Baltic 6

Z dzieciństwa pamiętam jak rodzice zabierali mnie ze sobą kościoła, zabierali to było trafne określenie, gdyż wielkiej chęci jakoś nie przejawiałem żeby tam iść, zwłaszcza że w tym czasie leciały w ówczesnej telewizji jakieś programy dla dzieci. Ale z mszy miło wspominam dwie rzeczy, ogłoszenia parafialne, które były niemal oznajmieniem że wkrótce msza się zakończy i zapach kadzidła i ten leniwie przetaczający się dym, który wypełniał kościół zapachem drzewa sandałowego.

Do dziś uwielbiam tą nutę zapachową nawet w perfumach. Z Baltic 6 obcuje już dłuższy czas niuchając od czasu do czasu. Pomijając opakowanie w którym jest sprzedawana i etykietę zastępczą, to produkt jest dla mnie machiną do cofania czasu i przenoszenia w inny wymiar.

Czarna jak urobek górnika, wilgotna i przesączona eteryczną wonią dzikiej róży, mentolu i drzewa sandałowego, jest jak oddech orientu. Tabaka mocna, potrafi zakręcić w głowie i to nie za sprawą samego mentolu co nikotyny, jednakże zrównoważenie aromatów jest dla mnie bardzo relaksacyjne i pobudzające zarazem. Po otwarciu opakowania (bo trudno nazwać to tabakierką) wyskakuje niczym wróżka z leśnego potoku bardzo aromatyczna kompozycja, która aż prosi żeby zażyć szczyptę jej uroku. I tu od samego początku czujemy miły zawrót głowy i taniec zmysłów, mentol otwiera nasze drogi oddechowe oraz zmysły aby utorować drogę kolejnym aromatom, tutaj na pierwszym miejscu czuć dziką róże a w tle kojące drzewo sandałowe, wszystko moim zdaniem przyjemnie się równoważy.

Podsumowując, tabakę można polecić tym, którzy lubią kadzidlane klimaty i chyba jednak troszkę wprawionym tabaczarzom, gdyż ma swoją moc, nie jest to moim zdaniem produkt na codzienne zażywanie a raczej na specjalne okazje i chwile relaksu, jej aromat dość długo utrzymuje się naszych nosach co uważam za wielki plus. Moim zdaniem warta jest spróbowania.

Każdy nieco bardziej obeznany w tabaczanym świecie człowiek wie, że w "pudełkach na kliszę" znaleźć możemy różne wynalazki. Wszystkie w jakiś sposób są do siebie podobne, jednak przy takiej mnogości aromatów nawet jeden detal robi dużą różnicę.

Tabaka Baltic 6 jest produkowana przez 6photo(o czym świadczy chociaż wieczko), jednak w Polsce jej dystrybucja zjmuje się nasz ukochany CiT. Pudełko oczywiście w kształcie walca, na nim widnieje etykieta zastępcza. Jest przyjemna dla oka, dobrze komponuje sie z kształtem i żółtą pokrywką. Chciałbym też zwrócić uwagę na jakość wykonania pudełka - 6 photo robi je o niebo lepsze niż 5 photo, są grube i solidne, niestety grube wieczko nie nadaje się do nakładania tabaki. Co w środku? Czarny jak smoła, wilgotny pył. Od sadzy różni się chyba tylko zapachem, więc odradzam zażywanie w białych ubraniach. Z tabakierki unosi się przyjemna, kadzidlana woń(którą mocno czuć nawet z zamkniętego pudełka). Najbardziej wyrażna jest chyba woń róży, dalej szereg zapachów do identyfikacji.

Po zażyciu czuć trzy dominujące aromaty; piżmo, różę i mentol. Tabaka pachnie jak mieszanina kadzideł, niestety dość uboga. Piżmowa woń oczywiście komponuje się z mentolem, dają mocny strzał w nozdrza torując drogę reszcie aromatów - te przychodzą póżniej. Wyczuć można różę, kamforę i jaśmin. Ta mieszanka o kadzidlanym charakterze zdecydowanie uspokaja, jednak mentol z piżmem nadal pobudzają. Można ubolewać nad brakiem drzewa sandałowego oraz mało wyraźnym piżmem, szczególnie przez to drugie tabaka, mimo mnogości aromatów, traci na charakterze.

Mimo to, można ją nazwać udanym produktem. Pobudzając daje uczucie harmonii, przy czym jest bogata w nikotynę. Polecam jako wprowadzenie do świata tabak indyjskich(nie mówię tu o wynalazkach Dholakii), jako tabakę całkiem lekką i przyjemną. Zdrowie!