Apricot

WoS Apricot, tabaka od dawna już dostępna na polskim rynku, ale mało się o niej mówi. Może to być w głównej mierze spowodowane tym, iż Gawith Apricot dla polskiego tabaczarza dominuje wśród morelowych aromatów, więc nie ma powodu by sięgać po inne ciekawostki. Wielka szkoda, bo co firma to inna kreacja i warto poznać jak one sobie wyobrażają ten owoc.

Oto przede mną stoi WoS Apricot, który jest jednym z lepszych angielskich wyrobów o tym aromacie. W sumie to i konkurencja niewielka to i tak można powiedzieć. Warto tylko unikać SG Apricot, a już każda inna robi wrażenie.

Tym razem do czynienia mamy z tabaką drobno mieloną i strasznie suchą - cóż chyba to niewielka niespodzianka, bo WoS zwykł przyznawać się do którego produktu dorzucił ciut mentolu (Raspberry Menthol, Honey Menthol). Mimo tego, że niektórym suchość przeszkadza w tabakach to zażywanie Apricota wcale nie jest takie straszne. Może troszkę zaboleć, ale cóż... tabaka to dość męska używka.

Morela nie jest jakoś mocno wyczuwalna i nie robi niesamowitego wrażenia, ale na pewno aromat tej tabaki jest bardzo przyjemny. Przewija się lekka, delikatna słodkość - nieco mydlana - morelowa. Ciut mentolu na pewno dodałoby nieco smaczku, ale skoro WoS chciał na sucho, niech i tak będzie, bo i tak jest sympatycznie.

Streszczę tu moje doznania ogólne na temat WOS, gdyż testowałem trzy rodzaje i nie chce mi się za dużo o nich pisać. Jedynie truskawkowy pachniał bardzo przyjemnie, reszta zalatywała chemią o mało nie przyprawiając mnie o mdłości. Obiektywnie rzecz ujmując, tabaka dla gustujących w bardzo bardzo drobno mielonych wyrobach o niezwykle wręcz suchej konsystencji. Mnie nie przypadła absolutnie do gustu, a jej opakowanie jest wręcz niepraktyczne. Proszek jest tak drobny, że zażywanie go przyprawia wręcz o bóle zatok i nie radzę częstować nią tabaczanych laików, gdyż na pewno się zrażą do tabak w ogóle :/ Stanowczo odradzam ludziom ceniących grubo mielone wilgotne tabaki. Lecz jeśli ktoś gustuje w tych skrajnie suchych i drobnych to powinien być zadowolony.

Pierwszy raz kupiłem tę tabakę w Bydgoszczy na starym rynku. Wziąłem pierwszą lepszą, gdyż nigdy jeszcze nie miałem styczności z tym angielskim gatunkiem. Na początku gdy ją otworzyłem, i powąchałem pomyślałem...Herbata :), jednakże po wciągnięciu jak na pierwszy raz bardzo amatorsko, gdyż do tej wciągałem tylko Poschl'a i kilka razy Samuela Gawith'a. No nieźle się zajechałem. Bardzo mocno zmielona, kolorem jaśniejsza niż Ozona Raspberry. Po kilku testach doświadczalnych, nabrałem umiejętności niuchania tego cudu, poczułem wreszcie dobry smak. Zupełnie inny niż niemiecki Poschl. Praktycznie zero mentolu, smak samego tytoniu, słodki tytoń połączony z ziołami (Herbata) choć teoretycznie niby jest tam nuta moreli, to jest ona o wiele mniej wyczuwalna niż u Gawith'a Apircot'a. Opakowanie miłe dla oka, mniej w praktyce, lecz każdy znajdzie sposób aby się nią zadowolić i wziąć taką ilość jaką się chce. Polecam dla zaawansowanych snufferów.

Apricot to kolejne dzieło Wilson of Sharrow. Tabakiera niezmienna. Na naklejce jedyną zmianą jest nazwa, grafika nadal bez zmian. Sama tabaka to lekko wyczuwalna morela przebijająca się przez intensywny WOSowski tytoń. Bardzo specyficzny dla tej firmy, aczkolwiek smaczny. Morela jest rozpoznawalna w momencie dłuższego przebywania tej tabaki w nosie. Jeżeli chodzi o apricoty to fan Gawcia będzie zawiedziony i to bardzo mocno. Lecz ta tabaka posiada swój klimat. Warto ją spróbować jak każde dzieło tej firmy, jednak do Irish Coffee dużo jej brakuje, mimo to polecam.

Opakowanie jak każdy WOS, nie ma co dalej pisać. Zmielenie i suchość także tradycyjna - suchy pył. Smak: Tutaj duże rozczarowanie niestety. Kupiłem Apricota z nadzieją, że mój nos będzie pieścił słodki zapach moreli. Tymczasem snuffam i niestety czuję niby to morelę, niby coś słodkiego, ale strasznie słabo wyczuwalnego i o słabym aromacie. Aromat utrzymuje się dość krótko, aby po wydmuchaniu nosa zniknąć zupełnie. Dziwna to tabaka, może z czasem moje zdanie o niej się zmieni, na chwilę obecną nie polecam.