Literówki mają to do siebie, że czytając się czasem ich nie zauważa przeinaczając sobie na poprawną wersję. A za koksami można nie przepadać, choć nie wszyscy są typem rozjuszonego rottweilera 😀
Ja też mam wiele tabak do spróbowania, jednak moje zapasy są już dość duże, choć po części przez tabaki, których nie zażywam, a są i nie mogę się zdecydować, czy je nadal trzymać, czy wysypać jako mało przydatne. Z Samuelami Gawithami miałem do czynienia z 6, tabaki dobre, choć trzeba się lekko do nich przyzwyczaić. Kiedyś kupiłem, jeszcze w puszce starej, Raspberry, jednak zgubiłem gdzieś zanim jej spróbowałem, także niewiele mi z niej zostało, jedynie wspomnienia. A opierając się na czyichś opiniach można poznać naprawdę ciekawe tabaki, które normalnie podczas przeglądania zostałyby niepoznane przez jeszcze długi czas.
Co do opierania się, idzie to dość łatwo po przejściu przez pierwsze dni przerwy, kiedy to myślami ciągle się błądzi wokół szuflady z tabaką. Potem powrót u mnie wygląda podobnie, kiedy myśli muszą się znów przyzwyczaić. Niedawno miałem przerwę, to wiem o czym mówię 😛