A więc dobrze, że udało mi się zakupić niedawno swój egzemplarz, choć jest to niewątpliwe szczęście w nieszczęściu. Ogólnie samo działanie Bernarda po odrodzeniu się średnio mi się podoba. Wcześniej można było kupić schmalzlery w większych ilościach, było więcej tradycyjnych tabak, miały one swoje własne, niepowtarzalne tabakiery, a teraz wszystko idzie w stronę masówki. Nawet pomimo dobrej jakości plastiku i ładnych etykiet jakoś cieszy mnie 25-gramowe zawiniątko od Brasil Fresco czy 100-gramowa torebka z Brasil Feinstem. Cóż, firma to godna, jednak pewne działania idące ku nowoczesności zbyt wyparły to, z czym się kojarzyła, a mianowicie z przesiąknięciem tradycją. Napoleona nie kupiłem nigdy, teraz Pariser. Żeby tylko nie padło na inne zacne, stare wyroby.