuję, tylko to górskie powietrze, które od początku mi towarzyszyło. Lodowy, delikatny chłodek, słodycz i eukaliptus. Zapach bardzo miły dla nosa i dobrze, że zrobiłem sobie przerwę od Himalajów, ale o co chodzi z tą tabaką?
Szkoci wyjaśnili mi, że zlecenie polega na zdobyciu składników do zrobienia tej tabaki. Chwilka, czy to znaczy, że zażywając tej tabaki, zażywam górskie powietrze i lodową szczyptę ze szczytu Ben Nevis? A niech mnie alpinistki podotykają! Genialne. Zmieścić w małym pudełku cały zapach towarzyszący górskim regionom Highlandów. Już od samego początku wędrówki radosnym był mogąc mieć to zadanie, bo nie dość, że proste, to jeszcze zapachy górskie wędrówce sprzyjają. A tutaj się okazuje, że słodko-mentolowy zapach tabaki z nutą eukaliptusa to po prostu dusza szkockiego tabaczarza.
Na co jeszcze czekamy! Na szczyt Panowie! Na sam szczyt!
Grampiany pasmo górskie w szkockim regionie Highlands. Czort jeden wie co robię tutaj na tym wznoszącym się na wysokość 1344 m n.p.m pagórku, zwanym Ben Nevis. Nie chodzi mi o pagórek, chodzi mi o moją nową załogę składającą się z transwescytów... faceci z spódniczkach to dla mnie dziwna sprawa i boję się, że prędzej czy później może dojść do jakieś dzikiej orgii. Panowie mówią o sobie "szkoccy górale". Pewnie to przez to, że gdy ten tego, to ten tego się spódnica w górę podnosi. Mam nadzieję, że szybko zadanie ukończę póki im "górale" od zimna w stanie spoczynku wiszą.
Zadanie jest bardzo proste, jak proste jest wejście jest na szczyt tej góry. Pewien Anglik z Leicester o dziwnie brzmiącym szkockim nazwisku McChrystal zamówił sobie wsadzenie do pudełeczka powietrza górskiego oraz zdobycie kawałka lodu z samego wierzchołka. Brzmi dosyć... jakby to ująć... debilnie. Ale co mi tam, jest kasa, są "pachoły", wszystko dofinansowane, więc można ruszać, prawda? Dorzuciłby Pan McChrystal jeszcze namiot i dwie panie, to i całą górę bym mu przeniósł, plus nowych pracowników dostępnych po 9 miesiącach.
Powiem szczerze, po kilku godzinach wędrówki ze Szkotami, okazało się, że to całkiem fajne chłopaki. Okazało się też, że to nie transwestyci, a jakiś tam bzdurny symbol tradycji, czy inne pierdoły. Dodatkowo byłbym w stanie powierzyć tym gościom swoje życiowe oszczędności. Dwóch w ciągu 45 minut wędrówki straciło swoje życie, tylko po to by złapać pensa, który wypadł im z kieszeni. Piękny to naród i nawet tabakę noszą ze sobą. Dobrych mi kompanów dali - nie to co Majki, ten mały szubrawca.
Chłopaki nawet poczęstowali mnie odrobiną tytoniowego proszku. Mówili, że to dzieła mojego zleceniodawcy, który okazał się być wytwórcą tabaki. Tabakę trzymali w małym pudełeczku z niebieską etykietą - nic specjalnego. Mogliby brać ze sobą te baranie łby służące jako tabakierki, a nie takim czymś mnie traktować. Mnie, wielkiego podróżnika! No dobra, niechaj im będzie, że z tego badziewia coś sobie skosztuję. No i co? Nic nie czuję, tylko to górskie powietrze, które od początku mi towarzyszyło. Lodowy, delikatny chłodek, słodycz i eukaliptus. Zapach bardzo miły dla nosa i dobrze, że zrobiłem sobie przerwę od Himalajów, ale o co chodzi z tą tabaką?
Szkoci wyjaśnili mi, że zlecenie polega na zdobyciu składników do zrobienia tej tabaki. Chwilka, czy to znaczy, że zażywając tej tabaki, zażywam górskie powietrze i lodową szczyptę ze szczytu Ben Nevis? A niech mnie alpinistki podotykają! Genialne. Zmieścić w małym pudełku cały zapach towarzyszący górskim regionom Highlandów. Już od samego początku wędrówki radosnym był mogąc mieć to zadanie, bo nie dość, że proste, to jeszcze zapachy górskie wędrówce sprzyjają. A tutaj się okazuje, że słodko-mentolowy zapach tabaki z nutą eukaliptusa to po prostu dusza szkockiego tabaczarza.
Na co jeszcze czekamy! Na szczyt Panowie! Na sam szczyt!
Podsumowanie o tabace
Zalety tabaki
- magia gór
F
Komentarze
Already have an account? Log in now or Create an account