Aktywność w serwisie Top25snuff.com › Forums › Off-topic › „Legalizacja” miękkich narkotyków › Odp: „Legalizacja” miękkich narkotyków
Mefistoteles 26
„1. Zalegalizujemy „miękkie dragi” to i po jakimś czasie będzie trzeba zalegalizować „twarde”. Ludzie to łapczywe, chciwe bestie, zawsze chcą więcej.”;
No ale po coś to rozróżnienie jest, a jest przez szkodliwość jako taką. Marchewka działa bardziej rakotwórczo niż bodajże tytoń, a jednak możemy ją jeść do woli, a mam koleżankę, która dnia bez niej sobie nie wyobraża. A jak napisałem wcześniej, niebezpieczeństwo wrzucania do jednego worka jest takie, że ktoś pomyśli, że jak to mu nie szkodzi, to i heroina mu nie zaszkodzi.
2. No to trochę prawda, jednak nie zapominajmy, że ci szalejący za młodości to nie połowa społeczeństwa. Jakby naprawdę zrobić takie badania, to myślę, że nie wyszła by aż połowa, może z 25-30% maksymalnie. Jest to i tak dużo, ale pozostaje pytanie, skoro demokracja to tyrania większości nad mniejszością, to dlaczego w takich sprawach jest odwrotnie? Ta „mniejszość” nie pozwala tej „większości” żyć odpowiedzialnie za swoje czyny. I ja po jakiś tam niewielkich doświadczeniach uznaję, że każde życie jest ważne, ale jak ktoś jest głupi i się sam zabija, to droga wolna, zabija się sobie, a jemu mają pomóc znajomi lub rodzina. Jak go uratujemy raz, to on znów, że tak powiem, na swoje życie napadnie. A może to ludzi wokół nauczy pokory i się zastanowią? Tu może też trochę przesadzam, ale nie można traktować ludzi jako debili. Prawo ma bronić mnie przed innymi, a nie przed samym sobą.
3. Ogólnie dragi tak, ale z marihuaną jest jednak troszeczkę inaczej. Ją przedawkować(o ile się w ogóle da) jest bardzo ciężko.
4. Tu się w pełni zgadzam z Tobą. Jednak nasze władze, które od kilkunastu lat zmieniają tylko nazwy ugrupowań, przechodzą z jednych do drugich i jakiś tam przepływ nowych ludzi jest, ale jak dotąd nic się nie robi. Czy by zmienić ten stan rzeczy musimy dojść do poziomu Grecji czy Irlandii? Chyba inaczej ludzie nie zrozumieją, że czcze obiecywanie jest od lat takie samo, a te mniej wybujałe obietnice, te bardziej realne i czasem okrutniejsze, ale mające sens do polepszenia czegoś są lepsze. Dlatego jestem przeciwnikiem demokracji, gdzie masa ludzi leci, większość głosuje na nie albo na łady wygląd i tyle. Jak naprawdę wśród znajomych pytałem o programy, to poza małą garstką nikt nie odpowiedział, większość ma swoje życie, reszta to ten schemat ” Bo PiS dojdzie do władzy”, „Bo PO dojdzie do władzy”, „Ale ten Napieralski przystojny”.
Nekroskop
1. Wyżej napisałem coś tam o marchewce, jednak jakby nie spojrzeć, większość produktów ma substancje rakotwórcze. Nasz organizm codziennie jest „bombardowany” przez te substancje, ale zazwyczaj sobie z nimi radzi doskonale. Równie dobrze mogę mieć raka unikając jakichkolwiek używek ani ich „odpadów”, jak dym czy czyjeś wymiociny.
2. Tu trochę generalizowałeś, pisząc dalszą część posta. Ja nie chcę żyć w anarchii, bo państwo to byt, który ma monopol na przemoc i bez niego byłoby źle. Myślę, że rozmowa na takie wyrzuty nie ma sensu, szczególnie, że piszesz dość mądrze, a nie populistycznie. Uważam jednak, jak napisałem wcześniej, że państwo i prawo ma bronić mnie od naruszania mojej wolności przez innych, a nie przez samego siebie, bo się nigdy do końca nie da. Nie zakratujemy wszystkich okien, by nikt nie wyskoczył, nie zakażemy jeść czegoś ponad miarę, bo i każdy organizm inne składniki i w innych proporcjach potrzebuje, a nawet jeśli, to się zacznie nielegalna produkcja i handel(jak teraz z narkotykami – prohibicja nie usuwa jak dotąd problemu, ale go pogłębia), nie zabronimy nie umiejącym pływać wchodzić do wody. Lepiej się zastanawiać, czy dana istniejąca ustawa i wygląd problemu w dniu dzisiejszym i jego ewolucja pozwala nam sądzić, że legalizacja będzie ok, czy nie. Jak dotąd problem się tylko pogłębia, gangi narkotykowe mają super zyski z tego, państwo zarabia na bezustannej walce z narkomanią(i w sumie nie będzie chciało przestać, bo jakby zwalczyli ile ludzi pójdzie na bruk i będzie musiało robić coś naprawdę pożytecznego, np. składać fotele). Warto zauważyć, że w Holandii narkomania się zmniejszyła po legalizacji, niektóre Stany w USA widzą hipokryzję tej prohibicji i też albo wykonują powolne i nieśmiałe ruchy w tym kierunku lub myślą o tym.
Co do posiadania broni, też jestem zwolennikiem, ale ze wprowadzeniem kary śmierci za zabójstwo. Prawda jest taka, że w stanach w USA przestępczość jest mniejsza tam, gdzie obywatele mogą posiadać broń. Przestępca bardziej boi się napaść wiedząc, że właściciel posesji może go odstrzelić. Była sytuacja w USA, kiedy nastolatek chciał pozabijać kolegów w szkole, dwójka innych uczniów wyjęła broń, wymierzyła w niego i zrezygnował. To pokazuje, że szanse są wyrównane, bo większość nie będzie zabijać, a będzie starać się mieć prawe i dobre społeczeństwo. No i pamiętajmy, napastnik pomimo zakazu i tak ma broń, ale mnie się już bronić nie wolno na jego zasadach. Ale to nie jest temat o posiadaniu broni…
Aha, i nie łykam propagandy, bo do tych wniosków doszedłem po ich przemyśleniu wraz ze sposobem pojmowania człowieka. Myślę, że moje argumenty są w miarę racjonalne na tę sprawę.
Tematem jest depenalizacja i tę popieram w pełni, bo większość wsadzonych tylko się zdemoralizuje za „jednego skręta”.
Pozdrawiam.