Golden Shot Strong
Informacje o tabace
Producent
Orion
Parametry tabaki
Smak tabaki
mentol
Waga tabaki
10 g
Opakowanie
plastikowe
Orion
Golden Shot Strong
Recenzje użytkowników
1 review
Ocena ogólna
2.4
Ocena smaku
2.5(1)
Ocena opakowania
2.0(1)
Already have an account? Log in now or Create an account
ZŁOTY STRZAŁ W KOLANO
(Updated: Luty 13, 2014)
Ocena ogólna
2.4
Ocena smaku
2.5
Ocena opakowania
2.0
Nie dalej jak pół roku temu, podczas mojej wizyty w trafice dostrzegłem dwie nowości, jako namiętny zbieracz tabakier wyszperałem w portfelu 14 złotych, poprzez umowę sprzedaży przeniosłem własność owych 14 złotych na sprzedawcę i jednocześnie stałem się właścicielem dwóch tabak o dziwacznej nazwie Golden Shot, jeden Strong a drugi Apricot.
Chciałbym zacząć od nazwy, już wcześniej kołatało mi w głowie znaczenie wyrażenia „złoty strzał”, ale jako rzetelny badacz zapytałem o nie Wujka Google. Zainteresowanych zapraszam właśnie o poradę do tej skarbnicy mądrości (a czasem, acz z rzadka głupoty). Nadanie takiej nazwy TABACE, (którą to uważam za swoje hobby) pozostawię bez komentarza. Bo nad czym się tu rozwodzić. Po trochu żałuję, że wsparłem kwotą 14 złotych przedsięwzięcie firmowane nazwą „Golden Shot”, bo cóż do licha ma piernik do wiatraka, co ma tabaka do złotych strzałów? Dla mnie nadanie takiej nazwy to strzał, ale w kolano, producenta i dystrybutora rzecz jasna. Podejrzewam, że taki zabieg miał skłonić niezliczone zastępy spragnionych wrażeń młodzieńców do spróbowania tego specyfiku. Mnie zniesmaczył (co znajdzie odbicie w ocenie tabakierki).
Od nazwy przejdę do tabakierki (mam nadzieję, że płynnie ). Otóż tabakiera ta to można nieco hiperbolizując, klon opakowanie Red Bulla, poza tym że jest od niego gorsza niemal w każdym aspekcie. Poczynając od awersu, na tabakierze Red Bulla mamy w miarę trwałe nadruki na tabakierze, w przypadku GS Strong mamy naklejkę. Naklejkę, która bardzo lubi się ścierać, która staje się biała i porysowana- nawet przy normalnym użytkowaniu. Nie ukrywam, że awers RB od „Pana Alojzego” to wyżyny designerskiego smaku i niesamowity kunszt artystyczny w porównaniu do owej naklejki (co jest oczywiście jak najbardziej subiektywną oceną, do której mam prawo). Wśród podobieństw szaty graficznej można wymienić profil Indianina w pióropuszu otoczony gwiazdami, napis „quality”, napis „strong” i oczywiście czerwoną barwę etykiet. Kolejnym punktem jest jakość wykonania tabakiery, tutaj akurat nie ma dużej przewagi Red Bulla, oprócz uszczelki czasem zwanej zawleczką. W jednej z moich tabakier owa zawleczka była dość niedbale zrobiona, wobec czego mam obawy czy tabaka w długim okresie zachowa swoją świeżość. Tabakiera Red Bulla jest cała czerwona, jednolita, zaś tabakiera GS jest czarna, prócz naklejek, które są biało-złoto-czerwone. To już rzecz gustu i estetki co się komu bardziej spodoba.
Tabakiera spełnia swoją podstawową funkcję jaką jest bycie miejscem przechowywania tabaki, ponadto nie można zaprzeczyć, że jest funkcjonalna. Jednak moja opinia na temat nazwy i „walorów artystycznych”, a także fakt „ścierania” się etykiety znajdzie odzwierciedlenie w ocenie tabakiery.
Jeżeli chodzi o formę proszku, to zmielenie jest bardzo podobne do tego znanego z Red Bulla, zaś wilgotność jest wyraźnie mniejsza. Nie umniejsza to komfortu zażywania, jednak jest warte wspomnienia. Proszek jest dużo ciemniejszy niż w/w konkurent. Nie przesadzę zbytnio jeśli powiem że jest brunatna, jednak uważny tabaczarz dostrzeże sporo jaśniejszych drobinek. Kupka tabaki nie ma silnego zapachu, pachnie mentolem, eukaliptusem i bardzo lekko tytoniem. Mam wrażenie, że w większym stopniu (jak to mawia Pastor) „syci nikotyną” niż odpowiednik ze „stajni Pana Alojzego Poeschla”.
Do opisania aromatu wystarczyłby cytat z „Ferdydurke” Gombrowicza, „no jak ma zachwycać, skoro nie zachwyca”, ale uczynię zadość recenzenckiej powinności i rzetelności i go opiszę. Zwłaszcza, że opisuję produkt stosunkowo nowy, opisuję go jako pierwszy i nie chciałbym tej tabaki swoją oceną skrzywdzić. Jeżeli chodzi o mentol to nie jest on tak mocny jak w RB, jest zdecydowanie mniej mroźny, nie on też bynajmniej jedynym aromatem obecnym w tabace. Oprócz niego mamy także tytoń (który powiem szczerze nie posmakował mi, moim zdaniem wręcz zaburza aromat), kamforę (której nie wyczuwam w Redd Bullu). O ile w tabace Poeschla zapach eukaliptusa jest dość wyraźny i można go wyczuć, to w przypadku recenzowanej tabaki go nie wyczuwam. W zasadzie to go wyczuwam, ale jedynie wąchając tabakę wprost z tabakiery, po zażyciu ten aromat jest już nieobecny, lub jest być może przykryty innymi aromatami. Nuta kamforowa jest bardzo ciekawa zwłaszcza, że jej zapach jest dla mnie z reguły dość mglisty, tutaj wyczuwam go dość wyraźnie, zwłaszcza przy pierwszym zażyciu danego dnia. Wspomniałem o tytoniu i to on jest właśnie winowajcą tego, iż tabaka ta mi po prostu nie odpowiada, nie mam ochoty zażyć kolejnej szczypty jak to się dzieje przy wielu innych tabakach. Na szczęście nos szybko przyzwyczaja się do owego tytoniowego aromatu i po pewnym czasie go ignoruje, także każde kolejne zażycie dostarcza nam dawkę aromatu mentolu i kamfory, ale już nie owej tytoniowej nuty. Nie chciałbym wypowiadać się na temat jakości owego tytoniu, ponieważ nie byłem w fabryce, nie wiem jaki to tytoń- poprzestanę na tym, że w mojej osobistej ocenie nie współgra on z innymi nutami składającymi się na bukiet aromatyczny. W wielokrotnie wspomnianym konkurencyjnym produkcie nuta tytoniowa jest skutecznie przesłaniana przez mocny, mroźny mentol. Aromat tabaki będącej przedmiotem recenzji jest dość krótkotrwały. Na obecną chwilę wystawiam za aromat ocenę o pół oczka niższą od oceny Red Bulla, może ją podwyższę, może obniżę czas pokaże.
Bardzo się cieszę, że rynek tabaki się w Polsce poszerza, że inne firmy mają w tym swój udział (konkurencja zawsze jest pożyteczna), że powstają nowe propozycje i że każdy ma w czym wybierać, ale jak napisałem powyżej nazwa to „strzał w kolano”, a aromat nie zachwyca. Być może ktoś inny znajdzie w tej tabace coś ciekawego, coś przez co będzie warto do niej wracać, być może ktoś będzie cieszył się z każdej szczypty- ja nie nalezę do tej grupy. Pozostaje żywić nadzieję, że dystrybutor wprowadzi inne, ciekawsze aromaty (pod mniej kontrowersyjną nazwą).
Chciałbym zacząć od nazwy, już wcześniej kołatało mi w głowie znaczenie wyrażenia „złoty strzał”, ale jako rzetelny badacz zapytałem o nie Wujka Google. Zainteresowanych zapraszam właśnie o poradę do tej skarbnicy mądrości (a czasem, acz z rzadka głupoty). Nadanie takiej nazwy TABACE, (którą to uważam za swoje hobby) pozostawię bez komentarza. Bo nad czym się tu rozwodzić. Po trochu żałuję, że wsparłem kwotą 14 złotych przedsięwzięcie firmowane nazwą „Golden Shot”, bo cóż do licha ma piernik do wiatraka, co ma tabaka do złotych strzałów? Dla mnie nadanie takiej nazwy to strzał, ale w kolano, producenta i dystrybutora rzecz jasna. Podejrzewam, że taki zabieg miał skłonić niezliczone zastępy spragnionych wrażeń młodzieńców do spróbowania tego specyfiku. Mnie zniesmaczył (co znajdzie odbicie w ocenie tabakierki).
Od nazwy przejdę do tabakierki (mam nadzieję, że płynnie ). Otóż tabakiera ta to można nieco hiperbolizując, klon opakowanie Red Bulla, poza tym że jest od niego gorsza niemal w każdym aspekcie. Poczynając od awersu, na tabakierze Red Bulla mamy w miarę trwałe nadruki na tabakierze, w przypadku GS Strong mamy naklejkę. Naklejkę, która bardzo lubi się ścierać, która staje się biała i porysowana- nawet przy normalnym użytkowaniu. Nie ukrywam, że awers RB od „Pana Alojzego” to wyżyny designerskiego smaku i niesamowity kunszt artystyczny w porównaniu do owej naklejki (co jest oczywiście jak najbardziej subiektywną oceną, do której mam prawo). Wśród podobieństw szaty graficznej można wymienić profil Indianina w pióropuszu otoczony gwiazdami, napis „quality”, napis „strong” i oczywiście czerwoną barwę etykiet. Kolejnym punktem jest jakość wykonania tabakiery, tutaj akurat nie ma dużej przewagi Red Bulla, oprócz uszczelki czasem zwanej zawleczką. W jednej z moich tabakier owa zawleczka była dość niedbale zrobiona, wobec czego mam obawy czy tabaka w długim okresie zachowa swoją świeżość. Tabakiera Red Bulla jest cała czerwona, jednolita, zaś tabakiera GS jest czarna, prócz naklejek, które są biało-złoto-czerwone. To już rzecz gustu i estetki co się komu bardziej spodoba.
Tabakiera spełnia swoją podstawową funkcję jaką jest bycie miejscem przechowywania tabaki, ponadto nie można zaprzeczyć, że jest funkcjonalna. Jednak moja opinia na temat nazwy i „walorów artystycznych”, a także fakt „ścierania” się etykiety znajdzie odzwierciedlenie w ocenie tabakiery.
Jeżeli chodzi o formę proszku, to zmielenie jest bardzo podobne do tego znanego z Red Bulla, zaś wilgotność jest wyraźnie mniejsza. Nie umniejsza to komfortu zażywania, jednak jest warte wspomnienia. Proszek jest dużo ciemniejszy niż w/w konkurent. Nie przesadzę zbytnio jeśli powiem że jest brunatna, jednak uważny tabaczarz dostrzeże sporo jaśniejszych drobinek. Kupka tabaki nie ma silnego zapachu, pachnie mentolem, eukaliptusem i bardzo lekko tytoniem. Mam wrażenie, że w większym stopniu (jak to mawia Pastor) „syci nikotyną” niż odpowiednik ze „stajni Pana Alojzego Poeschla”.
Do opisania aromatu wystarczyłby cytat z „Ferdydurke” Gombrowicza, „no jak ma zachwycać, skoro nie zachwyca”, ale uczynię zadość recenzenckiej powinności i rzetelności i go opiszę. Zwłaszcza, że opisuję produkt stosunkowo nowy, opisuję go jako pierwszy i nie chciałbym tej tabaki swoją oceną skrzywdzić. Jeżeli chodzi o mentol to nie jest on tak mocny jak w RB, jest zdecydowanie mniej mroźny, nie on też bynajmniej jedynym aromatem obecnym w tabace. Oprócz niego mamy także tytoń (który powiem szczerze nie posmakował mi, moim zdaniem wręcz zaburza aromat), kamforę (której nie wyczuwam w Redd Bullu). O ile w tabace Poeschla zapach eukaliptusa jest dość wyraźny i można go wyczuć, to w przypadku recenzowanej tabaki go nie wyczuwam. W zasadzie to go wyczuwam, ale jedynie wąchając tabakę wprost z tabakiery, po zażyciu ten aromat jest już nieobecny, lub jest być może przykryty innymi aromatami. Nuta kamforowa jest bardzo ciekawa zwłaszcza, że jej zapach jest dla mnie z reguły dość mglisty, tutaj wyczuwam go dość wyraźnie, zwłaszcza przy pierwszym zażyciu danego dnia. Wspomniałem o tytoniu i to on jest właśnie winowajcą tego, iż tabaka ta mi po prostu nie odpowiada, nie mam ochoty zażyć kolejnej szczypty jak to się dzieje przy wielu innych tabakach. Na szczęście nos szybko przyzwyczaja się do owego tytoniowego aromatu i po pewnym czasie go ignoruje, także każde kolejne zażycie dostarcza nam dawkę aromatu mentolu i kamfory, ale już nie owej tytoniowej nuty. Nie chciałbym wypowiadać się na temat jakości owego tytoniu, ponieważ nie byłem w fabryce, nie wiem jaki to tytoń- poprzestanę na tym, że w mojej osobistej ocenie nie współgra on z innymi nutami składającymi się na bukiet aromatyczny. W wielokrotnie wspomnianym konkurencyjnym produkcie nuta tytoniowa jest skutecznie przesłaniana przez mocny, mroźny mentol. Aromat tabaki będącej przedmiotem recenzji jest dość krótkotrwały. Na obecną chwilę wystawiam za aromat ocenę o pół oczka niższą od oceny Red Bulla, może ją podwyższę, może obniżę czas pokaże.
Bardzo się cieszę, że rynek tabaki się w Polsce poszerza, że inne firmy mają w tym swój udział (konkurencja zawsze jest pożyteczna), że powstają nowe propozycje i że każdy ma w czym wybierać, ale jak napisałem powyżej nazwa to „strzał w kolano”, a aromat nie zachwyca. Być może ktoś inny znajdzie w tej tabace coś ciekawego, coś przez co będzie warto do niej wracać, być może ktoś będzie cieszył się z każdej szczypty- ja nie nalezę do tej grupy. Pozostaje żywić nadzieję, że dystrybutor wprowadzi inne, ciekawsze aromaty (pod mniej kontrowersyjną nazwą).
Podsumowanie o tabace
Zalety tabaki
-kamfora
-nie jest zbyt mroźna
-coś nowego
-nie jest zbyt mroźna
-coś nowego
Minusy Tabaki
-nazwa
-ścierająca się etykieta
-tytoń który mi nie odpowiada
-ścierająca się etykieta
-tytoń który mi nie odpowiada
N