Aktywność w serwisie Top25snuff.com › Forums › Ogólnie o wyrobach › Dholakia Tobacco pvt Ltd – ogólna opinia o firmie › Dholakia Tobacco pvt Ltd – ogólna opinia o firmie
Kto by pomyślał, że temat Dholakii zostawiłem aż na trzy lata. A przecież w moje łapska wpadło kilka innych, świeższych produktów tejże firmy. Postanawiam, więc pociągnąć dalej wątek jednego z moich ulubieńszych producentów i dokończyć wcześniej zaczętą myśl na temat serii tabak, które w Indiach są produkowane.
Ostatnio, gdy dywagowałem nad tabakami Dholakii, wspomniałem, że nie miałem okazji zażywać tabaki „Taj”. Ten błąd już dawno udało mi się naprawić i dzięki temu swoją opinię o tabakach z serii tradycyjnych indyjskich mogę śmiało podtrzymać. Jest to niewątpliwie jeden z lepszych naswarów jaki do tej pory zażywałem, a mówię to stanowczo za rzadko. Zdaje się, że zdarzyło mi się powiedzieć to tylko dwa razy. Pierwszy raz przy okazji nieprodukowanego już Mayalanil autorstwa M/S. Ranchhoddas Zinabhai Dholakia oraz drugi odnosząc się do 6 Photo Motia. Dholakia Tobacco świetnie weszło w lukę, która powstała przy rezygnacji konkurencyjnej firmy z produkcji wspomnianej wcześniej tabaki Mayalanil. Okazuję się bowiem, że jest to prawie idealna kopia tego bardzo rzadkiego naswaru. Miałem okazję już wiele ich spróbować i możecie mi wierzyć, że jest to bardzo wyjątkowy rodzaj, z którym trudno się spotkać. Poza Mayalanilem i Tajem nie miałem przyjemności obcować z czymś podobnym. Myślę, że dla miłośników próbowania różnych gatunków będzie to ciekawa lekcja o naswarach.
W międzyczasie, czyli w przeciągu tych trzech lat, miałem okazję również skosztować tabak z serii toast oraz dołączonej do niej tabaki „African”. Nie sądzę, żebym chciał się zatrzymywać dłużej przy tych kreacjach. Jednak skoro już zacząłem to nie mam większego wyjścia. Właściwie mógłbym od razu powiedzieć, że według mnie to straszny niewypał. Toasty nie mają zbyt wiele wspólnego z toastami, a „African” jest bardziej afrykański niż wszystkie afrykańce razem wzięte. Szczerze powiedziawszy nie sądzę, żeby koncepcja tostowania tytoniu była mieszkańcom Indii jakoś szczególnie znana albo przynajmniej nie w taki sposób w jaki Irlandczycy sobie wymyślili. Od Dholakii dostajemy zestaw kilku różnych toastów, które tak właściwie pachną identycznie. Dokładniej mówiąc jak lekko przypiekany Sparrow. Tylko tyle. Co zaś się tyczy Africana… po kilku latach jest tak samo wilgotny jak na początku.
Tym sposobem mogę już śmiało wejść w zeszłoroczne kreacje, którymi są namiastki tabak o różnych aromatach. Jeśli dobrze pamiętam jest ich łącznie dziewięć. Pomijam oczywiście pierwszy twór tej serii, który wyszedł dużo wcześniej, czyli Herbal Non Tobacco Snuff. W pewnym sensie przez niego miałem spore obawy do kolejnych ziołowych tworów Dholakii. Mówią w największym skrócie, nie przypadła mi w żaden sposób do gustu. Jednak zaoferowano mi skosztowanie wszystkich nowości z serii Herbal, więc ciężko było odmówić i muszę przyznać, że Dholakia ponownie bardzo zyskała sobie w moich oczach. Moje lęki co do tych namiastek były zupełnie bezpodstawne. Powiem to bardzo szczerze (jak na osobę, która specjalnie nie przepada za tymi ustrojstwami), że gama smaków, które zaoferowała Dholakia oraz przyjemna dla nosa konsystencja, jest doskonale przygotowana. Nie jest to tym razem loteria jak przy znanych nam Wowach itd. Przy tak dobrze przygotowanych namiastkach tylko liczyć, że przybędą nowe ciekawe smaki nowych tabak. Chociaż tutaj moje obawy po sławetnym Christmas Combo można zamknąć do szuflady.