Tabaka na Warmii
14 years, 5 months ago | 0 RepliesZ cyklu Antropologia tabaki: Tabaka na Warmii
Tekst pochodzi z książki „Spacerki po Olsztynie” Alojzego Śliwy z 1967
„Jesteśmy na Starym Mieście, koło starego, historycznego Ratusza. Przed nami w środku północno-wschodniej ściany Rynku stoi gmach, w którym u schyłku ubiegłego wieku mieścił się sklep kolonialny kupca Wojthalera. Słynął nie tylko z tego, że był bogato zaopatrzony we wciórko, co tylko dusza zapragnie – ale przede wszystkim z tego, że posiadał najlepsza tubakę do zażywania. Toteż w dni targowe, wtorki i piątki, było tam rojno i gwarno, gdyż wszystkie zażywoki z bliższych i dalszych wiosek z okolic Olsztyna tylko u niego w ten cenny dla siebie proszek się zaopatrywali. Pewnego razu – pamiętam – komisja sanitarna stwierdziła w tabace Wojtka (tak Warmiacy popularnie go nazywali) zbyt wielką ilość tartego szkła, które miało wzmagać jej ostrość. (…) Po tę pokrzepkę nosową chodziłem i ja często do Wojtka. (…) Jeżeli już jestem przy tabace, pozwolę sobie napisać pokrótce o tabakierze i o niuchaniu tabaki, które u ogromnej większości chłopów warmińskich jest tradycją odgrywającą w ich życiu codziennym niepoślednią role. Otóż czym dla Polaków papieros, tym prawie dla każdego Warmiaka – zwłaszcza starego – jest tabaka do zażywania. Kiedaj, a poniekąd i dziś jeszcze, w domu każdego Warmiaka znajdowała się zacna tabakiera, przeważnie z drzewa wiśniowego lub lipowego, a często i rogowa, własnego wyrobu. Niektórzy posługiwali się też zwykłym rogiem krowim. Naczynia te co wieczór skrupulatnie napełniano. Przy każdym bowiem spotkaniu naszych ojców i praojców, przy każdej pogadance, trzeba było zażyć, ażeby się pokrzepić w rozmowie lub potwierdzić jej ważność. Oprócz tabakiery codziennej miał każdy chłop warmiński tabakierę odświętną, którą rozczulał się tylko w niedziele, czasem w gościnę ją zabierając. Na kiermaszach, po odpuście, w kilku chłopa zużywano pół, a nieraz cały funt tabaki. Tabakiera prawie z rak nie wychodziła, bo gdy jeden ją schował, drugi już wyjmował i z kolei raczył siebie i innych. Jeżeli ojciec wyjeżdżał z synem czy córką w rajby (swaty), pierwszym obowiązkiem było napełnienie tabakiery zdrową, jędrną tabaką. Cóż chciał przez to okazać? Otóż że rodzina do której przybył, ma przed sobą obywatela jak się patrzy, któremu nawet tak droga i cenna tabaka ni nosa, ni kieszeni nie przewierci. Rozdawano też tabakę jako swoisty napiwek. Widziałem młodym chłopcem na własne oczy, jak gbury (obszarnicy wiejscy) w kościele w Klebarku podczas nabożeństwa częstowali się tabaką. Siedzący z brzegu w ławce zażył naprzód sam ze swej tabakiery, która potem kolejno obwędrowała wszystkich lokatorów ławki, wracając tą samą drogą, prawie już pusta, do swego właściciela. Każdy gospodarz miał za szkłami (w szafie) dużą flachę lub garniec gliniany szczelnie zamknięty, z łopatką do nabierania tabaki – na lagrze, to znaczy na zapas. A nużby trafunkiem tego szczypiącego proszku zabrakło! Oj! Wszystko, tylko nie pozostać bez tabaki, gdyż bez niej znikał wszelki humor. Nałóg ten miał nawet wśród księży sporo zwolenników. Nie dziw, przecież byli to synowie Warmiakow, którzy ten zwyczaj odziedziczyli po ojcach. Niektórzy niuchali tabakę nawet w kościele przy odprawianiu nabożeństwa. Moja matka opowiadała, że gdy jeszcze jako panna uczęszczała na misje (rekolekcje) do kościoła w Ramsowie, kaznodzieja w pewnej chwili przerwał naukę, wydobył tabakierkę i rzekł: – „A teraz niuchniemy naszej pokrzepki”. Na to wezwanie wciórkie tabakierki i rożki poszły w ruch. Tymczasem liczba zażywoków rosła z dnia na dzień. Czyż dziwić się można? Przy takiej propagandzie? A Wojtek w Olsztynie radował się, że handelek tabaczką tak idzie. Toteż na Gody (Boże Narodzenie) co lepszych kundów (klientów) obdarowywał paczką tzw. „Lufttabak”, który był znakomitym środkiem na doprowadzenie powietrza do zakatarzonego nosa. Chłopi warminscy twierdzą, że niuchanie tabaki dodaje zdrowia, wesołości, czerstwości i zaostrza pamięć. Szczególnie ludzie starsi, zawzięcie niuchali, ażeby mieć dobry wzrok i czyste kanały oddechowe. I dziś wielu starszych Warmiaków – zwłaszcza na wsi – podtrzymuje tradycyjny zwyczaj zażywania tabaki, z żalem wspominając olsztyńskiego Wojtka, którego słynnej tubaki dziś żadna inna firma zastąpić nie jest w stanie.”
-
Tabaka na Warmii
- You must be logged in to reply to this topic.