Tabakiera – legenda baskijska
14 years ago | 0 RepliesZapewne kilka osób zauważyło powstanie na naszym forum nowego działu, którym jest „Mitologia tabaki” i zastanawiało się co takiego może się w nim pojawić. Śpieszymy z odpowiedzią, oczywiście nieskomplikowaną i banalną. Moi drodzy, w kręgach religijnych, mitologicznych, czy „wierzeniowych” znaleźć możemy kilka ciekawych legend, podań, przypowieści mówiących o tabacznych bóstwach, herosach tytoniowych, czy magicznych artefaktach (także tabacznych). Jest spora szansa na to, że niedługo uda nam się stworzyć, dzięki naszym dociekaniom, wielki panteon bóstw tytoniowych. Bo któż czasami nie chciałby poprosić ducha tabaki o pomyślność, czy boga nosa o zdrowie?
Zacznijmy, zatem od magicznego artefaktu, tabakiery, która spełnia życzenia. Miłego czytania.
Źródło: „Basque legends”, Wentworth Webster, 1879
„Żył sobie kiedyś chłopczyna, który jak wielu ludzi na świecie chciał podróżować. Ruszył więc w drogę. W czasie swojej wędrówki znalazł on tabakierkę. Po jej otworzeniu, odezwała się do niego:
– Que quieres? (Czego sobie życzysz?)
Przeraził się tym faktem i schował ją do swojej kieszeni. Na całe szczęście nie wyrzucił on tabakierki. Szedł tak długo, coraz dalej i dalej, i dalej, aż wreszcie rzekł do siebie:
– Zastanawiam się czy jeszcze raz zapyta mnie „Que quieres?”. Powinienem również wiedzieć co w tym wypadku odpowiedzieć.
Wyciągnął tabakierkę z kieszeni, otworzył i ponownie zapytała chłopczynę:
– Que quieres?
Chłopak natychmiastowo odpowiedział „Chcę aby moja czapka była wypełniona złotem”. Tak też się stało!
Był tym faktem straszliwie zaskoczony, więc postanowił, że nigdy więcej niczego sobie nie zażyczy. Poszedł więc dalej i dalej, i dalej, i po tym jak przeszedł kilka lasów, przybył na miejsce pięknego zamku. Mieszkał w nim król. Krążył nasz chłopak wokół budowli i krążył, i krążył, i patrzył na nią z wielką pasją. Król spytał się go:
– Czego tutaj szukasz?
– Chciałbym zobaczyć Twój zamek.
– Chciałbyś pewnie także mieć taki sam?
Chłopczyna nie odpowiedział. Kiedy nadszedł wieczór, wyciągnął swoją tabakierkę, a ona ponownie zapytała:
– Que quieres?
– Zbuduj w tym miejscu zamek, z listwami ze złota i srebra, płytkami z diamentów, a wszystkie meble mają być złote i srebrne.
Tak szybko jak to powiedział, naprzeciwko królewskiego zamku pojawił się drugi, taki o jaki poprosił. Kiedy król obudził się rano, skamieniał na widok tego magicznego zamku. Jego oczy były oślepione przez odbijające się od zamku promienii słonecznych. Król poszedł do chłopczyny i rzekł do niego:
– Musisz być człowiekiem o wielkiej mocy. Musisz przyjść i wstąpić w moje progii, gdzie będziemy mogli żyć wspólnie. Mam też córkę, ożenisz się z nią.
Zrobili więc jak król zapragnął i żyli wszyscy wspólnie w magicznym zamku. On ożenił się z córką króla i żył szczęśliwie.
Teraz żona króla była zazdrosna o powodzenia chłopczyny i jej córki. Wiedziała od swojej córki, że posiadają tabakierkę i spełniła wszystko o co poprosili. Uknuła więc, żeby jedna z jej służących spróbowała wykraść ją od nich. Oni jednak byli bardzo zapobiegli. Każdego wieczoru ukrywali tabakierkę w innym miejscu, aby nikt jej nie odnalazł. Niestety pewnej nocy służąca podpatrzyła, gdzie ją schowali i w środku nocy kiedy spali, wykradła tabakierkę, i oddała swojej pani. Jaka radość dla niej!
Otworzyła tabakierkę, a ona rzekła:
– Que quieres?
– Musisz wziąć mnie, mojego męża, moją służbę i ten cały piękny zamek na drugą stronę Morza Czerwonego, pozostawiając moją córkę i jej męża w tutaj.
Kiedy młoda para wstała o poranku, zauważyli, że znajdują się w starym zamku, a tabakierki nigdzie nie było. Próbowali ją znaleźć, niestety na próżno.
Młodziak nie miał zamiaru czekać w tym miejscu ani chwili dłużej. Musiał ruszyć w drogę by odnaleźć swój zamek i swoją tabakierkę. Wziął konia i tyle złota ile był on w stanie udźwignąć, i ruszył daleko, daleko, daleko. Szukał we wszystkich pobliskich miastach, aż w końcu skończyły mu się wszystkie pieniądze. Szukał, ale nic nie znalazł. Jednak wypatrywał dalej, starając się karmić swojego konia jak najlepiej się dało i żebrząc coś dla siebie. Ktoś mu kiedyś powiedział, że przy takiej wędrówce powinien ruszyć na księżyc, bo to on mógłby go poprowadzić. Ruszył więc daleko, daleko, daleko, itd., itd., itd., aż w końcu dotarł. Spotkał starą kobietę, którą rzekła do niego:
– Po co przybywasz? Mój syn pożera wszystkie stworzenia tego świata. Jeśli mi ufasz odejdź zanim przyjdzie.
Powiedział jej o swojej niedoli, że miał tabakierkę o wielkiej mocy, która została od niego skradziona, że nie ma teraz nic, że jest daleko od żony i pozbawiony wszystkiego.
– Myślałem, że Twój syn, w czasie swojej podróży widział może mój pałac, ze złotymi belkami i diamentowymi płytkami, i meblami ze złota, i srebra.
W tym momencie pojawił się księżyc i powiedział do swojej matki, że kogoś wyczuł. Powiedziała mu, że był tutaj nędzarz, który stracił wszystko i był tutaj by spytać go o pomoc. Księżyc powiedział, aby człowiek ten stanął przed nim. Chłopczyna stanął przed nim i zapytał, czy nie widział wielkiego domu z belką ze słota, płytkami z diamentów, z resztą ze złota, i srebra. Powiedział też, jak to wszystko zostało od niego odebrane.
Księżyc odpowiedział:
– Nie, nie widziałem nic takiego, ale słońce ma dłuższą podróż i w większym stopniu niż ja, więc lepiej udać się w tej sprawie do niego.
Ruszył znowu i znowu, i znowu, ze swoim koniem, którego karmił czym tylko mógł, i błagając o jedzenie dla siebie. W końcu znalazł się w domu słońca. Spotkał tam starą kobietę, która rzekła do niego:
– Skąd przychodzisz? Wynocha! Czy ty wiesz, że mój syn zjada wszystkich chrześcijan?
Odrzekł jej:
– Nie! Nie ruszę się stąd! Jestem tak nieszczęśliwy, że nie obchodzi mnie, czy mnie zje.
Opowiedział jej jak stracił wszystko, że miał dom, który nie miał sobie równych – ze złotymi belkami, diamentowymi płytkami, a wszystko ozdobione złotem i szlachetnymi kamieniami, – że szuka go bez skutki, i że nie widział w czasie swojej podróży człowieka bardziej mizernego od niego. Kobieta ukryła go. W tym pomęcie przybyło słońce i rzekło do matki:
– Czuję zapach chrześcijanina i muszę go zjeść!
Matka mówi mu, że był to nieszczęśliwy człowiek, który stracił wszystko, że przyszedł z nim porozmawiać, i prosi go, by go zostawił w spokoju. Mówi jej, aby mężczyzna ten się pojawił. Wtedy młody człowiek przybywa i pyta słońca, czy widział pałac, który nie ma sobie równych nigdzie, z listew ze złota i płytkami z diamentów, a reszta ze złota i srebra. Słońce mówi do niego:
– Nie, ale południowy wiatr przeszukuje wszystko czego moje oczy nie są w stanie zobaczyć. Wchodzi do każdego kąta, robi to, i jeżeli ktoś miałby wiedzieć to na pewno on.
Nasz biedny chłopaczek ruszył więc w drogę. karmiąc konia jak mógł i błagając dla siebie, aż doszedł do domu południowego wiatru. Spotkał starą kobietę, która niosła wodę oraz napełniała ogromną ilość baryłek. Rzekła do niego:
– Co Ty sobie myślisz przychodząc tutaj? Mój syn zjada wszystko kiedy powraca głodny i wściekły. Strzeż się!
Opowiedział jej, że miał piękny dom nie mający sobie równych na świecie, wypełniony wszelkiego rodzaju klejnotami i takie tam.
– Opuściłem żonę, aby znaleźć ten dom. Chciałbym skonsultować się z Twoim synem, a zostałem przysłany tu przez słońce.
Ukryła go pod schodami. Południowy wiatr przybył do domu jakby chciał oderwać cały przestrzeń oraz bardzo spragniony. Zanim zaczął pić, wyczuł zapach chrześcijanina, więc rzekł do matki:
– Gdzie go ukrywasz! Zacznę od niego.
Jego matka odpowiedziała:
– Jedź i pij to co jest przed Tobą.
Powiedziała mu także o nieszczęsnym losie człowieka i o tym, że samo słońce oszczędziło mu życie, żeby mógł skonsultować się z południowym wiatrem. Wtedy mężczyzna wyszedł zza schodów o tym, jak usilnie próbuję znaleźć swój dom i że tylko on jest w stanie mu pomóc, dowiedzieć się kto go okradł z zamku z belkami ze złota, płytkami z diamentów i resztą ze złota i srebra. Zapytał więc, czy nigdy go nie widział.
Wiatr odpowiedział:
– Tak, tak, od wielu dni przebiegałem koło niego. Nie byłem w stanie oderwać z niego ani jednej belki.
– Czy powiesz mi gdzie jest?!
Wiatr odrzekł, że znajduje się on po drugiej stronie Morza Czerwonego. Bardzo, ale to bardzo daleko.
Kiedy nasz chłopczyna usłyszał jako droga go czeka, nie przeraził się. Już tyle czasu podróżował. Kiedy w końcu trafił do miasta, pytał wszystkich czy ktoś nie potrzebuje ogrodnika. Ludzie odpowiedzieli mu, że zamkowy ogrodnik odszedł i że prawdopodobnie tam go przyjmą. Ruszył do zamku i od razu rozpoznał swój dom – jakiż był szczęśliwy i uradowany. Spytał na zamku czy nie potrzeba im ogrodnika. Odpowiedzieli, że tak, co uradowało naszego chłopczynę. Minęło trochę czasu. Porozmawiał z jednym ze służących o bogactwach pana domu i o mocy, którą mają. Omamił i namówił młodą dziewczynę, aby opowiedziała mu historię tabakierki i powiedział jej, że bardzo chciałby ją zobaczyć. Pewnego wieczoru, zabrała go do miejsca gdzie leżała tabakierka. Był bardzo zadowolony, że ponownie może ją ujrzeć. Zwrócił wielką uwagę na to gdzie została ona ukryta w pokoju królowej. W nocy, kiedy wszyscy spali, wrócił aby odebrać tabakierę. Zrozumiecie pewnie jego radość, kiedy otwierając ją usłyszał:
– Que quieres?
Chłopczyna odpowiedział:
– Que quieres, que quieres, zabierz mnie z moim zamkiem do miejsca, w którym pierwotnie stał. A króla, królową i całą służbę utop w Morzu Czerwonym.
Tak szybko jak to wymówił, powrócił do swojej żony. Żyli długo i szczęśliwie. Reszta…cóż zginęła w Morzu Czerwonym.”
-
Tabakiera – legenda baskijska
- You must be logged in to reply to this topic.